Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*Epilog*

Od powrotu Izuku minęło pięć lat. Siedział właśnie z Shoto i pili herbatę, gdy piątka maluchów biegało, bawiąc się w berka. Kirishima wpadł do gródka i z trudem utrzymał równowagę. Podszedł do Omeg i położył na stole ogromny karton. Był tam prezent dla Yui. Ten kończył trzydzieści pięć lat i czerwonowłosy chce zrobić mu wyjątkową imprezę urodzinową.

- Dziękuję, że ich przypilnowaliście. Nie dali by mi spokoju w mieście dopóki nie poszlibyśmy na lody. - oznajmił i nagle przy nim pojawiły się jego trojaczki.

- Lody, Lody, Lody! - zaczęli krzyczeć, a ten westchnął i uśmiechnął się rozbrojony. Magiczne słowo, które potrafiło je rozwścieczyć, albo ułożyć

- Teo, Leo, Tommy. Lody po obiedzie. Obiecuje. Kupiłem całe duże opakowanie. - oznajmił i poklepał ich po głowie. - Wracajcie do zabawy, okej? - zapytał, a te niechętnie pokiwały głową i uciekły.

- Nie ma za co, Kirishima - zaśmiał się Deku cichutko. - Pokaż co mu kupiłeś, jesteśmy ciekawi.

- A, oh. No... Tak jakby... Nie wiem... No.. wiecie... - zaczął się plątać a na jego policzkach wykwitł mega rumieniec i zaczął się drapać po potylicy. Omegi były rozbawione, bo mimor, że byli już w dojrzałym wieku, to jednak Kiri wstydził się mówić o rzeczach łóżkowych. Yui opowiadał im, że ostatnio próbowali seksu z zabawkami i mężczyznę mocno to podjarało, ale wstydzi się jak cholera o tym mówić.

- Okej, prywatny prezent, rozumiemy - oznajmił Shoto uśmiechając się wyrozumiałe. - Gosposia mówi, że obiad będzie za dziesięć minut. Usiądź, od rana jesteś zalatany.

- Dzięki. - oznajmił. - Yui wróci do domu na obiad? - pyta spokojnie, a ten kiwał głową. Izuku siedział w ciszy z filiżanką przy ustach, ale tępo wpatrywał się w napar, jakby nie będąc obecnym. Po chwili podniósł wzrok i spojrzał na dzieci. Westchnął cichutko i oparł głowę o ramię przyjaciela. Ten wiedział, że dostał kolejną wizję i pewnie będzie chciał o niej porozmawiać.

****

Wieczorem Elis i Katsuki wrócili z domu głównego, w którym mieli kilku interesantów. Blondyn napadł na męża, całując go na dzień dobry, a potem pogilgotał syna, który próbował zajść go od tyłu. Elis za to, wziął swojego małego Alfę na rączki, po czym pocałował go w czoło, by potem pocałować delikatnie męża, który się przysunął, by odebrać pieszczotę.

- Muszę wam coś powiedzieć - odezwał się Shoto i na jego policzkach się pojawiło trochę różu. Deku uśmiechnął się głupkowato i wyszczerzył zęby w uśmiechu.

- O tym co myślę, prawda? - podszedł i położył dłoń na jego brzuszku. Elis parsknął śmiechem na zaskoczoną minę męża.

- Czasem zapominam, że możesz zobaczyć takie rzeczy w swoich wizjach. - oznajmił z uśmiechem Omega. - Dowiedziałem się dwa dni temu. - oznajmił i wtulił się w mężczyznę swojego życia.

- Nic dziwnego, po tej spontanicznej rui - parsknął śmiechem zielonooki i ścisnął jego dłoń w geście otuchy. - Siadajcie. Przyniosę ciastka i porozmawiamy, okej? - zapytał i z jego ust zszedł uśmiech radości, zmieniając się na bardziej smutny. Przyniósł im herbatę i podciągnął nogi do piersi.

- Co się stało, kochanie? - zapytał czule Shoto, a dwie Alfy spotkały się wzrokiem. Nie podobało im się, że Omegi odnoszą się do siebie z taką czułością i słodkimi słówkami. Szczególnie, że bardzo dużo czasu ze sobą spędzają i rozumieją się bez słów.

- Sypialnia. Teraz - oznajmił Elis, kiwając głową w stronę blondyna i podniósł się. Jego mąż był naprawdę zaskoczony, gdy ten go złapał za dłoń i pociągnął na samą górę, do sypialni gościnnej, która była obok pokoju Arte. Byli w domu prywatnym pary władczej. - Zaczynam się obawiać tego, że jesteś z nim tak blisko. Nie chcę któregoś się dnia obudzić obok was nagich i nie zamierzam tego tolerować. Jesteś mój, a Izuku to Omega!

- Przecież nie będę z nim sypiał - Todoroki się zaśmiał. - Głuptas. - pocałował go. - Kocham tylko ciebie. Nikogo innego. Chodźmy na dół zazdrośniku. - oznajmił całując go. - W domu ci udowodnię, że tylko ciebie pragnę. Jesteś na to przygotowany?

- Poniosło mnie trochę, wybacz. Ale cię tak mocno kocham! - mruknął i przytulił go mocno i pocałował w polik. - Okej. Chodźmy. Kocham cię. - oznajmił speszony. Czasem miewał... Odpały. Zazwyczaj gdy za dużo przebywał z Bakugo, ten działał na niego jak płachta i Elis w końcu wybuchał, a mąż musiał słuchać jego narzekania. Cóż, ani Omega ani Alfa nie narzekają, gdy Elis dowartościowuje się poprzez sprawianie mężowi ogromnej przyjemności. Stawia sobie za cel reakcje męża, którą trudno u niego zobaczyć, bądź usłyszeć, a potem doprowadza, by Omega to zrobiła. - Wieczorem będziesz błagał mnie o jeszcze jeden raz - postanowił i pozwolił sobie przyprzeć dwu kolorowowłosego do ściany. - Nie będziesz w stanie złapać tchu, gdy będę się w ciebie wbijał - mruknął cicho, mocno dociskając go swoim ciałem do zimnej ściany, przez co uległy zadrżał. Podobało mu się, że niekiedy blondyn był stanowczy i nie dał się zbyć typowym 'boli mnie głowa', po za tym, gdy ten działa, jakikolwiek ból od razu przechodzi.

- To wieczorem. - szepnął cichutko i jęknął czując jego dłoń w pobliżu swoich pośladków.

- Klęknij - oznajmił mężczyzna, a chłopak zarumienił się mocno. Tak, zdecydowanie lubił, gdy mężczyzna w ten sposób go wykorzystywał. Można to porównać do malutkiego fetyszu. Lubił być przez niego dominowany. Oczywiście, gdy są sami. Klęknął przed mężem i zaczął rozpinać mu rozporek, patrząc w oczy. U nich przez te lata ogień nawet nie przygasł.

Deku wtulił się.delikatnie w Bakugo i przymknął oczy. Ten milczał, ale był spięty, co było czuć. Obserwował dzieci, które rysowały na dywanie niedaleko nich. Sześcioletni chłopcy już praktycznie przysypiali, gdyż cały dzień intensywnie się bawili.

- Miałem wizję, Bakugo - szepnął cichutko i uśmiechnął się. - Chyba... Uda mi się zajść w ciążę. Ale nie mam pojęcia kiedy. Może za miesiąc, albo rok... Ja... Chciałbyś spróbować mieć kolejne?

- Co to za głupie pytanie? Oczywiście! - oznajmił poważnie, patrząc na niego z uśmieszkiem na twarzy. Pochylił się i postanowił go troszkę powkurzać, a może raczej ponakręcać. - Uwielbiam się spuszczać w tobie, będąc odciśniętym. - szepnął i polizał jego uszko delikatnie, a ten zacisnął gwałtowanie nogi. - Uwielbiam, gdy błagasz bym przestał, bo już nie masz sił. Do tego cię właśnie doprowadzę. Będziesz błagał mnie. Zrobisz wszystko co ci rozkarze - oznajmił, a ten po chwili zerknął mu w oczy.

- Albo to ja przejmę inicjatywę i będę cię ujeżdżał. Raz powoli, raz szybciej i tak na zmianę. Za twój niewyparzony język, nie pozwolę ci dojść. - uśmiechnął się chłopak, po czym spojrzał na minę męża i się zaśmiał. - Nigdy przecież nie byłem uległy w stosunku do ciebie.

- I to w tobie kocham. - oznajmił z cichym westchnieniem. - Co chcesz im powiedzieć? Po minie Elisa wnioskuje, że się właśnie ostro zaczynają pieprzyć.

- Oh... Muszę powiedzieć Todorokiemu o mojej wizji. Dotyczy jego syna - oznajmił i wtulił się w blondyna chowając twarz. - To dziecko jest za słabe na bycie Alfą. Jego ciało może ulec poważnym wypadkom, bo nie będzie w stanie nad nim panować...

- Nigdy u nas nie będzie dobrze, nie? Zawsze się coś spapra? - zapytał cicho Katsuki, a mąż mu przytaknął cicho.

- Taki urok naszej watahy, mój Królu.



By nie zapomnieć o powieści całkowicie:
Jak masz pytania odnośnie powieści, chcesz o niej podyskutować, poprosić o wyjaśnienie czegoś, zapraszam cię serdecznie na discorda, który został stworzony z myślą o moich twórczościach. Znajdziecie link w moim profilu, albo dajcie znać na priv, podrzucę go wam.

Jeżeli jesteś tu, przeżywałeś emocje czytając to, to zostaw mi komentarz, może opisz ulubioną akcje, bądź jakąś głupotę, będzie mi cholernie miło, gdyż to koniec tej powieści. Król wilków się zakończył.
Pod koniec tygodnia, zrobię podsumowania i jak są jakieś pytania to odpowiem na nie. Trzymajcie się :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro