Epilog (WAŻNE INFORMACJE!!!)
Vanyamë chwyciła za rękę Eruantira i pociągnęła go. Szli w ciszy, aż znaleźli się poza terenem zamku, na polanie. Kobieta usiadła pod drzewem i gestem zaprosiła też swojego syna. Er wahał się chwilę, ale postąpił tak jak kazała mu matka.
-Ion-nin... Jak się czujesz tutaj, w Mrocznej Puszczy?-zapytała mając zamknięte oczy i opierając się o pień.
-Wszystko w porządku, nanah-odparł chłopiec. Kobieta przyjrzała się mu. Jego duże, orzechowe oczy były przepełnione czymś w rodzaju smutku. Przyciągnęła go bliżej i przytuliła. Wtulił się w jej silne jak na elfkę ramiona i nie przejmował się tym, że gdyby widzieli go teraz rówieśnicy, to z pewnością źle by się to dla niego skończyło. Po chwili uścisk zelżał.
-Widzę, jak cię tu traktują. Nie możesz się tym przejmować-powiedziała głaszcząc go po włosach.
-Oczywiście...-mruknął-Kiedy wróci ada?
Vanyamë odwróciła wzrok i zaczęła błądzić nim po polu. Zeszli na drażliwy temat. Nie tak wyobrażała sobie życie z ukochanym-jego ciągle nie ma, a ona musi znosić wszystkie bankiety i bale.
-Podobno dziś. Jeśli nie, to zapewne jutro-odparła starając się ukryć buzujące w niej emocje. Siedzieli tak jeszcze jakiś czas, aż zrobiło się pochmurnie i trzeba było wracać do pałacu.
-Pani!-naprzeciw wybiegła jedna ze służek-Szukałam cię! Gdzie byłaś? Taka brzydka dziś pogoda!
-Wszystko w porządku, Olliminel. Już jestem-odparła Vanyamë łagodnie i posłała dziewczynie uśmiech-Czy coś się stało, moja droga?
Służka na chwilę się zamyśliła, jakby nie wiedziała co powiedzieć.
-Niestety tak, pani-odparła wkrótce-Książę zaginął. Nie wiadomo gdzie jest.
Zaraz po wybrzmieniu ostatniego słowa, Vanyamë przywitała się z ciemnością. Nagły skurcz brzucha sprawił, że zgięła się wpół, a przed oczami jej poczerniało. Usłyszała tylko przerażone krzyki Eruantira, służki, a potem jakieś silne ramiona złapały ją mocno, nie pozwalając by do końca upadła.
***
-Co jej jest?-Thranduil wparował do komnaty medycznej, a od razu za nim Namessi.
-Rozmawiała ze służką, aż nagle zobaczyłem, że upada. Podbiegłem i ją złapałem-odparł zatroskany Elandiel. Wszyscy stanęli nad wybudzającą się kobietą.
-Pewnie dowiedziała się o Legolasie-mruknęła Namessi i zwróciła się do medyka-Co jej jest?
-Niestety nie mogę jeszcze powiedzieć. Księżna powinna dowiedzieć się pierwsza-powiedział spokojnie szykując jakieś zioła. Królewska córka już chciała coś powiedzieć, ale z łóżka szpitalnego rozległ się cichy szept.
-Co jest...?
-Och, jak dobrze, że się pani obudziła-uśmiechnął się medyk i podszedł bliżej-Teraz mogę przekazać wieści. Gratuluję, pani. Spodziewasz się dziecka!
Jeszcze dzisiaj pojawi się druga część tej o to książki, tym razem zatytułowana: "Kroniki Ardy: Dziedzictwo Mroku"
Oto jej okładka, zapraszam!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro