56
Do rana Katsuki trwał przy mężu wtulony w jego nie ruchome ciało. Nie wiedział co ma począć. Czy go obudzić? Czy zacząć sprawdzać poddanych? Jest ich w królestwie setki tysięcy! Nie miał pojęcia od czego zacząć. Był zmotywowany, by ukochanego uratować, więc z samego rana wszedł do komnaty Elisa. Nie pukał, bo ten powinien być sam i w sumie spać, skoro w nocy był na nogach. Faktycznie był pogrążony w śnie, ale w jego ramionach leżał mate, którego nie powinno tu być.
- Elis! - szturchnął go a ten otworzył oczy, i zrobił to szeroko. Zerknął na ukochanego I usiadł. Ten się nie obudził, jedynie przekręcił do nich tyłkiem i nakrył mocniej kołdrą.
- Eliii, zimnooo - mruknął, bo jak ten się podniósł to już mu nie dawal ciepła od swojego ciała. Lekarz mocniej go okrył i spojrzał na Króla. Ten pewnie każe go wychłostać za to, że znowu złamał jego rozkaz.
- Chodź, jesteś mi potrzebny - Katsuki tylko tyle powiedział i ruszył do wyjścia. Mężczyzna naciągną spodnie i ciepła koszule I ruszył za nim.
- Przepraszam, że znowu jest u mnie - oznajmił, gdy ten go prowadził. - Poczułem, że wolałbym mieć go przy sobie...
- Też chcę mieć swoją Królową obok, więc siadaj do ksiąg. - oznajmił I usiadł podając mu kilka egzemplarzy.
- To spisy Królewskich rodzin? - zapytał zaskoczony a ten pokiwał głową.
- Spisane są tutaj najważniejsze informacje dla potomnych. Grupy krwi i inne takie. - oznajmił a ten doskonale zrozumiał co ten ma na myśli. Zaczęli przeszukiwać karty historii, szukając żyjących potomków z tą samą grupą krwii co obecna Królowa. Po godzinach szukania mieli trzech kandydatów.- Idź sprawdź stan mojego męża - oznajmił Katsuki. - Chcę byś go wybudził. - oznajmił a ten spojrzał na niego ze współczuciem sam by pewnie zwariował gdyby nie mógł porozmawiać z Shoto, albo gdyby ten leżał w śpiączce. - Ja ściągnę do zamku tych trzech i zrobisz im badania czy ich krew jest odpowiednia.
- Dobrze- oznajmił lekarz i ruszyli do wyjścia.
****
Katsuki zajął się pracą. Dopóki jego mąż nie będzie na jawie nie miał co tam chodzić. I tak był wieczorem i rano by móc chociaż go ucałował w polik czy czoło. Dwóch z trzech ludzi, którzy mieli te samą grupę było już w drodze, a trzeciego jeszcze szukał. Gdy usłyszał pukanie pozwolił wejść tej osobie. Kirishima z Yui weszli do środka. Omega trzymała najmniejszego maluszka a Kirishima pilnował by pierworodny królewicz nie uciekł, bo dreptał sobie jako wilk z językiem na wierzchu, obwachując każdy kąt.
- Co was sprowadza? - zapytał a szczeniak podbiegł do niego i wskoczył na raz mu na kolana. Ten oczywiście go złapał i pogłaskał po sierści. Ten chcąc się bawić zaczął podgryzać ojca po rękach.
- Pomyśleliśmy, że mógłbyś pokazać maluszkowi trochę świata - oznajmił. - Przygotowaliśmy wózek, książę jest najedzony i świeżo przebrany. Zabralibyśmy się z tobą. Wybiegasz się też z drugim Królewiczem oczywiście - oznajmił czerwonowłosy a ten uniósł brew. - Gdy zrobią sobie oboje drzemkę może trochę powalczymy dla odstresowania.
- Czy to randka we trójkę? - zaśmiał się Król a ten parsknął śmiechem a Yui zachichotał.
- Próba wyciągnięcia cię z tego doła. Wyglądasz żałośnie stary. - szepcze cicho a ten parsknął.
-Takie rzeczy do władcy mówić. Masz tupet. - oznajmił. - Dobrze. Chodźmy- oznajmił bo i tak czekał na info od Elisa czy wybudzanie poszło gładko.
Obie Alfy wzięły większego księcia pod bat, bo biegali z nim i nie pozwalali mu się rozkojarzać. Ten potraktował to jako wyzwanie i nawet urządzali sobie wyścigi, po których maluch padł wykończony. Położył się obok Yui i przekręcił się na plecy I wywalił język zadowolony jak blondyn go zaczął miziać po brzuszku. Alfa napił się i wziął mniejsze maleństwo, by je nakarmić. Wziął butelkę z ciepłym mlekiem i ułożył je. Yui pomógł mu, bo dalej był niepewny, ale poradził sobie. - Cieszę się, że jesteście tutaj. - oznajmił cicho a Kiri położył mu dłoń na ramieniu.
- W końcu się kumplujemy. Nie ważne jaki masz status przecież. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi stary. - oznajmił a ten uśmiechnął się delikatnie I spojrzał na syna, który domagał się pieszczot od Omegi. - Ale będzie lubił atencje...
- Zdecydowanie - zaśmiał się miziający. - Już jest najbardziej uwielbiany na dworze, a jak podrośnie to się w nim służki zakochają ... a może już są zakochane.
- No, aby tylko żadna nie próbowała wejść mu do łóżka. - oznajmił cicho ojciec pociechy. - Czytałem o tym, że często służące, czy biedacy chcą naciągnąć kogoś na dziecko. Bo albo dostaną sporo kasy za milczenie albo dostaną się na dwór arystokratyczny.
- Oj... jeżeli będzie miał twój charakter to nie będzie problemu. Jesteś powściągliwy jeżeli chodzi o związki oczywiście, bo tak to jesteś wybuchowy- zaśmiał się czerwonowłosy.
- Może i masz rację... - mruknął cicho. Posiedzieli jeszcze trochę, po czym zebrali się do domu. Stary spał w ramionach ojca a młodszy w wózku. Na koniec królewiczów przejął Yui I Kiri, by blondyn mógł iść do lekarza. Zapukał i odczekał chwilę, po czym wszedł. Ten siedział przy biurku I wypełniał dokumentację medyczną na temat Królowej. - Udało się? - zapytał. Uniósł brew gdy zobaczył nogi za zasłona, i to nagie. - Wyjdź Todoroki - oznajmił blondyn a Omega wyszła za zasłony. Była ubrana, więc dziwiło go dlaczego nie miała butów ani skarpet.
- Przepraszam Królu. - Shoto się ukłonił. - To ja Przyszedłem do Elisa. Źle się czułem sam. - szepnął I położył dłoń na brzuszek.
- Mam dość tego, że się spotykacie za moimi plecami. - oznajmił. - Była umowa Elis. - oznajmił zły. Był poddenerwowany, oraz zwyczajnie sfrustrowany.
- Wybacz mi Królu. - oznajmił spuszczając głowę oraz klękając pokazując, że jest skruszony, nie tłumacząc się. Sądził, że i tak nie ma to sensu.
- Wyślę go do innej willi. Będziecie się widywać raz w tygodniu - oboje spojrzeli na niego w szoku. - Raz was przyłapałem, nic nie powiedziałem, ale dzieje się to nagminnie i służące też mówią o tym, że cały czas się do siebie zakradacie.
- Proszę, Królu, nie! - Elis podniósł się z kolan. - Proszę, będziesz wiedział o każdym spotkaniu, będę doglądał Królową co godzinę, ale nie zabieraj go. On musi być tutaj. - oznajmił I podszedł.
- Skup się na pracy! - warknął głośno, a ten skinął głową. - Co z moim mężem?!
- Nie udało mi się go wybudzić.
- Dlaczego?! - wrzasnął, bo szala wściekłości się przelała.
- Jeszcze jego ciało jest za słabe, Królu. Musimy mu dać kilka dni... albo tygodni - oznajmił a ten warknął.
- Todoroki do siebie! A ty zajmij się pracą! - wrzasnął wściekły i wyszedł trzaskając drzwiami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro