Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI

Podróż trwała 2 tygodnie.
-Jesteśmy na morzu już tak długo, a nawet nie powiedziałaś mi, gdzie płyniemy- oznajmił John do Rosy, która stała przy sterze.
-Płyniemy tam- wskazała na mały skrawek lądu przed dziobem.
-Za dużo mi to nie mówi- dodał John.
-To Londyn, John. Tutaj znajdziemy informacje na temat statku Archibalda Ravena i ewentualnie, jego słabości- odparła.
John nie mógł w to uwierzyć. Był w Europie, pierwszy raz. Wiedział jednak, że Rosa ma rację i może jej zaufać.
Do Johna podszedł bosman.
-Kapitanie, a co ze statkiem? Przecież w dokach Londynu zniszczą ,,Zemstę"- powiedział.
-Przycumujcie statek przy Tamizie, a ja, wraz z Rosą, zejdziemy na ląd- odparł John.
-Aj- odpowiedział bosman.
,,Zemsta Królowej Anny" została zakotwiczona przy rzece, a John i Rosa zeszli do portu.
-Ah! To wszystko dookoła jest takie... no takie... angielskie!- cieszył się John.
-A i owszem, ale w Italii jest o wiele lepiej... i słoneczniej- powiedziała Rosa.
-No, ale powracając do tematu, to gdzie mamy się udać?- zapytał.
-Do biblioteki- odparła.
-Niech będzie... ale zaraz... my szukamy informacji o statku, a nie idziemy czytać Szekspira, czyż nie?- zastanawiał się John.
-Yh... W bibliotece znajduje się dział królewski, w którym przechowywane są informacje o jakichś projektach, które nie mogą wpaść w niepowołane ręce- odparła Rosa.
John zrozumiał, o co chodziło Rosie.
Przechadzali się oni uliczkami Londynu. Były nademiar szare, a dookoła unosiła się deszczowa mrzawka.

W końcu, doszli do wyznaczonego celu.
Weszli do wielkiego budynku, w środku znajdywała się wielka sala, a dookoła rozlokowane były wysokie pułki z książkami.
-Coś pięknego...- zachwycała się Rosa.
-A jak dojdziemy do królewskiego działu?- zapytał John.
-O to się już nie martw- odparła, wyjmując z kieszeni sakiewkę z pieniędzmi.
John był zdziwiony. Do głowy nasuwało mu się pytanie, kogo Rosa chce przekupić?
Kobieta podeszła do jakiejść staruszki, która sprzątała bibliotekę miotełką.
Oczywiście, przyjęła ona zapłatę i wskazała miejsce, gdzie znajduje się cel Johna i Rosy- dział królewski.
Nie zwlekając, podążyli oni w wyznaczonym kierunku. Między regałami, znaleźli stalowe kraty z wyrzeźbioną nań złotą koroną.
-To tutaj- powiedziała Rosa.
-Tylko jak się tam przedostaniemy?- zapytał John.
Kobieta zwróciła uwagę na zamek w kratach i poprosiła pirata o nóż.
John spojrzał się na nią ze zdziwieniem.
-A masz lepszy pomysł?- zapytała Rosa.
Zaczęła ona kręcić nożem w zamku.
Udało się. Otworzyła ona kraty.
-O, brawo- powiedział John.
Weszli oni do środka.
Nie była to jakaś tam wielka sala, ale mały pokoik, w którym poustawiane były regały z różnymi książkami, zwojami itp.
Rosa podeszła do jednego z nich i zaczęła je oglądać.
John, żeby nie tracić czasu, także spoglądał na dzieła z innej pułki.
-Fontanna Młodości, Nostradamus, El Dorado...- cieszył się John.
-Nie teraz- odparła Rosa, odkładając wcześniej wyjętę książki przez Johna i dając mu do ręki kawałek papieru.
-Ale... złoto...- smucił się mężczyzna.
-Nie czas na to- powiedziała, otwierając zwinięty papier. Mężczyzna przewrócił oczami.
-Popatrzyłam trochę na to i...- zawiesiła się, spoglądając na Johna, który zaczął opierać się o jeden z regałów.
-To, co tam mówiłaś?- zapytał.
-Nie, John, nie!- krzyknęła.
Wtedy, mężczyzna oparł się zbyt mocno i wielki regał z książkami poleciał do tyłu.
-O cholera...- rzekł John.
Upadający mebel zaczął spadać na kolejne z nich, a te na kolejne. Wyglądało to, jak upadające domino.

-John! Musimy uciekać!- krzyczała Rosa, wśród popłochu upadających książek i regałów.
Parę uciekinierów spostrzegł pracownik biblioteki.
-Łapać ich! Łapać!- krzyczał.
Wtedy, do akcji wkroczyli Redcoat'ci.
Zaczęli oni pogoń za Rosą i Johnem.
-Szybciej John!- krzyczała Rosa.
I właśnie wtedy doszło do niefortunnego wypadku.
John potknął się o leżącą na podłodze książkę i upadł na ziemię. Został on pochwycony przez żołnierzy.
-Uciekaj!- krzyczał do Rosy, która miała w rękach plany statku.
Jeden z brytyjskich żołnierzy nie mógł znieść ciągłego wyrywania się pirata, więc uderzył go kolbą muszkietu w głowę, przez co John stracił przytomność.
Kiedy Redcoat'ci wyprowadzali nieprzytomnego pirata z biblioteki, wśród leżących na podłodze regałów, pojawiła się staruszka z miotłą. Popatrzyła ona dookoła na zdewastowaną bibliotekę, a na jej twarzy pojawiło się zdegustowanie.
-A, pieprzę tę robotę!- powiedziała, rzucając na ziemię miotłę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro