Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Powrót

Pov.Vanyamë

Z wielkim trudem otworzyłam oczy. Zmęczenie przejęło nade mną kontrolę i zasnęłam. Rozejrzałam się uważnie. Znam te kamienne zdobienia, z lekkim drewnianym akcentem. Jestem w domu. Jestem w Rivendell.
Usiadłam zadowolona. Mój pokój nie zmienił się przez te kilka miesięcy i dobrze. Ale... Z pewnością spałam więcej niż kilka godzin! Nierealne byłoby dojechanie tu w tak krótkim czasie.
Zdjęłam z siebie koc i ruszyłam w stronę drzwi, zatrzymując się przed lustrem. Na sobie miałam koszulę nocną, ale wyszłam na korytarz. Wokoło kręciło się kilku elfów, którzy spojrzeli na mnie zdziwieni. Zignorowałam ich i poszłam dalej do głównej sali.
-Vanyamë?-usłyszałam. Odwróciłam się widząc zatroskaną twarz Elronda.-Jak się czujesz? Czemu wstałaś?-spytał.
-Wszystko w porządku. Nic mi nie jest. Co ja tu robię? Gdzie Legolas?-zmieniłam temat, przypominając sobie o przyjacielu.
-On... Wyjechał razem z ojcem. Wczoraj-odparł lekko zawahany władca.
-Jak to? To ile ja spałam?-zapytałam przerażona.
-Przyjechaliście tydzień temu. Miałaś też gorączkę i dlatego spałaś tak długo...Wiesz przecież, że my, elfowie mocniej przeżywamy choroby-po tych słowach poczułam ukłucie w żołądku. Zostawili mnie tu, bo im przeszkadzałam?
-Nie chcieli narażać cię na niebezpieczeństwo, dlatego tu z tobą przyjechali-powiedział Elrond jakby czytał mi w myślach. Spuściłam głowę. Nie dopuszczę, by ktoś myślał, że jestem jakaś słaba, ale co ja mogę zrobić?

***
Kilka lat później
Pov.Trzecia osoba

Życie w Mrocznej Puszczy wróciło do normalnego rytmu, a elfowie zamieszkujący tamte tereny mogli cieszyć się spokojem życia. Chyba wszyscy zapomnieli o zdarzeniach sprzed kilku lat. Prawie wszyscy. Legolas usiadł na gałęzi drzewa. W ręku gniótł zielony kamień, gdy ten nagle mu spadł. "Law!" pomyślał i skoczył w dół. Wśród wysokiej trawy raczej trudno mu będzie go znaleźć. Westchnął cicho kucając i rozglądając się po ziemi. To była jedyna pamiątka po matce. Legolas był na siebie wściekły-zawsze był niezdarny i nierozsądny, ale żeby zgubić jedyny przedmiot zostały po matce?
-Tego szukasz?-usłyszał nad sobą melodyjny głos. Podniósł głowę, by zobaczyć roześmianą twarz.
-Vany! -krzyknął zadowolony przytulając dziewczynę i odbierając od niej kamień. Miała na sobie żelazną zbroję, brązowe włosy związane w warkocz, a stalowe oczy spojrzały na niego tak, jak nikt na niego patrzył. Z tęsknotą. Miał ochotę ją chwycić w pasie i okręcić wokół siebie, ale się powstrzymał.
-Co ty w ogóle tu robisz?! -Zapytał dalej zaskoczony.
-Powiedzmy... że awansowałam na wyższe stanowisko u nas w Rivendell i mogę jeździć gdzie chcę-przygryzła wargę. Legolas miał wrażenie, że to zalotnie. Vanyamë podeszła do strumyka przepływającego obok, uklękła i zanurzyła dłonie, by się ochłodzić. Jej długo warkocz swobodnie płynąłby nurtem, gdyby to było możliwe. Dziewczyna wyjęła go z wody i wstała. Legolas pomyślał, że naprawdę zmieniła się przez te kilka lat. Stała się śmielsza i... piękniejsza. Jednym słowem wydoroślała. Chłopak odgonił od siebie myśli o niej.
-Chodźmy do pałacu-powiedział. Po drodze dużo rozmawiali o zmianach.

***
Pov. Namessi

-Śliczna dziś pogoda, nieprawdaż adar?-zagadnęłam do króla, który w milczeniu siedział na tronie. Zerknął na mnie dalej bez słowa.
-Ada... Co się dzieje? Ostatnio dziwnie się zachowujesz! Jakbyś się czymś martwił-powiedziałam. Nic nie mówiąc wstał i zszedł ze schodów.
-Nie ważne. Zdaje się, że ktoś przyjechał!-faktycznie. Po chwili ujrzeliśmy idących do nas Legolasa i...
-Vanyamë?! Ty tutaj? -Spytałam zdziwiona. Dziewczyna uśmiechnęła się.
-Dostałam misję-przejechała palcami po cięciwie łuku, dokładnie oglądając broń. Nagle przerwała tę czynność i spojrzała na mojego ojca.
-Teraz słucham, hir-nin-zwróciła się do króla. Leggy zerknął na nich pytająco. Ja również.
-Musimy porozmawiać na osobności. To bardzo ważna sprawa. Dotyczy całego naszego królestwa-zaczął Thranduil.
-WASZEGO królestwa. Czemuż więc jestem wam potrzebna?-spytała. Ojciec zamyślił się. Z pewnością nie wiedział co odpowiedzieć. Potarł nerwowo czoło.
-Długa historia... Niedługo się dowiesz. Odpocznij w komnacie. Namessi cię zaprowadzi.

Wiem, wiem..
Nudy...
Ale i tak mi się nie chce pisać xd
Papatki!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro