Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Blondyn miał bardzo dziwny sen. Jedyne co z niego pamiętał to to, że był on o jakiejś szkole bohaterów. Uczył się w niej, brał udział w akcjach z bohaterami. Nigdy nie zdarzało mu się tak śnić, to było zbyt nierealne. Ich świat nie był gotowy na coś takiego jak technologicznie doskonała szkoła. Patrzył w sufit, widząc że powoli wschodzi słońce. Podniósł się, by ubrać ubranie robocze. Słyszał cichy stukot garnków, więc matka szykowała śniadanie. Praca w polu nie była łatwa ani przyjemna. Musieli mieć siłę. Dzień jak co dzień, powstarzające się nudne czynności, które mają zapobiec biedzie. Po obiedzie razem z ojcem zapakowali na wóz ziarno, które miał zawieźć do młynarza. Stamtąd miał przejąć worki z mąką i pierwszy raz w życiu sam zawieść je na królewski dwór. Podekscytowany nawet nie zauważył jak szybko minęła mu droga, mimo że jechał całą noc. Tylko przed wjazdem i po wyjeździe z lasu zrobił postój, by zwierzę mogło odetchnąć, bo nie był to łatwy teren. Gdy zobaczył mury otaczające miasto mocniej zacisnął ręce na lejcach z podekscytowania. Obiecał, że będzie zachowywał się w porządku, dlatego, gdy przejechał przez miasto, bezpośrednio na dziedziniec królewskiego pałacu grzecznie się przywitał z piekarzem.

- Dziesięć worków mąki, jak w zamówieniu - oznajmił patrząc na niego. Ten policzył je i pokiwał głową.

- Wypakuj je i weź do magazynu - oznajmił.

- Miałem je tylko przywieść, nie znowu targać - warknął cicho, pokazując swoją rangę. Był Alfą. To nic nie znaczyło jak byłeś wieśniakiem. Nie dawało ci dodatkowych możliwości. Omegi z wiosek przynajmniej mogły przyjść na zamek i albo zacząć się kurwić za dobre pieniądze, albo znaleźć sobie bogatego męża. Na Omegi było w końcu zapotrzebowanie. Gdy warczałeś, od razu wiedziano kim jesteś. Alfy mają w sobie coś takiego, co potrafi powalić na kolana. Głos Alfy. Tak był nazywany, Bakugo go nie użył, ale było widać że to Alfa.

- Twój ojciec ostrzegał o ostrym charakterku dzieciaku. Dostaniesz dodatkową opłatę i świeży chleb, ale zanieś je, zanim przyczepią się straże - oznajmił, bo zobaczył poruszenie w okolicach głównego wejścia.

- Niech się cmoknął w dupę - mruknął do siebie i zaczął nosić worki. Gdy okładał już trzeci na magazynie, przystanął. Otarł pot z czoła, bo musiał wdrapywać się po schodach, a to przyjemne nie było.

- Piekarzu, masz może świeży chleb? - usłyszał głos. Natychmiast przeszły go ciarki podekscytowania. Odwrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia, by zobaczyć do kogo należy. Przy stole z wypiekami stal niewątpliwie jakiś szlachcic. Na nogach miał eleganckie półbuty, do tego białe przylegające spodnie. Miał też tunikę, w kolorze zielonym. Katsuki zachłysnął się powietrzem jak zobaczył jak ta pięknie mu pasuje do oczu i włosów. Chłopak był piękny. Zamrugał kilkukrotnie i schował się za winklem, by podziwiać młodego chłopaka z wypiekami na twarzy.

- Oczywiście, najświeższy, dopiero wyjęty z pieca, jeszcze ciepły - oznajmił piekarz w pośpiechu. Ta osoba musiała być ważna.

- Idealnie, dziękuję ci bardzo. Ukroisz? - zapytał swoim delikatnym i spokojnym głosem, a Katsukiego znowu przeszedł dreszcz. Gdy ten się odwrócił do osoby za nim, jego serce załomotało. Nie! Niech patrzy na piekarza, chce go podziwiać. - Mogłabyś przynieść masło? - zapytał spokojnie kobiety obok, po czym wsunął jej w dłoń kilka monet, a ona ukłoniła się i odeszła kawałek, by po chwili wrócić... Mężczyzna przejął wytwór, po czym posmarował pajdę, a masełko zaczęło się topić. Zielonowłosy gdy ugryzł roztopił się z tego dobrego uczucia. Kromka była mała, gdyż z piętki, więc zjadł ją w trzech kęsach rozanielony, po czym kciukiem starł resztki masła z warg. Kobieta wyciągnęła dłoń z drobnymi, resztą, a ten pokręcił głową uśmiechając się do niej, a ta jeszcze niżej niż poprzednio się ukłoniła i schowała pieniądze do malutkiej sakiewki przy kluczach. - Jeszcze jedną proszę - oznajmił, a piekarz zabrał się od razu do roboty.

- Tak jest królowo. Natychmiast - oznajmił, a blondyn zachłysnął się kolejny raz. Królowa... Słyszał o tym, że jest mężczyzną, ale nie podejrzewał, że tak pięknym... Omega najwyższej klasy. Każdy chciał go mieć, ale ten nadal nie wyszedł za mąż, wiedząc, że jego kraj dobrze się trzyma i jak na razie nie trzeba tego psuć nowym królem. Był młodziutki. Miał chyba z osiemnaście lat, tak jak Katsuki. Wydawał się czerwonookiemu dziwnie znajomy, więc wyszedł jeszcze trochę by mu się przyjrzeć. Nie spodziewał się nagłego odwrócenia w jego stronę głowy przez zielonowłosego. Straże zaalarmowane nagłym ruchem stanęły w pozycji obronnej królowej, patrząc na blondyna z chęcią wbicia w niego metalowych szabel.
Chciał coś powiedzieć, ale zaniemówił przez wszystkich w pobliżu obserwatorów.

- Wybacz królowo, to tylko pomocnik, przywozi mąkę na wypieki. Miał nosić worki - oznajmił chlebowy, a młody arystokrata zamrugał gwałtownie.

- Alfa - szepnął słowo z po czym zszokowany kiwnął na straż, przez co czerwonooki został pochwycony.

- Ej, kurwa co jest!? Puszczajta! Nic nie zrobiłem, przestańcie! - zaczął się wyrywać, gdy ci podnieśli go do góry. I ruszyli z nim do królowej. Postawili go przed nim a zielonooki ułożył delikatnie dłonie na klatce mężczyzny i przybliżył się do jego szyi. Chwilę wdychał ten zapach, a gdy się odsunął to westchnął rozanielony.

- Zabierzcie go do zamku - oznajmił, a Bakugo tak jak jeszcze chwilę temu stał w bezruchu bo bał się spłoszyć Omegę, tak teraz zaczął się wyrywać i wierzgać, krzycząc by go puścili. Piekarz zastanawiał się co ten przeskrobał ... I jak powie o tym jego rodzicom.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro