Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Rany

Pov. Trzecia osoba

-Jeszcze wiem gdzie jest moja komnata-zaśmiała się Vanyamë.
-Noo... Tak się składa, że teraz mieszka tam Tauriel-powiedziała lekko zmieszana Namessi. Mina dziewczyny lekko zrzedła.-Ale dostaniesz nową, lepszą-dodała od razu księżniczka.
-Nie zależy mi na jakimś dostatku, może być mały zakamarek, gdzieś jakiś kącik...
-Jak zawsze skromna-stwierdzila blondynka i poszły dalej. Pałac wydawał się Vanyamë jakiś inny. Wokół stała większa ilość żołnierzy, strażnicy chodzili krok w krok za księciem i księżniczką. Król zaczął bardziej obserwować swoje dzieci. Niewątpliwie po wydarzeniach sprzed kilku lat, choć możliwe, że stało się coś jeszcze. W końcu dotarli do nowej komnaty.
-To tutaj. Jak pójdziesz schodami w górę, to dotrzesz do mojego pokoju-powiedziała jeszcze Namessi i wpuściła przyjaciółkę do środka.

***

Pov.Vanyamë

Gdy weszłam, za parawanem zobaczyłam coś, co uznałam za największą przyjemność jaka mnie tego dnia spotkała. Wanna napełniona gorącą wodą. Zdjęłam zbroję, rozpuściłam włosy i zanurzyłam się w ciepłej kąpieli. Płatki jakichś kwiatów rozrzucone w wodzie, otulały przyjemnym zapachem. Rozkoszowałam się tą chwilą. Po skończonej kąpieli ubrałabym strój wojowniczki Mrocznej Puszczy, który ktoś położył mi na łóżku, ale strażniczce armii Rivendel nie przystoi, dlatego ze swojego pakunku wyjęłam lżejszą wersję naszej zbroi. Włosy zaczesałam jak zwykle w warkocz i wyszłam na balkon. Rozpościerał się z niego piękny widok. Mrok lasu ustępował tutaj nieziemskiemu krajobrazowi. Wodospad, rzeka, skały i słońce... Na dole usłyszałam jakieś okrzyki. Zerknęłam tam, widząc młodzików walczących ze sobą. Młode elfy przypomniały mi niedawną mnie. Szalona, lekkomyślna i zakochana dziewczyna. Zresztą... Nadal taka jestem. Po obejrzeniu dzieciaków, sama stałam się bardzo napalona na mały trening. Zbiegłam więc na dół, by po chwili w rękach dzierżyć miecz. Klinga przecięła powietrze wydając z siebie świst. Młode elfy przestały na chwilę walczyć, by popatrzeć na mnie. Zdawałam kolejne "powietrzne" ciosy, by nagle, zupełnie przypadkiem coś odbiło się od ostrza. Przerażona spojrzałam w dół. Strzała. Czarna. Orkowie.
-Lim!* Biegnijcie do króla! Wezwijcie pomoc! Si!** -krzyknęłam i chwyciłam leżący na ziemi łuk. Dzieciaki pobiegły, a już po chwili zza drzew wypadły pierwsze poczwary. Widząc tylko mnie, jeden ork uśmiechnął się szyderczo.
-Chodźcie ścierwa...-warknęłam cicho i rzuciłam się w wir walki. Klinga mego miecza była już brudna od ciemnej krwi. Zostałam otoczona.
-I co teraz, elfuniu?-wycharczał jeden z orków, który najwyraźniej był przywódcą całej gromady. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, gdyż nagle dało się słyszeć głośny dźwięk elfickiego rogu. Odetchnęłam z ulgą. Uśmiechnęłam się złośliwie i jednym ruchem zabiłam zaskoczonego wodza. Wtedy zaczęła się jazda, ale nie potrwała ona długo. Elfowie szybko uporali się z grupą. Gdy właśnie dobijałam ostatnie ścierwo, podbiegł do mnie Legolas.
-Wszystko w porządku? -Spytał kładąc mi rękę na ramieniu. Syknęłam cicho, a on "oderwał" dłoń.
-Jesteś ranna!-krzyknął trochę przestraszony.
-To tylko draśnięcie. Miałam gorsze rany-po tych słowach odwiązałam swój naramiennik ukazując ogromną bliznę w kształcie litery X. Blondyn spojrzał na mnie z współczuciem w tych swoich niebieskich oczach.-Teraz to mało ważne. Jak orkowie ośmielili się wkroczyć na te tereny? Zwykle Mroczna Puszcza była tak dobrze strzeżona. Co skłoniło ich, by tu przyjść?-myślałam na głos, udając do króla.
-Nie wiem, ale to z pewnością nie wróży nic dobrego-odparł Leggy. Nim weszliśmy do środka, król stał w drzwiach.
-Ferenie, zdaj raport-powiedział do elfa idącego obok mnie i księcia.
-Zaatakowali od tyłu, plac ćwiczeń. Poinformowali nas ćwiczący tam młodzieńcy. Vanyamë już walczyła-odpowiedział recytując jak wiersz, kapitan straży.
-Ada... Tauriel... Ona dziś jest na zwiadach w lesie?-zapytał nagle Legolas, który zbladł. Thranduil kiwnął głową. Blondyn poderwał się.
-Biorę oddział i idziemy przeszukać las. Muszę znaleźć Tauriel!-powiedział, a  ja zobaczyłam ambicje w jego oczach. Ała. Zabolało.

*Lim-szybko
**si-teraz

Oglądam sobie "Władcę Pierścieni" na TVN i wywnioskowałam, że...

Elrond ma naprawdę duże czoło! :O

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro