Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58

Katsuki, przez to, że zarwał jedną nockę, następnego dnia spał dość długo. Załatwił wszystko co miał i kazał się nie budzić. Od kiedy jego ukochany był w śpiączce, spędzał noce w sypialni obok, bo nie chciał spać przy nieruchomym ciele, ale tym razem wtulił się w jego brzuch i zamknął oczy. Ciche buczenie maszyny sprawiało, że zamykał oczy I przyjemny dla nosa zapach dawał poczucie bezpieczeństwa.
Obudził się koło dziesiątej. Dalej przytulony do ciała Izuku. Wyspał się, ale czuł odrętwienie, bo w jednej pozycji to nie robota wypocząć.
Usłyszał pukanie, wiec pozwolił tej osobie wejść, podnosił się właśnie z posłania, gdy Elis przywitał się z nim.

- Dzień dobry Królu. Wczoraj wieczorem dojechał kolejny powiązany krwią i pobrałem im dziś próbki do badań.

- Dobrze. O której wyniki? - zapytał.

- Po śniadaniu powinny być. Dostałem też informacje, że trzeci członek rodziny z pożądaną grupą też niedługo dołączy.

- Doskonale. Kiedy spróbujesz go znowu wybudzić?

- Myślę, że jutro rano podejmę próbę. Maszyna dużo lepiej działa, gdy nie ma dziecka. Serce nie jest tak obciążone.

- Dobrze. - oznajmił ubierając się. - Jakie mogą być przeciwskazania do transfuzji? Czy któryś z przybyłych ma jakieś?

- Jeden jest skrajnie otyły, co jak się domyślasz Królu jest na minus. Muszę jeszcze zrobić badania aby sprawdzić, czy kandydaci nie mają chorób wenerycznych, które by się wtedy przeniosły na Krolową przez podanie jej ich krwii.

- Dobrze. Chce by Deku dostał najlepszą krew z możliwych. - oznajmił I włożył koszule w spodnie będąc gotowym do wyjścia. Ucałował męża w czoło I ruszył do drzwi, w których stał lekarz. - Idę na śniadanie i chce zobaczyć wyniki jak skończę jeść.

- Dobrze Królu, do zobaczenia. - oznajmił. Blondyn usiadł do jedzenia z rodzicami. Rozmowa z nimi na temat ukochanego sprawiła, że nie miał za dobrej miny, ale chciał przekazać rewelacje i inne takie na temat nieprzytomnego. Nie miał zbytniego apetytu, ale cokolwiek chociaż zjadł. Był na prawdę wdzięczny za wsparcie od staruszków.

- Myślę, że przejedziemy się do naszej wioski odwiedzić starych znajomych - oznajmił Masaru, a ich pierworodny skinął głową i zgodził się na to. Mitsuki była lekko zaskoczona, bo nie mieli tego w planach, ale zaufała słowom męża i postanowiła z nim porozmawiać na osobności. Gdy byli w sypialni spakować się, to złapała go za dłonie i musnęła jego usta.

- Skąd pomysł wyjazdu? - zapytała a ten westchnął.

- Podsłuchałem rozmowę lekarza z jego mate... mówił, że prawdopodobieństwo, że uda im się znaleźć odpowiednią krew są praktycznie zerowe. Jeden kandydat się nie nadaje przez swoje zdrowie, drugi prawdopodobnie ma jakiś syf, ale bez badań nie chce powiedzieć tego Katsukiemu, a trzeci niedawno miał zamach u siebie w zamku więc nie wiadomo czy w ogóle dojedzie do Króla. - westchnął, a kobieta cierpliwie czekała aż dokończy. - Te obrazy... Izuku jest tak podobny do Inko... a była Królowa przyznała się, że on nie jest jej synem... - szepnął, a kobieta westchnęła.

- To szalone co mówisz, ale też jakieś ziarno prawdopodobności jest w tym - szepnęła. - Myślisz że się zgodzi pomóc?

- Ta kobieta ma złote serducho... po za tym... tyle lat szukała go. Nigdy się nie poddała. Jeżeli jest jego matką... musimy jej powiedzieć.

- Nie. Nie powiemy jej, by się nie załamała... poprosimy ją o pomoc. Tylko tyle - szepnęła a ten skinął głową. Postanowili wyjechać wieczorem, przespali się w powozie, a nad ranem byli już w wiosce. Zapukali do drzwi Inko, która otworzyła im wycierając ręce w szmatkę. Prowadziła małą tawernę i dorabiała szyjąc.

- Dzień dobry kochana - Masaru uśmiechnął się i przyjął zaproszenie na herbatę. - Przyjechaliśmy prosić o pomoc.

- Ojej. W czym? Pomogę jak tylko będę mogła. Mówcie co się stało! - zmartwiła się, a ci wiedzieli, że ta się zgodzi... Powiedzieli, że potrzebują rzadkiej krwii. Kobieta oczywiście nie wiedziała jaką ma grupę, więc zapytała dlaczego sądzą, że pomoże. Wytłumaczyli ze proszą o pomoc, bo są dobrymi przyjaciółmi, a spróbować nie zaszkodzi. Gdy to usłyszała zgodziła się przybyć na zamek za kilka dni, gdy załatwi sobie zastępstwo w tawernie. To ich delikatnie podniosło na duchu... Wrócili do domu i przywitali się z synem, bo ten sam do nich wyszedł.

- Udało się wybudzić Izu? - zapytała od razu matka, a ten pokręcił głową. Przytuliła go do siebie mocno, a ten westchnął w jej ramionach, bo czuł się okropnie. Los go chyba nienawidził.

- Będzie dobrze synu. - szepnął Masaru i spojrzał na małżonkę mając nadzieję że ich plan wypali. Bał się że ich dziecko się załamie jak tak dalej pójdzie. - Co z krewnymi? Przyjechali?

- Tak. Jeden okazuje się miał złą grupę krwii wpisaną, drugi się nie nadaje, a trzeci... zaginął gdzieś po drodze. - westchnął. Zacisnął pieść na koszuli matki, po czym schował twarz w jej ramieniu. - Mam ochotę ich wszystkich wypieprzyć przez okno... - szepnął cicho. - Chodźmy. Pewnie jesteście zmęczeni. Zasiądziemy do kolacji i położycie się- szepnął cicho a ci skinęli głową.

****
Elis wstawał właśnie, by podać maleństwo jego matce, by mogła go nakarmić. Shoto przyjął synka, a także buziaka od jego taty.

- Te dziwne coś mryga - oznajmił cicho, gdy już dostawił, a Elis odsunął lampkę, która przeszkadzała mu zobaczyć diodę. - Ostatnim razem wściekły Katsuki tu wpadł... Może Idź sprawdzić...

- Dobrze, pójdę. - oznajmił I pocałował go jeszcze raz. Zapukał delikatnie do Królewskiej sypialni i wszedł do niej. Nie zobaczył Króla, bo on od dawna spał w osobnej sypialni, tylko Izuku, który próbował usiąść. Na podłodze leżała rurka, którą go karmili, musiał ją sam wyjąć, gdy się wybudził ze śpiączki.- Królowo! - szepnął zaskoczony i podszedł do niego. - Król będzie przeszczęśliwy! - szepnął cicho. - Myślałem, że nie udało mi się ciebie wybudzić, ale najwyraźniej się myliłem... - od razu zabrał się za jego badanie. Opowiedział mu, że próbował już dwa razy. Dał Królowej się napić wody i gdy skończył go badać i sprawdzać gardło, czy nie zrobił sobie krzywdy przez wyciągnięcie rurki, odetchnął. - Cieszymy się, że jesteś z powrotem z nami.

- G-Gdzie K-K - zaczął kaszleć, bo czuł niewyobrażalną suchość. Lekarz dal mu jeszcze wody i zaczął mówić.

- Król śpi w sypialni obok. Nie mógł znieść spania przy tobie, gdy byłeś jak on to mówił "sztywny". Pójdę po niego.

- Nie... - szepnął cicho chłopak. - Niech śpi... - odchrząknął. Położył dłoń na brzuszku i szerzej otworzył oczy, gdy zdał sobie sprawę, że jest pusty. - Co...

- Drugi królewicz ma się dobrze, śpi obok, z bratem w pokoju - oznajmił lekarz, a temu zaczęły lecieć łzy ze szczęścia jakie czuł w tym momencie, że nie stracił maleństwa, tylko jest na świecie.

- Dziękuję... - szepnął cicho wycierając oczy, będąc na prawdę wdzięcznym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro