4
Straż była ostrożna. Nie puszczali go nigdzie samemu, przez co miał bardzo mało okazji do ucieczki. Zwiedził zamek i się nawet zgubił, ale nie chciał się do tego przyznać, dlatego błąkał się i nie pisnął słowa do tych jego chujowych ochroniarzy. Dzbany nie muszą wiedzieć. Gdy wyszli na ogrody królewskie, oniemiał. On na codzien widział pola zboża, czy ryżu, albo ziemniaków, ale nie kwiatów. Widać, że chłopak je bardzo lubił, bo było tutaj mnóstwo różnych gatunków. Kilka osób, zarówno kobiet jak i mężczyzn, kręciło się przy nich i pielęgnowało, więc blondyn tylko się przechadzał. W końcu pod pretekstem udania się za potrzebą, musiał schować się gdzieś z boku. Straż zadowolona nie była, bo miał zostać królem, a nie krępował się w oddawaniu moczu na trawę. Skandal.
Gdy wyczaił moment, padł na kolana i tak pokonał połowę drogi do płotu. Miał nadzieję, że uda mu się go przeskoczyć, ale okazało się, że ten jest jednak wyższy niż się spodziewał, więc musiał wejść na nowo do zamku i tam znaleźć wyjście. Najlepiej jakieś boczne. Na pewno nie ma tylko głównego. Był tego pewien. Musiał się także pospieszyć, bo straże go szukali. Odwrócił się w ich stronę, a gdy wrócił głową w swój kierunek, zamarł. Przed nim przykucała królowa, patrząc na niego uważnie.
- Dlaczego uciekasz? - zapytał spokojnie, a ten zamrugał kilkukrotnie.
- Nie... Nie uciekam. Bawię się z nimi w chowanego. - oznajmił. Kurwa mać, przyłapany!
- Będę musiał ich ukarać jak im uciekniesz. - oznajmił cicho, a ten westchnął.
- Mówię, że nie uciekam - oznajmił i podniósł się z ziemi, Deku poszedł zaraz za nim. Strażnicy się przestraszyli, gdy zobaczyli królową, ale ta nic nie powiedziała.
- Mam ochotę na deser. Przejdziesz się ze mną do jadalni? - zapytał spokojnie, a ten kiwnął głową. Pluł sobie w brodę, było tak blisko!
****
Bakugo czuł się dziwnie. Dostał luźną koszule, jako piżamę i bokserki. Krawiec niestety nie mógł dojechać, więc przynajmniej ominęło go to całe mierzenie. Położył się do łóżka i usłyszał delikatne pukanie. Gdy drzwi się uchyliły, pojawiła się w nich królowa, czyli Izuku.
- Przyszedłem, by z tobą spać - oznajmił i wdrapał się na łoże. Położył się, patrząc na niego.
- Nie zabrania ci tego etykieta, w końcu królewskie maniery są drętwe - oznajmił patrząc jak ten okrywa się.
- Formalnie. Jednak będziesz moim mężem, nie zamierzam się ograniczać, bo jesteś moją Alfą. Będziemy się kochać do upadłego w moją ruję, by zrobić dziecko. - oznajmił. Twój zapach dobrze na mnie działa, dlatego zamierzam z tobą spać. - oznajmił i przekrzywił głowę. - Tobie też będzie się ze mną dobrze żyło. Nie zamierzam cię jedynie wykorzystywać - oznajmił i pogłaskał Alfę po policzku. Nigdy nie mógł tego robić, więc w tych gestach było dużo uczucia. Ten pokiwał głową, po czym położył się do łóżka. Omega śmiało się przysunęła do niego, kładąc głowę na jego klatce i zamykając oczy. Mężczyzna na prawdę był wybawieniem, bo królowa spała na prawdę głębokim i mocnym snem. Nad ranem czuła takie przyjemne ciepło, że otworzyła oczy dopiero po jakimś czasie. Alfa patrzył na niego uśmiechnął się delikatnie do niego, a ten, nie wiadomo dlaczego odchylił głowę i westchnął. Pewnie miał dużo sprzecznych myśli.
- Dobra. Niech będzie ten jeden raz - warknął i położył się obok Omegi. Szczerze mówiąc, sam chciał czuć ten zapach. Nie rozumiał dlaczego, ale wyraźnie tego chciał, chciał, by ten zielonowłosy był przy nim, przytulał się i dotykał. Ułożył się wygodnie na plecach, dalej spięty, a chłopak uśmiechnął się do niego i pewnie położył głowę na jego klatce i zamknął oczy. Tej nocy spało mu się tak cholernie dobrze, że obudził się dopiero koło jedenastej w dzień. Zwykle był na nogach już po siódmej. Mężczyzna obok niego też spał jeszcze. Najlepsze było to, że oboje mocno się do siebie przytulali. I nawet z początku niezadowolony blondyn trzymał go mocno w ramionach. Usłyszał delikatne pukanie, więc pozwolił wejść osobie, która to zrobiła. Służąca ukłoniła się nisko.
- Wasza wysokość, zaczęliśmy się martwić, że nie wstajesz...
- Zejdziemy za pół godziny na śniadanie. Zróbcie coś sytego. Nasz przyszły król musi dobrze zjeść by mieć siłę na naukę - pogłaskał Alfę po policzku, a ten zmarszczył nos i odwrócił się do niego przodem, mocniej obejmując, dalej tkwiąc w Morfeuszowym świecie. Deku zaczął go budzić, jeżdżąc palcami po jego klatce i szepcząc cicho do ucha. Cieszył się, że ma przy sobie tego mężczyznę. Nie umiał się jeszcze z nim obchodzić, ale wszystko przed nimi.
Poproszę komentować!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro