Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

45

Blondyn był przeszczęśliwy, gdy myślał o tym, że jeszcze trochę i będzie miał przy sobie swojego mate. Nie mógł się skupić, przez co musiał aż uderzyć w obydwa swoje policzki z otwartych dłoni, by się pobudzić i przywrócić myśli na właściwe tory. Przeglądał właśnie wyniki badań krwi, a także badał te substancje pod mikroskopem. Zmarszczył brwi  jeszcze raz i dokladniej się przyglądając temu co widział. Zapisał to i wziął próbkę z poprzedniego pobrania by tej jeszcze raz się przyjrzeć. Tym razem brew uniósł, nie rozumiejąc tego co właśnie widział. Podniósł się krzesła i zabierając ze sobą skrzykawki  ruszył do Królowej. Było późno, ale potrzebował kolejnej krwi.
Zapukał dość mocno w drewniane drzwi. Te oczywiście otworzył Król. Spojrzał wymownie na lekarza, by ten się wytłumaczył z tego, dlaczego stoi w drzwiach do ich sypialni, gdy jest środek pieprzonej nocy.

- Potrzebuję kolejnych próbek.

- Nie jest naczczo.. i śpi.

- Nie ważne. Zauważyłem coś niepokojącego. Nie w wynikach. W płytkach.

- Znów lekarski belkot. - oznajmił Katsuki i przepuścił go. Usiadł obok męża i pogłaskał go po ramieniu. - Wstawaj skarbie Elis potrzebuje cię troche pokuć.

- Teraz? - jęknął odwracając się na plecy i wystawiając rękę oraz zasłaniając oczy przedramieniem, by zasłonić światło. - Byle szybko... - wymamrotał. Czerwonooki gładził go po drugim ramieniu dla dodania otuchy, wiedział, że ten jest zmęczony tymi wszystkimi badaniami, kroplówkami, lekami. Miał nadzieję, że Elis szybko go wyleczy, by więcej nie cierpiał. Gdy skończył, podziękował po czym wyszedł. Katsuki od razu położył się obok Królowej i przytulił ją do siebie.

- Możesz już iść spać, najpiękniejszy.- szepnął a ten mruknął cicho I wtulił się mocno w niego. Czerwonooki wiedział, że ten  cichutko płakał. Jak po każdych lekach, pobraniach próbek i innych medycznych zabiegach. Jego ręce, posiniaczone od igły bolały, były wręcz fioletowe od tych czynności. To pokazywało jak źle z nim jest. Dlatego mężczyzna chciał mu dać maximum wsparcia i komfortu.

****

- Moja Królowo - Katsuki musnął kark swojej Omegi. Był wczesny ranek. Delikatnie potarł jego suteczki. Nie budziłby go, gdyby nie to, że od rana Miał twardego jak skała kutasa. -Muszę cię prosić o pozwolenie...

- Mój Alfo... wszystko mnie boli  - szepnął cicho zielonooki. - Ale jak mocno potrzebujesz...

- Nie. Skoro nie czujesz się na siłach to poradzę sobie. - oznajmił i sam zaczął masować swojego penisa, by uzyskać spełnienie.  Jego dni Alfy  nie chciały odpuścić, więc schował twarz w jego włosach i trzepał sobie, sapiąc cicho. Omega rozbudziła się, nie ruszając się, ale czując co się dzieje są jego plecami.

- Wejdź we mnie I się nie męcz, mój Luby... albo weź jakąś służącą,  albo służącego....

- Powiedziałem Ci, że brzydze się zdradą. - stwierdził. - Stanowiska nie zmieniłem od tamtej pory. A teraz połóż się na brzuszku. Będę poruszał się między twoimi pośladkami...

-D-Dobrze - szepnął I położył się jak ten prosił. Drżał gdy Alfa zaczęła sprawiać sobie przyjemność miedzy jego pośladkami. Przygryzł wargę zamykając oczy. Zielonooki był na siebie wściekły. Zawodził jako Królowa i jako mąż. Jedyne co zrobił dobrze, to dał swojemu Alfie syna. Z pociechy był dumny, ale we wszystkim innym nie był sobie w stanie poradzić,  przez to jak sie czuł. Powinien przestać się mazać i chociaż usiąść do królewskich obowiązków.

- Podnieciłeś się - usłyszał cichy pomruk zadowolenia u Alfy. Ten najwyraźniej skończył, bo wycierał właśnie pupcie Królowej chusteczkami dla dzieci. - Obróć się na plecki. Sprawie ci trochę przyjemności.

- K-Kaccan... przez to będziesz podniecony jeszcze bardziej...

- To nie ważne. - oznajmił i musnął jego usta ze szczególną delikatnością. Zaczął powoli całować i pieścić od ud. Omega czerpała przyjemność z tego, bo kochał jak jego mąż był właśnie taki. Delikatny, czuły i pokazujący mu, swoją miłość. Tak się cieszył, że go miał, że nikt sobie nie wyobraża.

****

Katsuki relaksował się w łaźni. Jego mąż i dziecko już dawno spali, więc miał chwilę dla siebie. Przymknął oczy, po czym szybko je otworzył, bo ktoś wszedł. Kiwnął głową dla Yui, który przyniósł mu ubrania na zmianę, do spania.

- Jak tam Izuku? Byłeś u niego na podwieczorku, prawda? Mówił coś, czego nie chciał powiedzieć mi? - zapytał  I pokazał mu, by odwrócił się tyłem, bo chce wyjść z wanny. Narzucił szlafrok na siebie. Niespodziewanie przed nim pojawił się Yui,  odsuwając odziennie i łapiąc w dłoń jego penisa.

- Uprawiajmy seks! - oznajmił I chciał go pocałować, ale Katsuki natychmiastowo przyparł go do ściany wściekły, że ten to zaproponował.

- Ty mała kurwo  - warknął i wygiął jego ręce do tyłu, łapiąc za nie, by zacząć go prowadzić do sypialni przynależącej do Omegi I jego najlepszego przyjaciela. Wszedł do środka, bez pukania i dostrzegł Kirishime leżącego na łóżku. Pewnie nie wiedział,  jaką dziwką się ożenił. Zamierzał mu to uświadomić.

- Co jest? - czerwonowłosy wstał, więc blondyn pchnął puszczalską szmatę na łóżko. Ten jęknął, bo uderzył się kolanem dość mocno w ramę. - Hej! Uważaj. On jest delikatny - oznajmił I pomógł ukochanemu usiąść i zaczął sprawdzać stan jego skóry w miejscu, gdzie się uderzył.

- Powinieneś go wychłostać, a nie głaskać! - warknął. - Ta kurwa próbowała zaciągnąć mnie do łóżka! Bezczelnie zaczęła mnie dotykać i powiedziała, że mamy uprawiać seks! - warczał. -Masz szczęście, że przyszła do mnie, chociaż kto wie, czy nie chodziła do innych! - spojrzał na Yui z obrzydzeniem, a ten wybuchł płaczem kuląc się.

- Uspokój się Katsuki! - Kirishima na niego krzyknął. - Nie nazywaj go tak...

- Dlaczego skoro...

- Izuku poprosił go by to zrobił. - oznajmił czerwonowłosy, a ten otworzył szerzej oczy w szoku. - O wszystkim wiem. Królowa prosiła mnie, bym pozwolił mojemu mate to zrobić. Mówiła, że męczysz się przez to, że on nie domaga. Yui miał zaproponować ci seks i pomóc ci ulżyć swoim ciałem.

- Jesteś popierdolony, że się zgodziłeś! - oznajmił wściekły blondyn. - Nie dotknę twojej Omegi.  Nigdy w życiu. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, a on twoim mężem. Tylko Ty masz prawo uprawiać z nim seks, albo go dotykać. Zapamiętaj to sobie.

- Kamień spadł mi z serca - szepnął cicho i uśmiechnął się do niego. - Dziękuję Katsuki.

- To powinno być oczywiste! Wolę się męczyć miesiącami, niżeli zdradzić męża! - warknął I ruszył do wyjścia. - Dobranoc! - oznajmił trzaskając drzwiami. Co ten izuku wymyślił?! Jak tylko wyzdrowieje to go tak przerucha, że będzie chciał już zawsze, aby kutas blondyna zadowalał jedynie jego!
Następnego dnia rano, gdy tylko usiadł w biurze, zaprosił do siebie Omegę.  Yui stawił się w jego biurze ze spuszczoną głową, nie będąc w stanie patrzeć mu w oczy po tym co chciał zrobić.

- Słucham K-Królu...

- Przepraszam. - powiedział, a ten poderwał głowę do góry. Nie spodziewał się tego. - Za wyzwiska. Poniosły mnie emocje, myślałem, że chcesz zdradzić,  a ty próbowałeś pomóc. Przepraszam, za nazwanie cię kurwą, Yu.

- Nigdy nie chciałbym być dotykany przez innego Alfę... Dlatego mi też ogromny ciężar spadł z barków, gdy zaprowadziłeś mnie do Kirishimy. Nie jestem puszczalską szmatą, dlatego te słowa nie zabolały. Chciałeś dobrze.

- I tak Przepraszam. Porozmawiam z Izuku, aby  nie wymyślał takich głupot. A ty się więcej nie zgadzaj na takie rzeczy. Szczególnie, że chcecie starać się o dziecko...

- Przepraszam. Powiniem ci powiedzieć o co poprosił.  - oznajmił. - Następnym razem to zrobię. - stwierdził. Skierował się do wyjścia, ale jeszcze się zatrzymał. - Izuku od śniadania siedzi w jednym z salonowych pokoi z Shoto Todorokim.  Piją herbatę I jedzą ciastka. Izu jest na prawdę szczęśliwy.  - szepnął, bo co jakiś czas zdawał mu właśnie takie raporty na temat męża.

- Cieszę się. Niedługo do nich dołączę. - stwierdził blondyn. - A jak kolano? Poproszę lekarza,  by na nie spojrzał. - stwierdził,  a ten skinął głową i uśmiechnął się. Gdy wyszedł, do pomieszczenia wszedł Elis.

- Mam złą wiadomość, Królu. I to nie jedną - oznajmił. A Katsukiemu ciarki przeszły po plecach. Nie wróżyło to dobrze.

Zapraszam do komentowania!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro