*99*
Deku wygładził koszule, która śmiesznie odstawała na brzuszku. Zirytował się przez to. Bakugo w dodatku stał i się śmiał z niego, bo ten chciał dziś wyglądać dobrze. Prezentować się niczym prawdziwą Luna. Burknął na męża, by przestał i mu pomógł.
- Okej. Dostaniesz ubranie ciążowe, poczekaj, ostatnio przyszły - oznajmił i sięgnął do kufra przy łóżku, wyjął z niego legginsy, które kazał mu nałożyć i tunikę. Ta ładnie spływała po jego ciele. Była w kolorze bordowym, że złotymi zdobieniami. Blondyn zawiązał jeszcze ozdobny pas, w piękna kokardę, nad brzuszkiem, by go nic nie uciskało. Chłopak stanął przed lustrem i musiał przyznać, wyglądał naprawdę... Ładnie, ale nie jak mężczyzna. Bardziej jak kobieta, co go lekko zdołowało. Czuł, że chce potomstwa, ale był pewien, że po ciąży wróci do swojej wcześniejszej formy. Katsuki posadził go na łóżku i ubrał na nogi półbuty. Naprawdę czuł się jak kobieta w tym momencie.
- Dziękuję. Dobrze jest - oznajmił i podniósł się. Jeszcze raz zerknął w lustro i ruszył do wyjścia. Było to oficjalne spotkanie, dlatego musieli być tak pięknie się prezentować. Usiadł w biurze, by ostatni raz spojrzeć na papiery, które przygotował, czy wszystko się zgadza. Wydrukował je i włożył do teczki. Zabrał ją ze sobą i poszedł po herbatę, by nie było mu tak sucho w gardle. Stresował się, to chyba normalne?
Jess spoglądała przez okno, nie będąc świadoma tego, że przygryza wargę. Rachel na nią cały czas patrzyła. Ta miała na sobie sukienkę do kolan, oraz gorset na talii, nie obejmujący piersi, ani bioder. Sama talia. Pięknie to na niej wyglądało, bo miała cudowną figurę.
Brunetka musiała przyznać. Jej młoda żona była seksowna i piękna. I te jej piersi, ah, cholerka!
Czyżby zbliżały się jej dni Alfy, że zaczęła ją seksualizować?
I te jej piękne nogi... Urzekło ją to, jak próbowała chodzić prosto na obcasach, już sobie wyobrażała jak sunie dłońmi po jej udach, oczami wyobraźni widzi jej rumieńce, proszące spojrzenie, zawzięte usta, zamknięte, by nie wydarł się spomiędzy nich jęk, albo prośba...
- Rachel... - szepnęła, ale kobieta usłyszała doskonale i mruknęła ciche 'Słucham', nie zdawała sobie sprawy, że Omega zadrżała przez ten ton, działał na nią... Pobudzająco. - Czy mogę... Usiąść bliżej? - mruknęła nieśmiało i spuściła głowę.
- Zapraszam - uśmiechnęła się i złapała dziewczynę za dłoń. - Zbyt mocno się stresujesz. Jeżeli będziesz tak wyglądać na spotkaniu, to może pomyśleć, że przepraszasz, bo się boisz, a nie, że żałujesz. - stwierdziła i pogładziła ją po plecach.
Dostała w odpowiedzi sztywne kiwnięcie głową. Alfa podniosła telefon - Zatrzymaj się proszę przy jakiejś knajpce. Zrobimy sobie postój. - stwierdziła i odłożyła telefon. Podróżowanie limuzynami miało swój urok.
- Możemy zjeść w aucie? Nie mam ochoty wychodzić... - mruknęła i niepewnie się jeszcze bliżej przysunęła. Potrzebowała bliskości, co było widać na pierwszy rzut oka.
- Wiesz, jeżeli wszystko pójdzie dobrze w watasze Bakugo, to zabiorę cię na wakacje. Gdzieś, gdzie będziemy same i pokaże ci coś, czego nikt inni ci nie pokazał - stwierdziła i musnęła jej usta. Pociągnęła ją na swoje kolana i złapała za uda. - Przytul się. - poprosiła i oparła ją o ciebie, dwiema dłońmi jeżdżąc po jej plecach.
- Dziękuję, że tak o mnie dbasz - stwierdziła i zamknęła oczy. Nie miała pojęcia kiedy przysnęła, ale została obudzona już pod domem głównym. Alfa z jakąś czułością poprawiła jej włosy i wysiadła. Pomogła jej wysiąść. Jess wzięła głęboki wdech.
- Witaj - zobaczyła zielonookiego, który stał przed nią w tunice. Spojrzała na wystający brzuszek i się skłoniła. - Chodź ze mną Jess. Chciałbym z tobą porozmawiać kochanie - rzekł miękko, po czym wziął ją za rękę i zabrał ze sobą do domu.
Ciut nudny jest ten rozdział, ale dowiedzieliśmy się, że Jess i Rachel powoli zaczęły się dogadywać. Izuku ma chyba jakiś plan i nie wygląda na złego. Ciekawe.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro