*89*
Hawks delikatnie umył główkę synkowi, delikatnie ją potem spłukując, po czym wyciągnął małego Sante z wody. Oczywiście, marudzeniom nie było końca, ale po umyciu ząbków położył się do łóżeczka, bo był zmęczony. Miał dwa i pół roku, więc był już naprawdę fajnym gościem. Bohater przysiadł sobie na łóżku małego, bo ten nie spał w łóżeczku ze szczebelkami, tylko takim zwykłym, z ochronkami, po czym zaczął głaskać pióra dziecka. To zawsze go usypiało i już po chwili spał wtulony w ulubiony kocyk i misia. Gdy rodziciel opuścił pomieszczenie, dopadł do mąż, który uważnie się mu przyglądał.
- Coś się stało? - zapytał, bo byli przy sypialni pociechy. Ten pokręcił głową i uśmiechnął się, swoim zwyczajowym, kpiącym uśmiechem.
- Porywam cię właśnie w tym momencie. - oznajmił i złapał go w pasie - Łóźko, kanapa, łazienka?
- Nie mam ochoty na seks. - stwierdził skrzydlaty, a Alfa przez chwilę stał z rozdziawioną buzią. Po chwili odsunął się. To już siódmy dzień z rzędu odmowa. Mógł się wkurzyć. - Wybacz, obiłem sobie kość ogonową w pracy, więc ledwo chodzę. - usiadł na kanapie, łapiąc dłoń męża, by też to zrobił. - Właściwie, co mam zrobić z tymi wszystkimi listami? Są od twojego ojca... Gdy pojawiłeś się na weselu brata i z nimi zatańczyłeś nie daje spokoju Shoto, adresuje listy na jego adres, ale podpisane są do ciebie.
- Spalić. Nie zamierzam czytać tego gówna. Miał czas by się wykazać jako ojciec. Wolał trenować swoją broń, która kopnęła go w dupę. Jego sprawa.
- Będę wyciągał w takim razie z kopert pieniądze. Możemy je wpłacić na dom dziecka, albo seniorów, jeżeli nie chcesz ich przyjąć. - oznajmił i wstał, ruszając do szuflady. Dabi uważnie mu się przyglądał, jak ten klękał przy niej i wyciągnął stos. Położył na stolik, przysunął do siebie dwa koszyki. Do jednego wrzucał pieniądze, do drugiego koperty z listami. Skupił się na tym dopóki nie poczuł rąk na biodrach i pociągnięcia. Wylądował na kanapie, a mąż mu się przyglądał.
- Zdajesz sobie sprawę, że z obitą kością ogonową nie byłbyś w stanie się tak swobodnie poruszać? - zapytał, a ten otworzył oczy w szoku, ale potem odwrócił głowę. Poczuł, że jego koszulka ląduje pod jego szyją, a Alfa niebezpiecznie zbliża się do jego klatki. Wystarczyło, że musnął delikatnie jego sutek a Keigo wygiął się, jęcząc cicho. Touya uśmiechnął się, ale zaraz potem zmarszczył brwi. Omega odepchnęła go od siebie i osłoniła skrzydłami. Gdy ten chciał je odsunąć, mężczyzna odpychał go od siebie. Po chwili szamotaniny udało mu się wślizgnąć pod nie i objął go mocno. - Co przede mną ukrywasz? - zapytał, a ten odepchnął go od siebie i się podniósł. Ruszył do sypialni, ale został złapany przy ścianie. Dabi złapał go za szyję i za biodro, patrząc mu w oczy. Złożył czuły pocałunek na jego szyi, po czym zaciągnął się zapachem podniecenia. 'Wyczułeś to?' zapytał Alfa wewnątrz niego. 'Te delikatne i słodkie nuty. Czujesz?' - Czuje. Więc, Hawks. Chcesz mi coś powiedzieć?
- Jestem znowu w ciąży - oznajmił, a ten uśmiechnął się szeroko i dopadł do jego ust. - Odczep się! - syknął bohater i go odsunął. - Nie chciałem tego, rozumiesz? Chciałem wrócić do bohaterstwa. Mam dość siedzenia samemu w domu - oznajmił.
- Przecież ja ....
- Nie siedzisz w domu! - syknął. - Nie masz oficjalnych zleceń, ale wiem, że pracujesz dla kogoś, dlatego cię wiecznie nie ma, a na twoje konto wpływają pieniądze. Nie pieprz, że nie. Znowu mnie okłamywałeś, tak jak z tym, że Król nadal kazał ci szpiegować. Mam tego dość Dabi. - oznajmił i odepchnął go. Zamknął się w sypialni, a jego mąż stał tam, gdzie został przy ścianie. Mężczyzna usiadł na kanapie i spojrzał na jeden z listów. Był w stanie przeczytać 'Twoja matka', bo tyle wystawało. Teraz już wiedział, co powinien zrobić. Podszedł do regału obok kominka i uśmiechnął się delikatnie, wyciągając album i jedno zdjęcie z niego, nie. Właściwie, to wziął dwa. Wziął czystą kopertę i włożył tam zdjęcie, a na jego tyle napisał kilka słów. Zaadresował i odłożył obok. Na drugiej fotografi nic nie pisał. Włożył ją do koperty i zostawił na stole liścik dla męża, po czym wyszedł z domu.
Hawks, który widział jak ten znika w mroku, zszedł na dół i usiadł na kanapie. Dostrzegając notkę, wziął ją do ręki.
'Nic nie jest ważniejsze od was. Rodzina to świętość, nie zamierzam stać się jak mój ojciec. Dzisiejszej nocy zamierzam nie wrócić, ale oczekuj mnie na obiad. Więcej nie będziesz siedział sam. Obiecuje.'
Taka mała odskocznia od tego co się dzieje u pary królewskiej. Macie trochę Dabiego i Hawksa, a co tam.
Doszły mnie słuchy, że tęsknicie za Shinso i Kaminarim. Coś dla was napiszę w takim razie, spokojna wasza rozczochrana.
To co? 35 komentarzy od 35 różnych osób, 60 gwiazdek i wpada kolejny z Shinkami 😚
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro