Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*87*

W końcu Izuku, Katsuki, Jess i Rachel usiedli do stołu. Alfa doskonale wiedziała, że zielonowłosa Omega była zupełnie inna niż o niej mówiono. W jej kręgach, na terenie watahy mówiono, że Luna, był zimnym, wyrachowanym dupkiem bez uczuć. Dogadywał się z mężem tylko dlatego, że byli tak samo wredni i zamiast się kłócić, wyżywali się na swoich sługach. Nie wiedziała, jak mogła w to uwierzyć. Zielonowłosy był naprawdę cudowny, śmiał się i żartował, po za tym, miał naprawdę spory dystans do siebie. Była wściekła na Jess, że ta ciągle mu  dogadywała, może nie specjalnie na początku, ale potem już przesadzała.  Chłopak przyjął to z uśmiechem i odpowiedział jej zabawną historię, która speszyła młodą kobietę.

- No to co? Smacznego - oznajmił chłopak i zaczął jeść. Na jego twarzy wpłynął maślany wyraz. Najwyraźniej bardzo lubił to danie. Wyglądał naprawdę uroczo, nie mogła tego nie przyznać.

- Smacznego - oznajmiła i spojrzała na swoją żonę. Drugi Alfa się jej przyglądał, więc ta była  zirytowana. Nie lubiła ich, nawet nie chciała by patrzyli na nią.

- Czego się gapisz?! - zapytała rudowłosa i od razu została skarcona wzrokiem przez partnerkę. Niedobrze... - Podobam ci się? Spróbuj mnie dotknąć, a.... - pewnie chciała rzucić coś typu "zabije cię", ale na szczęście Rachel uderzyła ją w kostkę pod stołem.

- Interesuje mnie tylko mój mąż, gówniaro - oznajmił wyniośle. Był starszy tylko o trzy krótkie lata, ale miał naprawdę wielką i mocną reputację. Narażanie się mu nie jest dobrym pomysłem. - Skoro przestałaś już być taka formalna, to powiedz mi jak śmiałaś gadać takie głupoty do mojego męża. 'Za wielki na Lunę", "za bardzo napakowany".... - wymieniał, a Izuku złapał go za dłoń.

- Kacchan, nie nakręcaj się. To tylko dziecko. - poprosił. Chyba włączyła mu się 'mamusia', bo czuł potrzebę wytłumaczenie nastolatki.

- Dziecko nie zostałoby Luną stada. Nie masz manier, gnoju, czy chcesz doprowadzić do swojej śmierci?

- Proszę jej wybaczyć. - oznajmiła poważnie Rachel patrząc w swój talerz. - Zabrałam ją kilka miesięcy temu z domu dziecka... Nie miał kto jej nauczyć manier.

- W takim...

- Kacchan, dość. - oznajmił nagle zielonooki. - W tej chwili wracaj do obiadu i zostaw ją już. Zrozumiała, że nie powinna tak mówić, nie wracaj do tego.  Do upominania ma swoją Alfę, nie ciebie. - powiedział dość ostro, ale po chwili jego rysy złagodniały. - Wracajmy do obiadu.

- Przepraszam no... - mruknęła Jess, niezadowolona, ale wiedziała, że powinna to zrobić. Ten się tylko uśmiechnął,  dodając jej otuchy, mówiąc, że nic się nie stało.
Nastolatka wiedziała i przede wszystkim widziała w oczkach żony, że dostanie reprymendę, jak tylko położą się do łóżka. Cholera, chyba faktycznie przesadziła. Cieszyła się, że chłopak jest wyrozumiały, bo  pewnie by musiała już oficjalnie przepraszać za znieważenie.

- Więcej się to nie powtórzy - oznajmiła Rachel, a Omega spuściła głowę i pokiwała nią przyznając jej rację. Do diabła z tym! Nienawidziła męskich Alf z całego serca i będzie to mu okazywać! Po prostu obrażała nie re osobę co trzeba.

- Wychodzę - oznajmiła i wstała od stołu, ruszyła do wyjścia, nie czekając na nikogo zgodę. - Nie wiem kiedy wrócę. Nie wypatrujcie mnie. - machnęła ręką i wyszła.

- Wybaczcie mi na moment, przyprowadzę ją. - oznajmiła Alfa i ruszyła za żoną. Złapała ją za ramię w korytarzu.  - Nie jesteś u siebie by odwalać takie cyrki, Jess! - syknęła.

- Odpieprz się ode mnie, do cholery! Jestem tutaj tylko dlatego, że mamy cholerną więź! Żadna z nas jej nie chciała! Mam nadzieję, że moja pierwsza ruja nigdy nie nadejdzie bym nie musiała uprawiać z tobą seksu! - syczy cicho i wyrywa się jej. - Jesteś wredna i nie szanujesz mnie!

- Jak mam cię szanować, skoro ty nie szanujesz tego, co tworzę od dziesięciu lat?! Chodziłaś w pieluchach, kiedy ja uczyłam się jak być dobrą Alfą, przejęłam watahę w twoim wieku, bo  nie miałam wyjścia! A ty swoim zachowaniem pokazujesz, że gówno możemy im zaoferować, chyba że rozwydrzone nastolatki, które mają gdzieś kulturę! - syknęła kobieta. Po chwili się wyprostowała i odetchnęła. Była zbyt wściekła. Powinna się uspokoić. Omega patrzyła na nią, poczuła się głupio... Fakt, teraz, gdy są małżeństwem... Gdy  wyśmiewają się z niej, to i z żony. Mają prowadzić razem watahę, więc powinna mieć dobrą sławę, ale co zrobić, gdy wszyscy się z niej śmieją? - Rób co uważasz. - oznajmiła brunetka. - Następnym razem nigdzie cię nie zabiorę, będziesz siedzieć w domu, w watasze i się uczyć. - skwitowała i odwróciła się na pięcie, by wrócić do stołu. Rudowłosa ryknęła i ruszyła do drzwi, wybiegając przez nie.




No cześć! Patrzcie jakie dramy!

Ojć, paniom się nie układa!

Ciekawe, czy kiedy się dogadają... Może Alfa powinna ją przegrzmocic 😏

Ciekawi co o tym wszystkim myśli Izuku i Kacchan? Chociaż Bakugo chyba nie lubi młodej... Nie dziw.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro