Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29.

Pov. Trzecia osoba

W całej twierdzy dało się słyszeć głośne krzyki przepełnione bólem. Thranduil nie wytrzymał. Po dziewięćdziesiątym bacie jego "osłona" pękła.
-Dobijemy do setki?-zacharczał radośnie elf.
-Dareco, przestań. Już wystarczy. I tak nic się nie dowiesz-powiedział nagle ktoś wchodzący do lochu. Zawiedziony mężczyzna odrzucił bat w bok i wyszedł.
Natomiast chłopak przykląkł przy Thranduilu.
Elf miał pocięty tors i plecy, ale nie tylko przez bat. Widać było głębokie szramy po sztylecie. Piękne, jasne włosy króla elfów były teraz posklejane skrzepniętą krwią, a on sam śpiewał coś po elficku. Miał zamknięte oczy, co nie świadczyło dobrze o elfie.
Chłopak delikatnie złapał jego nadgarstek, by zbadać puls, ale ten szarpnął się mocno, otwierając swoje przekrwione, przepełnione bólem oczy.
-Błagam zostaw-jęknął przestraszony.
-

Ciii... Wszystko w porządku, nie musisz się mnie bać. Nic ci nie zrobię-odparł młodszy elf spokojnie.
-Kim... Kim jesteś?-zapytał słabo Thranduil.
-Jestem...

***
Pov. Vanyamë

Jechaliśmy już kilka godzin. Oboje byliśmy przerażeni obrotem spraw, więc nawet się do siebie nie odzywaliśmy.
Dojechaliśmy późnym wieczorem, słońce już dawno zaszło, a naszym pierwszym widokiem były rozpalone ogniska, namioty i pełno ciał.
-Co tu się stało?-spytałam sama siebie przerażona. Zjechaliśmy w dół, do elfów.
-Feren!-krzyknęłam uradowana, zeskakując z konia i przytulając go. Był trochę zaskoczony, ale oddał uścisk.
-Czyli już wiecie-mruknął cicho.

-Jak to się stało?-Legolas stanął obok nas.

-Dowiedzieliśmy się, że ma być bitwa, że wróg szykuje wosjka, jednak nie spodziewaliśmy się tak wielkiej armii. Mieli przybyć wojownicy z Rivendell, ale  sama droga musi przecież trochę zająć. Nie zdążyli... Widziałem króla na jednej wieży tej twierdzy. Musiał ujrzeć Namessi, bo stracił orientację i widziałem już tylko grupę orków i zbuntowanych. Potem zniknął.
-Nie wierzę... Ada...-Leggy usiadł, zasłonił twarz rękoma. Wiedziałam że płacze i wcale nie uważam, by odbierało mu to męskość. Wręcz przeciwnie chciałam go przytulić, pocałować i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Ale wiedziałam, że nie mogę. On musiał się wypłakać. Ale zaraz gdzie Namessi?
-A księżniczka?-zapytałam cichutko. Feren zakłopotany spojrzał na mnie.
-No... Ona musiała wrócić do pałacu, to był jej obowiązek. Zmusiłem ją, by nie wplątała się w kolejne kłopoty. Poszukiwania ciała króla już trwają... To znaczy... Króla...-mruknął cicho.
Sama zaczęłam płakać. Nie można także tego zostawić! Jadę go znaleźć. Jadę znaleźć Thranduila.

***
Pov. Trzecia osoba

-Jestem... Jestem można powiedzieć szpiegiem. Jednak błagam cię, nie mów nikomu, bo zabiją nas obu.
-Czemu nie zdejmiesz kaptura i chusty?-słabo spytał Thranduil.
-Długo się nad tym zastanawiałem... Mogę to dla ciebie zrobić-w tym momencie zdjął z głowy kaptur, ukazując blond włosy związane w kitkę. Teraz również wyraźniej widać było jego błękitno-szare oczy.
-Pomogę ci, rozumiesz?-powiedział ściskając jego dłoń.
Jednak król miał już zamknięte oczy i chyba nic nie słyszał.
-Nie chcę byś cierpiał...-mruknął wstając.
-Jeśli... Chcesz pomóc, to zawiadom moją rodzinę, że ich kocham. Nie mów gdzie jestem-Thranduil odezwał się jednak.
-Dobrze-chłopak poczuł się usatysfakcjonowany, że może się do czegoś przydać.
Wyruszył już niedługo później. Jednak w połowie drogi zastał kogoś, kogo kompletnie się nie spodziewał.
-Kathia?-spytał zaskoczony patrząc na czarnowłosą kobietę, jego ukochaną.
-El, a co ty tu robisz i czy pan wie?
-Oczywiście, że wie. Wyruszyłem tylko na zwiady-odparł najspokojniej jak potrafił.
-Mam nadzieję, że to prawda. Dagür wspominał coś o tym, że jesteście i bardzo blisko spokrewnieni-kobieta wzruszyła ramionami, podjechała do niego konno i dała mu buziaka w policzek. Po krótkiej wymianie zdań, ruszyła dalej. Tak samo zrobił i elf.

Minęły już jakieś dwie godziny, a on spomiędzy drzew widział już bramy pałacu. Zadowolony zaczął się zastanawiać jak dostać się do środka. W końcu jednak okazało sir to bardzo proste. Podbiegł do strażników i rzucił w jednego nożem. Oczywiście umyślnie chybił. Żołnierze rzucili się na niego i szybko pojmali, nie stawiał się.
-Staniesz przed księżniczką!-warknął jeden z nich. I dobrze, o to chodzili. Nic nie mówiąc "wciągnęli" go do środka.

***

Namessi siedziała na tronie, czując się tu obco. Miała ochotę wybiec z zamku i uciec daleko, ale ktoś musiał dbać o poddanych. Nagle usłyszała jakieś krzyki i wyprostowała się.
Już po chwili dotarli do niej strażnicy z jakąś zakapturzoną osobą.
-Co to ma znaczyć? Co się stało?-spytała.
-Próbował wtargnąć do pałacu, a ponadto próbował nas zabić. Elfka zobaczyła w oczach chłopaka, którego tu przyprowadzili rozbawienie daną sytuacją.
-No to zabierzcie go do lochów-odparła spokojnie. Teraz było jej to obojętne co się z tym chłopakiem stanie. Strażnicy zaczęli go ciągnąć w stronę więzień, ale on nagle jakby się obudził i zaczął szarpać.
-Nie! Poczekajcie!-krzyczał, ale naprawdę mało to kogo obchodziło.
-Hej! Jestem twoim bratem,
stop!-Namessi prychnęła. Każdy mógłby tak mówić, by nie stracić wolności. Miała to gdzieś, dopóki nie usłyszała czegoś ciekawszego. -Wiem gdzie jest twój ojciec!-podniosła głowę i otworzyła szerzej oczy.
-Zatrzymajcie się! Pozwólcie mu mówić-strażnicy posłusznie wykonali rozkaz.
-Naprawdę jestem twoim bratem...-mruknął cicho chłopak. -Mam na imię Elandiel. Gdy ty się rodziła, mnie porwano. Gdy ty wychowywałaś się w pałacu, ja musiałem walczyć o życie. Ale nie ważne, wiem gdzie jest król.
-Elandiel...-jęknęła cicho Namessi. Po chwili jednak otrząsnęła się .
-Mów gdzie jest ojciec?!

***

Thranduil poczuł, że znów go gdzieś wloką. Był już tym wszystkim zmęczony. Rany bolały niemiłosiernie, a on wiedział, że może to być jego koniec. Nagle zatrzymali się i postawili go "do pionu".
-No no no... Thranduilu!-zaśmiał się nad nim Dagür.
-Czego znowu chcesz?-warknął obolały król.
-Czyli widziałeś się już z synkiem?
-Co...?
-No przecież był u ciebie.
-Kto...
-No Elandiel przecież!







Masz MOD-MAJ, ty głupolu jeden... 😠😂😇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro