Rozdział IV
,,Myślałem, że uczę się, jak żyć, a uczyłem się, jak umierać"- Leonardo da Vinci.
-Idzie prosto na nas!- obwieścił bosman.
Statek wroga płynął dziobem wprost na ,,Zemstę".
-Nie zdołamy nawet wykręcić!- powiedziała Rosa, trzymając w garści ster.
Na wrogim okręcie otworzyły się furty działowe, a lufy armat wysunęły się z nich, gotowe do wystrzału.
-John! Co teraz?!- niepokoił się bosman.
,,Zemsta Królowej Anny" sunęła wprost na brytyjski Man-o-war.
Kapitan popatrzył się na rufę statku i w oddali spostrzegł wielką formację skalną.
-Tam!- wskazał na ów formację.
-Co to?!- zapytała Rosa.
-Przesmyk! Brytyjczycy się przez niego nie przedostaną, bo mają za wysokie maszty, a my wejdziemy w sam raz!- powiedział John.
-To się może udać!- rzekł bosman.
-A jak im uciekniemy i wykręcimy?- zapytała Rosa.
John popatrzył na dziób statku, do którego zbliżał się Man-o-war.
-Zrzucić kotwicę na sterburcie!- rozkazał.
Jego załoganci popatrzyli się na siebie ze zdziwieniem.
-Już, bo was przeciągnę pod kilem!- dodał.
Paru piratów szybko pobiegło na przedni forkasztel i odwiązali kotwicę, która spadła do wody i zaczęła sunąć po dnie.
-John!- ponaglała Rosa.
-Moment...- powiedział.
-John! Są już bardzo blisko!- dodała.
Wtedy, kotwica zahaczyła o skały na dnie i pociągnęła za sobą statek piratów.
Tymczasem, na pokładzie brytyjskiego statku stanął Archibald Raven.
-Obracają się na kotwicy!- powiedział.
,,Zemsta" zaczęła się obracać w przeciwnym kierunku, w którym płynęła.
Rosa trzymała koło sterowe, siłując się z nim.
-Puść ster!- krzyknął John.
Kobieta puściła go, a ten samoistnie zaczął się szybko obracać w prawą stronę.
Statek piratów stanął na wprost kursu na przesmyk.
Piraci wciągnęli kotwicę.
-Płyniemy za nimi!- rozkazał Archibald na swoim statku.
-Siedzą nam na ogonie, kapitanie!- powiedział jeden z piratów.
John podszedł do bosmana i poprosił go o lunetę, przez którą spojrzał.
-A więc to ,,Artemida"- powiedział.
Na dziobie wrogiego statku był pozłacany galion bogini Artemidy, która dzierżyła w rękach włócznię, posiadającą ślady przypalenia.
Nagle, rozległ się wystrzał z przednich dział na brytyjskim statku.
-Strzelają!- wykrzyknął jeden z piratów.
Jedna z kul dosięgła ,,Zemsty" i zniszczyła jedną z trzech lamp na rufie.
-John podbiegł do steru, zajmując miejsce Rosy.
Zaczął on manewrować statkiem, co pomogło w tym, że kule armatnie wroga chybiły i trafiały w wodę, blisko kadłubu statku.
Ostrzał trwał krótką chwilę, gdy nagle ,,Zemsta" dosięgnęła swojego celu- przesmyku.
Archibald zwrócił uwagę na to, że jego statek nie zmieści się w szczelinie między skałami, więc wydał szybko rozkaz odwrotu.
,,Artemida" zaczęła zawracać, gdy w międzyczasie ,,Zemsta" wpływała do przesmyku.
-Zawracają!- cieszyli się piraci, patrząc w stronę rufy.
Rosa podeszła do Johna.
-Oni po nas wrócą- powiedziała cicho.
-Wiem, ale na razie daliśmy radę uciec, więc wypłyńmy z tej groty- powiedział John.
Statek znalazł się w wielkim korytarzu skalnym, w którym robiło się z każdym krokiem ciemniej.
-Co to za miejsce?- zapytał jeden z piratów.
-,,Przełyk diabła"...- odpowiedział John.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro