*97*
Katsuki usiadł na łóżku, uśmiechając się do męża. Ten jak co wieczór podał mu krem i odsłonił brzuszek, by mąż mógł go nasmarować. Ten nalał sobie go na dłoń i zaczął delikatnie masować całą powierzchnię baloniku. Na koniec pocałował kilka razy, a Omega przygryzła wargę.
- K-Kacchan, w usta - poprosił nieśmiało, a mężczyzna uśmiechnął się i musnął jego wargi delikatnie, by po chwili ułożyć się obok niego i przytulić do siebie na łyżeczkę. Spali tak od kiedy wylądowali na wyspie. Jednak tym razem Deku nie chciał po prostu iść spać. Wypchnął delikatnie pośladki i otarł się o jego krocze. Został natychmiast zatrzymany.
- Niewygodnie ci? Chcesz iść spać w innej pozycji? - zapytał zmartwiony, a ten się zarumienił. Ten podniósł się, gdy mąż przekręcał się na plecy. Niepewnie złapał go za szyję i przysunął do siebie, by pocałunkami prosić o coś więcej. Zaczął od policzka i szedł w dół, po szyi... - Ohh, jesteś napalony - zrozumiał w końcu. - Wybacz skarbie, seks może zagrozić dziecku. - oznajmił, a Izuku jęknął cicho, był zbyt podniecony by się wycofać. W końcu był w ciąży. Miał swoje potrzeby, a jakoś tak...
- Proszę - stęknął cicho, a ten rozważał za i przeciw. Blondyn po chwili westchnął. Może go trochę popieścić.
Pomógł mu usiąść i posadził go na sobie. Ogarnął jego włosy, by te nie zasłaniały mu szyi i zaczął ją delikatnie muskać. Czuł, że chłopak drży, łapie go za ramiona i zaciska na nich palce, to naprawdę niezwykłe, jego reakcja była piękna, bo ten był już, od samych pocałunków, podniecony i mokry. Stękał cichutko, bo chciał więcej. Sam nie mógł się doczekać,aż ten w niego wejdzie, ale cały czas tylko go maltretował ustami i dłońmi... O matko, gdy złapał go za sutki, które stały się tak strasznie wrażliwe... Myślał, że dojdzie i nie będzie do tego potrzebował jego penisa.
Patrzył jak przez mgle, jak ten go kładzie i podsuwa do góry koszulkę. Zaczął od brzuszka, przechodząc na klatkę.
- Matko! - zajęczała Omega wijąc się, gdy ten wziął jego delikatny, czerwony kamyczek do ust. - A-Ah, zaraz, ja... K-Kacchan... - jęczał wplątując mu we włosy dłonie i zaciskając pięści. Nie panował nad sobą, ani nad organizmem. Było mu wstyd, że doszedł w swoją piżamę, cholera, nawet nie dotrwał do prawdziwego seksu.
- Już maluchu. - oznajmił i pogłaskał go po policzku. - Jest ci lepiej? Zaspokoiłem cię trochę? - zapytał, a ten stęknął.
- Jeszcze, chce jeszcze - szepnął cicho i zsunął dłoń na jego krocze. Wypukłe i gotowe.
- Nie skarbie. To dla dobra dziecka - powiedział muskając jego usta, ale ten go nie słuchał. Zaczął zsuwać mu spodenki i złapał w garść jego penisa.
- Wsadź go we mnie, albo się na ciebie nabije. Nie każ mi się przemęczać - syknął patrząc na niego z iskrzącymi się oczami. - Nie zaspokoisz męża? Nie masz ciśnienia? W najgorszym momencie musiałeś kryć się po łazienkach i za domem, trzepiąc sobie pięć razy dziennie. Myślisz, że nie wiem o twoich dniach Alfy? Wsadz go we mnie. Bez marudzenia.
- Nie. Kochanie, nie. - oznajmił, a ten uniósł brew.
- Okej. Sam tego chciałeś - oznajmił. Podniósł się powoli i trzymając za brzuszek sięgnął po walizkę w szafie. Ten uważnie obserwował. Zielonowłosy wyjął z niej dwie rzeczy. Prezerwatywę, oraz dildo. Położył go na łóżku i wdrapał się na nie, zdejmując brudne spodenki. Drżał na całym ciele, kiedy zakładał prezerwatywie na zabawkę. - D-Dostałem go na urodziny. W ... W końcu go użyje - stęknął i ułożył się bokiem, tyłek do mężczyzny. Najpierw zaczął od masowania swojej dziurki palcami, wpychając je tam. Był w szoku, że masturbował się przed mężem, ale cholera, był tak napalony...
- Nigdy - usłyszał wark Alfy i zajęczał, bo poczuł naprawdę mocne uderzenie w pośladki. Ten przekręcił go na plecy i gwałtowanie rozłożył jego nogi, kładąc je na barkach. Poczuł w końcu to co chciał, jego długie palce, które zaczęły go przygotowywać do tak cudownego aktu jakim jest seks...
-W-Wsadź go... - zajęczał, a mężczyzna warknął i połączył ich usta, pocałował go tylko po to, by żałować cudowny i głośny jęk, z jego warg, bo ten niemal doszedł, gdy tylko się w niego wsunął. Dlatego właśnie seks w ciąży był cudowny. Omega była tak czuła na wszelką pieszczotę, że mogła dojść od samych pocałunków. A Alfa? Alfa mógł go zaspokajać, napajając się widokiem swojego męża, który był zdany na jego łaskę. Jego i kutasa, którego miał w spodniach.
Zaczął się poruszać. Izuku zacisnął pięści na jego barkach i zaczął krzyczeć z ogarniającej go eufori, doszedł po trzydziestu seksundach. - J-Już nie mogę, wyjmij, wyjmij! - jęczał, gdy ten nie przestał się poruszać. - P-Prosze! Ah,ah! - krzyczał wbijając mu paznokcie w barki. Nie zdawał sobie sprawy, że wysunęły mu się kły i pazury, dopóki nie ugryzł męża w rękę. Wtedy doszedł drugi raz i czuł, że mąż spuścił się głęboko w nim.
- Gryziesz? Próbujesz zmotywować mnie na jeszcze?
- O-O czym ty mówisz? - sapie cichutko i przeczesał swoje włosy palcami, patrząc mu w oczy.
- I jeszcze wydalasz feromony! Ah, ty moja napalona dziurko! - mruczy głośno z wielkim uśmiechem. - Jeszcze kilka rundek!
- Oh, nie! - zajęczał cicho i zasłonił oczy ramionami.
Taki rozluźniający atmosferę rozdział trochę, tak do poczytania, od następnego wraca nasza napięta fabuła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro