Rozdział VI
Podróż trwała 2 tygodnie.
-Jesteśmy na morzu już tak długo, a nawet nie powiedziałaś mi, gdzie płyniemy- oznajmił John do Rosy, która stała przy sterze.
-Płyniemy tam- wskazała na mały skrawek lądu przed dziobem.
-Za dużo mi to nie mówi- dodał John.
-To Londyn, John. Tutaj znajdziemy informacje na temat statku Archibalda Ravena i ewentualnie, jego słabości- odparła.
John nie mógł w to uwierzyć. Był w Europie, pierwszy raz. Wiedział jednak, że Rosa ma rację i może jej zaufać.
Do Johna podszedł bosman.
-Kapitanie, a co ze statkiem? Przecież w dokach Londynu zniszczą ,,Zemstę"- powiedział.
-Przycumujcie statek przy Tamizie, a ja, wraz z Rosą, zejdziemy na ląd- odparł John.
-Aj- odpowiedział bosman.
,,Zemsta Królowej Anny" została zakotwiczona przy rzece, a John i Rosa zeszli do portu.
-Ah! To wszystko dookoła jest takie... no takie... angielskie!- cieszył się John.
-A i owszem, ale w Italii jest o wiele lepiej... i słoneczniej- powiedziała Rosa.
-No, ale powracając do tematu, to gdzie mamy się udać?- zapytał.
-Do biblioteki- odparła.
-Niech będzie... ale zaraz... my szukamy informacji o statku, a nie idziemy czytać Szekspira, czyż nie?- zastanawiał się John.
-Yh... W bibliotece znajduje się dział królewski, w którym przechowywane są informacje o jakichś projektach, które nie mogą wpaść w niepowołane ręce- odparła Rosa.
John zrozumiał, o co chodziło Rosie.
Przechadzali się oni uliczkami Londynu. Były nademiar szare, a dookoła unosiła się deszczowa mrzawka.
W końcu, doszli do wyznaczonego celu.
Weszli do wielkiego budynku, w środku znajdywała się wielka sala, a dookoła rozlokowane były wysokie pułki z książkami.
-Coś pięknego...- zachwycała się Rosa.
-A jak dojdziemy do królewskiego działu?- zapytał John.
-O to się już nie martw- odparła, wyjmując z kieszeni sakiewkę z pieniędzmi.
John był zdziwiony. Do głowy nasuwało mu się pytanie, kogo Rosa chce przekupić?
Kobieta podeszła do jakiejść staruszki, która sprzątała bibliotekę miotełką.
Oczywiście, przyjęła ona zapłatę i wskazała miejsce, gdzie znajduje się cel Johna i Rosy- dział królewski.
Nie zwlekając, podążyli oni w wyznaczonym kierunku. Między regałami, znaleźli stalowe kraty z wyrzeźbioną nań złotą koroną.
-To tutaj- powiedziała Rosa.
-Tylko jak się tam przedostaniemy?- zapytał John.
Kobieta zwróciła uwagę na zamek w kratach i poprosiła pirata o nóż.
John spojrzał się na nią ze zdziwieniem.
-A masz lepszy pomysł?- zapytała Rosa.
Zaczęła ona kręcić nożem w zamku.
Udało się. Otworzyła ona kraty.
-O, brawo- powiedział John.
Weszli oni do środka.
Nie była to jakaś tam wielka sala, ale mały pokoik, w którym poustawiane były regały z różnymi książkami, zwojami itp.
Rosa podeszła do jednego z nich i zaczęła je oglądać.
John, żeby nie tracić czasu, także spoglądał na dzieła z innej pułki.
-Fontanna Młodości, Nostradamus, El Dorado...- cieszył się John.
-Nie teraz- odparła Rosa, odkładając wcześniej wyjętę książki przez Johna i dając mu do ręki kawałek papieru.
-Ale... złoto...- smucił się mężczyzna.
-Nie czas na to- powiedziała, otwierając zwinięty papier. Mężczyzna przewrócił oczami.
-Popatrzyłam trochę na to i...- zawiesiła się, spoglądając na Johna, który zaczął opierać się o jeden z regałów.
-To, co tam mówiłaś?- zapytał.
-Nie, John, nie!- krzyknęła.
Wtedy, mężczyzna oparł się zbyt mocno i wielki regał z książkami poleciał do tyłu.
-O cholera...- rzekł John.
Upadający mebel zaczął spadać na kolejne z nich, a te na kolejne. Wyglądało to, jak upadające domino.
-John! Musimy uciekać!- krzyczała Rosa, wśród popłochu upadających książek i regałów.
Parę uciekinierów spostrzegł pracownik biblioteki.
-Łapać ich! Łapać!- krzyczał.
Wtedy, do akcji wkroczyli Redcoat'ci.
Zaczęli oni pogoń za Rosą i Johnem.
-Szybciej John!- krzyczała Rosa.
I właśnie wtedy doszło do niefortunnego wypadku.
John potknął się o leżącą na podłodze książkę i upadł na ziemię. Został on pochwycony przez żołnierzy.
-Uciekaj!- krzyczał do Rosy, która miała w rękach plany statku.
Jeden z brytyjskich żołnierzy nie mógł znieść ciągłego wyrywania się pirata, więc uderzył go kolbą muszkietu w głowę, przez co John stracił przytomność.
Kiedy Redcoat'ci wyprowadzali nieprzytomnego pirata z biblioteki, wśród leżących na podłodze regałów, pojawiła się staruszka z miotłą. Popatrzyła ona dookoła na zdewastowaną bibliotekę, a na jej twarzy pojawiło się zdegustowanie.
-A, pieprzę tę robotę!- powiedziała, rzucając na ziemię miotłę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro