Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog (WAŻNE INFORMACJE!!!)

Vanyamë chwyciła za rękę Eruantira i pociągnęła go. Szli w ciszy, aż znaleźli się poza terenem zamku, na polanie. Kobieta usiadła pod drzewem i gestem zaprosiła też swojego syna. Er wahał się chwilę, ale postąpił tak jak kazała mu matka.

-Ion-nin... Jak się czujesz tutaj, w Mrocznej Puszczy?-zapytała mając zamknięte oczy i opierając się o pień. 

-Wszystko w porządku, nanah-odparł chłopiec. Kobieta przyjrzała się mu. Jego duże, orzechowe oczy były przepełnione czymś w rodzaju smutku. Przyciągnęła go bliżej i przytuliła. Wtulił się w jej silne jak na elfkę ramiona i nie przejmował się tym, że gdyby widzieli go teraz rówieśnicy, to z pewnością źle by się to dla niego skończyło. Po chwili uścisk zelżał. 

-Widzę, jak cię tu traktują. Nie możesz się tym przejmować-powiedziała głaszcząc go po włosach. 

-Oczywiście...-mruknął-Kiedy wróci ada?

  Vanyamë odwróciła wzrok i zaczęła błądzić nim po polu. Zeszli na drażliwy temat. Nie tak wyobrażała sobie życie z ukochanym-jego ciągle nie ma, a ona musi znosić wszystkie bankiety i bale. 

-Podobno dziś. Jeśli nie, to zapewne jutro-odparła starając się ukryć buzujące w niej emocje.  Siedzieli tak jeszcze jakiś czas, aż zrobiło się pochmurnie i trzeba było wracać do pałacu. 

-Pani!-naprzeciw wybiegła jedna ze służek-Szukałam cię! Gdzie byłaś? Taka brzydka dziś pogoda!

-Wszystko w porządku, Olliminel. Już jestem-odparła Vanyamë łagodnie i posłała dziewczynie uśmiech-Czy coś się stało, moja droga?

Służka na chwilę się zamyśliła, jakby nie wiedziała co powiedzieć.

-Niestety tak, pani-odparła wkrótce-Książę zaginął. Nie wiadomo gdzie jest.

Zaraz po wybrzmieniu ostatniego słowa, Vanyamë przywitała się z ciemnością. Nagły skurcz brzucha sprawił, że zgięła się wpół, a przed oczami jej poczerniało. Usłyszała tylko przerażone krzyki Eruantira, służki, a potem jakieś silne ramiona złapały ją mocno, nie pozwalając by do końca upadła.

***

-Co jej jest?-Thranduil wparował do komnaty medycznej, a od razu za nim Namessi.

-Rozmawiała ze służką, aż nagle zobaczyłem, że upada. Podbiegłem i ją złapałem-odparł zatroskany Elandiel. Wszyscy stanęli nad wybudzającą się kobietą.

-Pewnie dowiedziała się o Legolasie-mruknęła Namessi i zwróciła się do medyka-Co jej jest?

-Niestety nie mogę jeszcze powiedzieć. Księżna powinna dowiedzieć się pierwsza-powiedział spokojnie szykując jakieś zioła. Królewska córka już chciała coś powiedzieć, ale z łóżka szpitalnego rozległ się cichy szept.

-Co jest...?

-Och, jak dobrze, że się pani obudziła-uśmiechnął się medyk i podszedł bliżej-Teraz mogę przekazać wieści. Gratuluję, pani. Spodziewasz się dziecka!








Jeszcze dzisiaj pojawi się druga część tej o to książki, tym razem zatytułowana: "Kroniki Ardy: Dziedzictwo Mroku"

Oto jej okładka, zapraszam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro