Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

61

Katsuki wygonił służącą,  będąc dalej wściekłym. Jego mąż patrzył na niego przygryzając wargę. Dziewczyna przyznała się do kłamstwa. Błagała, aby Królowa nie była surowa i by nie skazała jej na tortury. Katsuki kazał jej się spakować, bo z samego rana się wynosi z zamku. Nie miał pojęcia nawet dlaczego taki dzieciuch pracował na królewskim dworze! Podszedł do ukochanego i oparł dłoń przy jego głowie pochylając się.

- Tylko ciebie pragnę, rozumiesz? - zapytał. - Każdego innego się brzydzę. - mruknął i musnął jego usta.

- C-Chcesz się kochać? - zapytał, a ten mruknął cichutko. - Czuję się dobrze i
...

- A rana po cesarskim cięciu? - zapytał cicho a ten zamilkł patrząc mu w oczy. Po chwili jednak zaczął mówić.

- Prawie nie boli...

- Więc nie. - oznajmił. - Ma cię nic nie boleć, bym mógł brać cię bez przeszkód. Nie zamierzam cię krzywdzić.

- A-Ale mówiłeś, że nie uprawiałeś seksu więc pewnie jesteś w potrzebie a ja też chcę...

- Czego chcesz? - zapytał a ten zarumienił się.

- Twojego kutasa - szepnął cicho, a ten mruknął całując go w żuchwę a potem w szyję.

- Mogę jedynie pozwolić ci go wziąć do ust. Nie możesz się zbytnio napinać, by szwy nie poszły. - oznajmił a ten przygryzł wargę.

- Daj mi go. - poprosił, a ten skinął głową. Królowa delikatnie się zsunęła, by pół leżeć pół siedzieć a mężczyzna klęknął na posłaniu z tak że ten był między jego nogami i podciągnął tunikę do góry. Nie miał majtek, bo miał się kłaść przecież spać, ale ze szukał dziewuchy to ubrał właśnie tunikę na szybko. Jego penis był przed twarzą Omegi a ona nieśmiało wzięła go do ręki i musnęła. Nie stawiała go długo. Zaczęła całować i masować jego worek i o dziwo faktycznie ten był nabrzmiały, pełny spermy, którą on zaraz będzie miał w garle albo na twarzy.  Oblizał i wsunął powoli go do ust. Katsuki westchnął zadowolony i położył dłoń na jego głowie. Odchylił głowę i nie potrafił się powstrzymać przed popchnięciem jego głowy, by wsunął go sobie jeszcze głębiej.  Gdy miał szczytować złapał go i przytrzymał spuszczając się w jego gardło. Izuku, który nie spodziewał się przyciśnięcia pisnął głośno i zakrztusił się. Gdy odsunął twarz to zaczął wycierać brodę, bo trochę się pokrztusił. Gdy unormował możliwość oddychania zaczął ścierać łzy z twarzy.

- Hej, co się stało? Przepraszam, za mocno docisnąłem? - zapytał łapiąc go za policzki, by na niego spojrzał. - Hej, proszę, nie płacz! - usiadł i zaczął sam ścierać mu łzy. Sięgnął po chusteczki i przyciągnął go do przytulenia. Wytarł mu nos, oczka i brodę z resztek spermy. - Czemu płakałeś? - zapytał cicho gdy ten się uspokoił.

- Z ulgi... - szepcze cicho.  - Bo nie masz tam pieprzyka...

- Co? - zapytał zszokowany, a ten mocno się wtulił. - Tylko by się przekonać, czy ona mówiła prawdę chciałeś go w ustach? Czuje się oszukany. - oznajmił blondyn a ten splótł ich paluszki razem.

- Kocham twojego kutasa, byłeś w potrzebie więc pomogłem, ale chciałem się przekonać...

- Głupek - Alfą westchnął. - Nie zobaczysz go przez najbliższe miesiące - mruknął a ten markotnie stęknął, że jest okrutny.

- Gdy lekarz pozwoli, przelecisz mnie? - poprosił cichutko a ten pokiwał głową. - Chcesz, czy tylko dlatego, że ja proszę?

- Izuku... - szepnął a ten musnął jego usta.

- Alfo. Jestem na ciebie napalony, zawsze... - szepcze cichutko i dotknął jego penisa.  - Wiesz przecież...

- Wiem, wiem. Na razie masz odpocząć. - oznajmił. - Cieszę się, że wraca ci dobry humor, i ochota, ale masz się nie przeciążać.  Żadnego biegania, seksu na biurku, ani pracy - oznajmił a ten zachichotał.

- Było fajnie wtedy na biurku... podobało Ci się przecież... - mruknął cicho. Usiadł na alfie okrakiem, ten od razu poprawil wszystkie rurki, by nic nie było zgięte, aby prawidłowo filtrowało krew. - Nie chcesz tego powtórzyć? Albo może w wannie? Ooo, albo w powozie jak w twoich fantazjach.. - szepcze mu w ucho a ten zacisnął pieści na pościeli, bo ten na niego działał, to oczywiste. Chciał go wyruchać... tak bardzo...

- Robisz to specjalnie... nie minęły cztery tygodnie od porodu... a tyle musi minimalnie bym mógł cię wziąć, Deku. Nie rób mi tego i nie napalaj mnie...

- Nie pójdziesz do żadnej służącej, by cię zaspokoiła? - szepnął cicho  a ten uniósł brew. - Będziesz musiał wytrzymać... Będziesz się męczyć... - szepnął cicho a ten warknął, bo ten dotknął jego penisa. - Należy do mnie, prawda?

- Tak... - mruknął a ten uśmiechnął się I musnął jego usta. Alfą warknął bo ten zaczął poruszać dłonią na jego penisie.

- Mój- szepnęła Omega i przyspieszył ruchy dłonią. Katsuki warknął mu w usta. Robił to specjalnie, upewniał się do co swojej pozycji w życiu Katskiego. Był głupi, bo był jedyny. Był jego Królową. Połączył namiętnie ich usta i jęknął cicho, gdy dochodził w jego rękę.

- Jestem twój - szepnął cicho a zielonooki przysunął się i wtulił mocno w ukochanego. Cieszył się, że ten zadeklarował, że jest oddany i nie chce nikogo innego.

***
Rano, Katsuki trochę dłużej poleżał w łóżku. Głaskał ukochanego po ramieniu, Ich zachowanie w nocy było dziwne i niepotrzebne, ale najwyraźniej Omega potrzebowała tej sytuacji aby być spokojnym. Usłyszał pukanie od strony pokoju maluszków, a po chwili wszedł przez nie Yui z najmłodszym na rękach, bo drugi biegł w formie wilka. Chciał się rozpędzić i wskoczyć na łóżko, ale że to było wysokie to i tak tyłek mu zwisał..na szczęście Yu pomógł mu się wdrapać.

- Dzień dobry. Maluchy domagały się rodziców. Od rana były niespokojne. - oznajmił.. Arte wcisnął się pod kołdrę do mamy a ta jeszcze śpiąc otuliła go ramionami. Olivier został podany Alfie, a ta położyła go na środeczku obok brata, przykrywając kocykiem.

- Dziękuję... Staw się proszę w moim gabinecie o trzynastej. Musimy porozmawiać - oznajmił spokojnie a ten pokiwał głową delikatnie przygryzając wargę, bo nie wiedział o czym ten chciałby z nim pogadać. Czy o tym, że nie powiedział mu o plotkach? Kurcze, ostatnio miał wrażenie, że podpadał jedynie. - Możesz iść. Zajmę się chłopakami do kolejnej zmiany opiekunek. - stwierdził, a ten ruszył do wyjścia. Blondyn musiał zrobić porządek w zamku. Wśród służby szczególnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro