Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

53

Katsuki siedział w swoim gabinecie, trzymając syna w ramionach. Ten dopiero usnął wtulony w ojca, więc powoli odłożył go do wózeczka.  Elis I Kirishima stanęli przed biurkiem i patrzyli na to co robi Król. Gdy znowu usiadł, rozpoczął rozmowę.

- Jak Królowa?

- Podłączyłem spowrotem do maszyny - oznajmił lekarz. - Wprowadziłem ją w stan śpiączki, by jej ciało mogło się zregenerować. Obawiam się... obawiam się, że będzie trzeba wyciągnąć dziecko. Zrobimy to przez cesarskie cięcie. Królowa nie jest w stanie urodzić samodzielnie, mogłoby to ją zabić. Gdy wyciągniemy dziecko, pozwolimy jej się zregenerować I zrobimy transfuzję. Dopóki jej nie wykonam, nie powinienem budzić Królowej- skłonił się, i wycofał by wyrównać z Kirishimą.

- Dobrze. Przedyskutujemy to jeszcze później. Jej stan się poprawił?

- Potrzebuję jeszcze chwili by to orzec. Maszyna pracuje więc powinien. - stwierdził a ten skinął głową.

- Kirishima. Co się działo, jak mnie nie było? - zapytał a ten wystąpił zestresowany.

- Gdy wyjechałeś przybyła Królowa. Zapytała dlaczego jej nie przywitałeś, więc powiedziałem, że ja zostałem odelegowany do tego, bo wyjechałeś witać dzieci w wioskach. - oznajmił. - Gdy to usłyszała wezwała straż. Pokazała na mnie palcem i wykrzyczała że jestem zdrajca i właśnie się do tego przyznałem. Kazała zabrać mnie do lochu.

- Dlaczego się jej posłuchali? - zapytał wściekły Katsuki.

- Nie mam pojęcia. Kazałem im mnie zostawić, bo ja byłem ich przełożonym, ale posłuchali byłej Królowej.  Wtrącili mnie do lochu i siedziałem tam do twojego powrotu.

- A ty Elis dlaczego tam siedziałeś? - zapytał blondyn, więc czerwonowłosy się wycofał a lekarz wystąpił.

- Sprzeciwiłem się matce Królowej. - oznajmił spokojnie.  - Kazała odłączyć twojego męża Królu od aparatury. Powiedziałem, że nie możliwe to jest, bo jego stan się pogorszy. Kazała mnie zabrać do lochu. Widziałam tylko jak wyrywa przewody z jego rąk. Gdy kazałeś mnie wypuścić opatrzyłem wszystkie rany.

- Kirishima. Przyprowadź ją. - oznajmił a ten wyszedł kiwając głową. Katsuki pogrążył się w rozmowie z drugim mężczyzną bo musiał się dowiedzieć więcej o cesarce i o transfuzji. Mężczyzna odpowiedział wyczerpująco na wszystkie jego pytania więc ten pozwolił mu odejść. Jednak miał szybko wrócić z igłami do pobrania krwi.
Gdy kobieta pojawiła się w pomieszczeniu, Yui właśnie zabierał małego, bo poprosił by to zrobił. Zamierzał warczeć i krzyczeć na kobietę. Obejrzał ją od góry do dołu.

- Jak śmiałaś... - zaczął ale szybko mu przerwała.

- Tyle lat się zajmowałam tym królestwem, że wiem co dla niego najważniejsze - oznajmiła - Nie przesadzaj. Maszyna i tak dużo nie dawała, i tak słabł w oczach, a to, że miał usłużyć wujowi... Był by tylko na plus dla królestwa.

- Czy ty siebie słyszysz?! Mógł umrzeć bez aparatury, gdyby to jeszcze chwilę trwało! - wrzasnął. - Jak możesz mówić o gwałcie własnego dziecka z takim bezczuciem na ryju?! - uderzył pięścią w biurko.

- Wychodzą twoje wieśniackie korzenie - oznajmiła jedynie pewna siebie. Mężczyzna wstał i złapał ją za ramiona I zaczął nią potrząsać.

- Twoje własne dziecko! - krzyczał - Krzywdzisz je i jeszcze kurwa pytasz czemu mam coś przeciwko! Ty szmato pieprzona, jak masz czelność patrzeć mu w oczy za to jaką krzywdę mu wyrządziłaś?! - warkot był z pewnością słyszany na korytarzu, a mimo to Elis się wślizgnął do środka z walizką z strzykawkami.

- Przestań mnie trząść! - warknęła kobieta.

- Gdyby nie była mi potrzebna twoja krew do transfuzji byś dawno zgniła w lochu po torturach - warknął I odsunął się.

-Aha, więc wielki Król ode mnie czegoś chcę - oznajmiła spokojnie. - W porządeczku. Pozwolę Ci przetoczyć krew dla mojego syna, ale chce mieć pewność, że będę coś z tego miała. Chcę co miesięczna daninę pieniężna, chce swój zamek na zachodzie i kilkunastu dobrze wyszkolonych żołnierzy. Wtedy ci pozwolę.

- Myślisz, że potrzebuję twojego pozwolenia? Przecież mogę to zrobić siłą. - oznajmił wściekły a ta pokręciła głową.

- Widzisz, dzięki mojemu Quirk, moja krew zmienia się w płynny metal. Więc nie. Musisz mieć mnie za sojusznika - oznajmiła pewna siebie. - Więc jak?

- Dobrze! - warknął mężczyzna.. Nie było mu to na rękę I zamierzał kobietę oszukać. - Elis bierz się do roboty - oznajmił lekarzowi.

- Przygotujcie wszystko a ja pójdę wziąć kąpiel. - oznajmiła machając ręką na nich. Jednak Elis ją złapał.

- Potrzebuję teraz krwii do badań. - oznajmił a ta prychnęła.

- Jestem zdrowa. Badam się regularnie.

- Chodzi raczej o grupę krwi.

- Serio? - zapytała. - Co do ojca moglibyście mieć wątpliwości, chociaż nigdy męża nie zdradziłam. Ale żeby testować matkę? - zaśmiała się wrednie. - Zapewniam, że mam te samą grupę jak Izuku.

- Dobrze. Przygotuje sale w takim razie - oznajmił Elis.  - Jedynie potrzebuję próbki krwii, by sprawdzić, czy ma Pani odpowiednią ilość krwinek do transfuzji, czy potrzebujemy lekarstwa najpierw zastosować- oznajmił spokojnie I wyciągnął strzykawkę.  Coś mu się nie podobało w kobiecie do tego stopnia, że ją oszukał. Coś ukrywała ale nie wiedział co i zamierzał zrobić kilka badań a nie jedno. Gdy pobrał krew podziękował jej i pozwolił wyjść, a Katsuki kazał podążać żołnierzowi za nią.

- Sprawdź jej grupę - blondyn zaciskał pieści. - Mogła nas oszukać...

- Tak... a to by zabiło Królową.  Przetoczenie złej krwii... Była Królowa doskonale wie takie rzeczy, w końcu Król też potrzebował wtedy przetoczenia krwii... niestety i tak nie przeżył, bo nie znaleźli dawcy... - oznajmił ale coś mu w tym nie pasowało.  - Idę, zrobię badania - ruszył do wyjścia do swojego gabinetu. Katsuki wstał i ruszył do sypialni. Położył się obok ukochanego, gładząc delikatnie jego policzek.

- Nie pozwolę Ci umrzeć Deku - szepnął całując go w czoło I położył dłoń na jego brzuszku. Ich dzieciątko będzie na pewno malutkie i słabe przez pierwsze kilka miesięcy do lat, swojego życia. Ale miał nadzieję, że uda im się je ocalić.- Mamy już syna, więc nawet jak będę musiał poświęcić drugiego... zrobię to. To twoje królestwo  i nie pozwolę by zostało pozbawiene tak cudownej osoby - oznajmił I musnął jego zimne usta. Leżąc tutaj wyglądał jak trup. Tylko maszyna pokazywała że jego serduszko jeszcze żyje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro