*90*
Kaminari był głupiutką Omegą, każdy to wiedział, jednakże to nie zmieniało faktu, że był bohaterem, pracował w tej dziedzinie i nikt nie był mu wstanie wmówić, że źle robi. Od kiedy uświadomił sobie, że jak na razie nie chce dziecka, był szczęśliwy. Nie kłócił się z mężem, bo nie ciągnęło go pragnienie dzieci, jego też nie. Mieli dużo wolnego czasu, gdy Kami miał wolne, więc często imprezowali tak jak lubili, a potem kochali się do upadłego. Tak lubili i już. Nawet rodzice uszanowali jego pragnienie, a raczej brak pragnienia dzieci. To nie jest na zawsze. Pewnie w końcu będzie je chciał i zrobią sobie bobasa, w końcu one są takie rozkoszne. Może po prostu jak na razie chce zobaczyć jak to wygląda. W końcu Izuku i Shoto są w ciąży. Urodzą, a blondyn zobaczy, czy mu to leży.
- Jak się czujesz? - chłopak został objęty od tyłu przez męża. Stali w kuchni, bo Denki robił śniadanie. Ostatnio się rozchorował, mocno, ponieważ miał grypę, ale na szczęście już czuł się dobrze i mógł wrócić do pracy.
- Dobrze - wyszczerzył się i pocałował go w policzek. - W poniedziałek idę do pracy już.
- Dobrze się składa, Izuku wybył z Todorokim, więc Bakugo też wyjechał na weekend, co prawda na konferencję i bierze ze sobą tylko Kirishime.
- A co z kobietami co przyjechały? - zapytał podjadając z łyżki czekoladową masę do gofrów. Shinso, gdy to zobaczył strzelił mu klapsa. Ten go obrzucił oburzony spojrzeniem.
- Potem narzekasz na oponkę. - wytłumaczył mu, a ten prychnął i posmarował nim śniadanie. - Towarzystwa dotrzyma im Elis.
- Głupie.
- Niekoniecznie, bo od Omegi pachnie rują na kilometr. To kwestia godzin, aż w nią wpadnie, a że to pierwsza... Będzie intensywna. I tak z Alfą nie mogłyby wyjść z sypialni.
- Aha! - mruknął i oblizał palec. Poczuł dłoń, która powędrowała z biodra, na jego gardło. Uniosła ona jego głowę i dostał buziaka.
- Słodko pachniesz, tobie też zbliża się ruja - zamruczał i zaczął całować go po karku.
- Oh! No tak! To już? Jak to? - zapytał unosząc brew obliczając coś w głowie, ale potem nią potrząsnął wzruszając ramionami.
- Mam wolny weekend, więc chciałbym go dobrze wykorzystać - oznajmił i otarł się o niego, a ten przytaknął.
- Też gdzieś możemy wyjechać. - przytaknął jakby nie wiedział, nie zrozumiał, że Shinso chodzi o seks. - Dawno nigdzie nie byliśmy w sumie po za miastem. Pojedźmy gdzieś pozwiedzać.
- A w jednej atrakcji zrobimy sobie przystanek - zamruczał, gładząc delikatnie jego biodro. Ten dołożył truskawki na gofry.
- Tak! Musimy narobić sporo zdjęć - oznajmił i wziął jedzenie na stół. - siadaj, jedz. - uśmiecha się szeroko.
- Jaja sobie ze mnie robisz? - zapytał i posadził go na blacie, mocno trzymając za tyłek. - Pragnę cię, Kaminari, chce cię pod sobą - oznajmił Shinso, a ten zarumienił się mocno i odwrócił wzrok.
- Też bardzo cię pragnę, ale nie chce uprawiać seksu tutaj. To jest kuchnia domu wspólnego. A swojego nie mamy. No, a z sypialni wszystko słychać... Ostatnio się jeden z ochroniarzy stróżujących w nocy ze mnie śmiał i mówił do mnie 'Cześć jestem niegrzeczną napaloną Omegą, zerżnij mnie, oh, mój Panie!' - burknął, a Shinso zmrużył oczy. - Bawiliśmy się wtedy. Przed chorobą.
- Fakt. Który to był? Każe mu połamać sobie palce. - oznajmił poważnie. Był zazdrosnym typem. Gdy słyszał, że ktoś się naśmiewał z jego męża, mógł na prawdę temu komuś zaszkodzić. Nie tylko w reputacji, ale i w życiu.
- Nie rób tego, po prostu... Może... Kpsjs mys misdck - wymamrotał cichutko, a chłopak poprosił by ten powtórzył. Gdy ten pokręcił głową, to westchnął. Nigdy nie używał na nim swojej mocy, jeżeli to nie była absolutna konieczność, więc tylko spojrzał na niego, a ten w końcu się odważył. - Wybudujmy dla siebie dom. Albo kupmy mieszkanie. Zapłacę za wszystko jeżeli nie chcesz wydawać swoich pieniędzy....
- Oj, myszko moja. - zamruczał. - wybuduje nam dom i posadzę drzewo.
- Za kilka lat spłodzisz syna - uśmiechnął się i przytulił do niego. - Cieszę się, że się zgodziłeś. Już wiem, czemu Deku chce się wyprowadzic... No i Kirishima też się wyprowadził do Yui. Fajnie mieć swój kąt, prawda?
- Oczywiście najpiękniejszy. - oznajmił i pogłaskał go po policzku. - Ale tamtego gnoja i tak dorwę.
Patrzcie no. Wiemy dlaczego nie było ich widać. Widzimy też, że Kaminari odkrył dopiero co to prywatność i chciałby ją mieć. Czyli wychodzi na to, że każdy będzie miał swój dom, czy to nie cudowne?
30 komentarzy, 60 gwiazdek i wleci kolejny
Po za tym, myszki, nie piszcie 'kupa', czy innych tego typu komentarzy, by tylko one były, bo będą usuwane. Zachowajmy pewien poziom w tej powieści. Jeżeli nie macie pomysłu na komentarz, to skomentujecie jakiś fragment powieści i już. Szanujmy się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro