*9*
Izuku wyszedł właśnie spod prysznica, a na głowie miał ręcznik, gdy wpadł na niego Kaminari. Przekazał mu, że Aizawa prosił aby się stawili w salonie, podobno to było coś ważnego.
Izuku miał jeszcze trochę czasu, aż nauczyciel przyjdzie, więc skorzystał z okazji, że jego znajomy już był w saloniku i zagadał do Kirishimy. Rozmawiali po cichu, bo Deku się dopytywał go, o ugryzienie, czyli oznaczenie. Czerwonowłosy wyjaśnił mu, że to nie jest bolesne, wręcz może wywołać wyraźne pobudzenie seksualne. Izuku chciał dopytać, ale ludzie zaczęli się zbierać, więc zmienili temat.
Po dziesięciu minutach, drzwi się otworzyły i zamiast czarnowłosego nauczyciela, zauważyli fioletową czuprynę Shinso. Odsunął się z drogi i ukazał się im chłopak. Czerwone czy z satysfakcją obserwowały jak cała klasa klęka przed nim, oprócz tej jednej osoby.
Chwila ciszy, po czym zaczęła się wrzawa, to było wręcz nie możliwe, że wszyscy byli z jednej watahy ... To był ogromny zbieg okoliczności. Nigdy się nie spotkali jako wilki.
- Zaraz, też jesteście w jego watasze? - zapytał Izuku, a każdy pokiwał głową, zaskoczony. Nawet nie mieli o tym pojęcia. Wygląda na to, że to Izuku ostatni z klasy będzie przechodził rytuał oczyszczenia.
- Klęknij przed swoim Królem, Omego. - oznajmił czerwonooki, a Deku założył ręce na piersi.
- W twoich snach! Co ty tutaj w ogóle robisz? - zapytał zły, a Katsuki szeroko się uśmiechnął. Shinso go wyręczył i powiedział, że Bakugou Katsuki został przyjęty do ich klasy i od jutra rana będzie z nimi trenować, uczyć się i mieszkać. - To jakieś jaja - stęknął Izuku i nie chcąc słuchać więcej, poszedł do siebie do pokoju. Podły Kacchan!
******
Koło godziny dziesiątej wieczorem ktoś wszedł do jego pokoju. Nie zapukał, nie powiedział, że wchodzi, dlatego zastał zielonowłosego w pozycji wypiętego kota, bo się rozciągał. Wyprostował się i spojrzał na Kacchana zakładając ręce na piersi. Nie spodobało się mu, że ten perfidnie pierwsze co zrobił, to spojrzał mu na tyłek.
- Puka się. - powiedział poważnie, a ten wzruszył ramionami. Odpowiedział swoją zwyczajową formułką ' Król nie musi', więc Izuku wkurzył się. - W takim razie wynocha mi stąd. Nie wiem po co tutaj jesteś i nie chce wiedzieć, wkurzasz mnie samą swoją buźką, nie mówiąc już o zachowaniu. - oznajmił, a ten wyciągnął coś zza pleców. Była to książka. Izuku się zmieszał i przyjął ją, powoli odkładając na biurko. - Nie myśl sobie, że mnie przekupisz. Jesteś mną zainteresowany, to się mi pokłoń, jak każda inna Alfa. - oznajmił.
- Który skurwysyn ci się kłaniał? - zapytał, a Izuku westchnął.
- Nie powinno cię to obchodzić. Wyjdź z mojego pokoju, chce się położyć.
- Jesteś moim pierdolonym mate. Moją Omegą. Mam prawo wiedzieć, kto będzie się o ciebie ubiegał. - oznajmił Katsuki.
- W twoich snach Kacchan. Wyjdziesz sam, czy mam użyć swojej mocy?
- Ty pieprzony Nerdzie! Jesteś mój! Mój! Mój! - warknął rzucając się na chłopaka, ale w tym czasie, Kirishima zdążył go złapać. To było niespodziewane, bo nagle pojawił się na pokoju, z impetem otwierając drzwi, jakby wyczuwał nastrój Króla.
- Bakugo. Profesor przedstawił ci zasady. W akademiku żadnych bójek, seksu, ani narzucania się. Będziesz miał kłopoty. - powiedział, a blondyn się wyrwał. Czerwonowłosy był zaskoczony, bo myślał, że dostanie mu się boleśnie, ale ten tylko go wyminął i wyszedł. Izuku zaczął się zastanawiać czy to przez jego słowa, które co powiedział mu ostatnio. Te, w których mówił, że jak Katsuki kogoś skrzywdzić, to odejdzie i skrzywdzi jego. Nie... To przecież niemożliwe, prawda?
- Przepraszam za niego... - mruknął Kiri, a Deku pokręcił głową.
- Nie ty powinieneś przepraszać. Mógłbyś mu przekazać jedną rzecz? Powiedz mu proszę, że jeżeli nie ogarnie się, swojego zachowania, to nie wrócę do watahy. Powinien mieć chodź trochę szacunku, nawet do swoich poddanych...
- Wybacz, ale ja nie zapamiętam tego wszystkiego - przerwał mu w połowie i podrapał się w potylicy. Deku się tylko uśmiechnął.
- Jasne. Siadaj, poczęstuj się czymś - wskazał kosz z słodkościami, po czym zasiadł do biurka i zaczął pisać na kartce co mu chodziło po głowie. Zapisał naprawdę sporo, po czym zwinął ją i podał czerwonowłosemu. - Dziękuję, że mu przekażesz. Możesz przeczytać.
- Niee, inaczej Bakugou mnie zabije - zaśmiał się. - To dobranoc Midoriya. - pożegnał się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
No,no,no jak widzimy, Izuku się nie może uwolnić od swojego mate idioty. No co zrobić. Ciekawe jak będzie im się układało razem w szkole.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro