*84*
Kirishima wchodzac do domu poczuł cudowny zapach. Wszędzie pachniało pomarańczami i nawet wiedział czemu, jego ukochany siedział przed telewizorem i smarował nogi balsamem. Smok delikatnie się uśmiechnął i pocałował go w policzek. Ten uśmiechnął się szeroko.
- Cześć smoczku - szepnęła Omega i odchyliła głowę, by pocałował go na powitanie. - Jak w pracy? - zapytał.
- Dobrze - uśmiechnął się. - Cały dzień miałem wolne, bo Bakugo siedział w ogrodzie na tyłach domu z Izuku. Gdy poszedłeś, to oni wzięli swoje omlety i zniknęli. - oznajmił i pocałował go delikatnie w usta. Muskał je chwilę i odsunął się. - Masz pod tym szlafrokiem coś jeszcze? - zapytał, a ten się zarumienił... Szczerze mówiąc, podobało mu się, że czerwonowłosy czasem go tak... Podpytywał.
- Bokserki - mruknął cicho patrząc na niego, ten się oblizał. Co miał zrobić, gdy seks mu się spodobał? Lubił to uczucie gdy jest się w środku...gdy Yui dochodzi i robi tą cudowną minę.
- Mogę je z ciebie zdjąć? - zamruczał cichutko, patrząc na niego.
- Zerwać - szepnął Omega i przygryzł wargę. - Masz je zerwać. - oznajmił i położył się na kanapie unosząc ręce do góry, za głowę, pokazując mu, że ulega. Kirishima uśmiecha się delikatnie i zawisł nad nim.
- Zrywać to ja mogę stringi, bokserki z ciebie zdejmę. - oznajmił spokojnie i zaczął od jego ust. Lubił czynność zwaną całowaniem. Usta mężczyzny były miękkie i delikatne, bo wystarczyło, że ten lekko je przygryzł i robiły się czerwone. Kiri miał ostre zęby, więc niejednokrotnie się kończyło to krwawieniem, lekkim ale jednak często czuli metaliczny posmak. Z ust przeszedł na szyję. Zaczął już czuć feromony Omegi, delikatne nuty podniecenia, ale niespodziewanie przerwał im telefon. Westchnął i złapał za niego. - To Bakugo. Muszę odebrać - oznajmił, a mężczyzna pokiwał głową. - Co się...
- Przyjdź do domu natychmiast. - usłyszał głos Midoriyi. - Ktoś nas zaczepił na spacerze, sam go nie powstrzymam, Shinso też nie... On jest wściekły. - powiedział, a Kirishimie stanęły włoski na rękach z adrenaliny. Musnął szybko policzek ukochanego i podniósł się.
- Już wychodzę, będę za trzy sekundy - oznajmił i wybiegł. Rozłączył się szybko i już po chwili był w centrum sporu. Stanął między dwoma Alfami a swoim Królem, którego przytrzymywał Elis i fioletowowłosy. - Dosyć! - oznajmił poważnie. - Dlaczego nie okazujecie królowi należytego szacunku?
- Szacunku? Rzucił się na nas za nic - warknął jeden z nich.
- Zagwizdałeś na moją Omegę! - warknął Bakugo i uspokoił się trochę, gdy poczuł dłoń na policzku. Oczywiście zielonookiego, który szeptał do niego cicho, prosząc, aby się uspokoił.
- Nie na nią, tylko na inną, przestań zachowywać się jak nieznośny bachor! Nie nadajesz się na Króla! - oznajmił wyniośle mężczyzna, ignorując przyjaciela, który pokazywał mu jasno by przestał gadać.
- Ah tak? - syknął blondyn. - Puścić mnie! Jestem spokojny - warknął na Shinso i Elisa, warknął to głosem Alfy, który defakto nie działa na inne Alfy (chodzi o to, że się nie bały), ale za to musiały wykonać każdy jego rozkaz. - Posłuchaj gnojku. Teraz jeden z moich ochroniarzy odprowadzi cię do aresztu i odetnie ci język - syknął i skinął na Shinso. Ten powiedział krótkie 'idziemy' ale jak buntownik odwarknął mu, to użył daru.
- Kacchan, no co ty?! - zapytał Izuku, który był w szoku. - Nie możesz poddać go takim torturom, to nieludzkie. - złapał go za koszulkę, a ten spojrzał na niego. - Wyobraź sobie, że nasze dziecko zostanie skazane na takie coś - powiedział. Nie miał pojęcia dlaczego, ale w jego oczach pojawiły się łzy. Nie rozumiał tego, nagle zrobilo mu się smutno ... Nie podchodził do tego racjonalnie, a emocjonalnie, co właśnie się ujawniało przez słone krople na policzkach. Nie chciał tego, ale nie mógł się opanować. Jeszcze mocniej zacisnął pięści. - A-Alfo...
- Już, moja Luno, wracamy do domu głównego. - oznajmił i wziął go na ręce. Omega trzęsła się mocno, wtulając się w niego, Katsuki podejrzewał dlaczego tak jest, więc zabrał go do sypialni. Posadził na łóżku i poczekał aż ten się uspokoi.
- C-Co się ze mną dzieje? Nie mogę przestać... - szepcze ścierając z policzków łzy. - Nie rozumiem...
- To humory ciążowe - oznajmił Alfa i klęknął przy nim. - Jesteś Omegą w ciąży, masz świadomość, że w tobie rozwija się życie, więc zaczynasz zachowywać się jak matka dla każdego oprócz mnie i bliskich znajomych, gdy wiesz, że umieją o siebie zadbać, choc czasem też będziesz im matkował - stwierdził gładząc go po udzie. - Gdy usłyszałeś o karze, to normalne, że chciałeś temu zapobiec, bo czujesz tego gnoja jako dziecko. Omegi chcą zrobić dzieci. - wytłumaczył mu i starł wodę z jego brody. - Nie martw się. Powiedziałem tak, by jego przyjaciel zrozumiał aluzje, że jeżeli będą tak gadać, to będę brutalny. Nic mu nie będzie w areszcie. Obiecuje.
- N-Na pewno?
- Tak, Deku. Na pewno - oznajmił spokojnie. Zaczął masować jego podbrzusze delikatnie. - Dziecko które w sobie nosisz... Zmieni cię. - mruknął i pocałował go w pępek. - Jesteś głodny? Jedliśmy tylko omlet...
- Ah... Nie ... Odwołajmy Kiriego i Shinso, bo oni nadal tam stoją i czekają na rozkazy, chodźmy do nich, a potem połóżmy się spać. Ten dzień mnie strasznie zmęczył. - mruknął, ale miał świadomość, że nic nie robili. Siedzieli cały dzień w ogrodzie, no i wyszli na spacer, który nawet się dobrze nie rozpoczął. Mocno zacisnął palce na jego dłoni i poszli przed dom.
Z Izuku dzieją się dziwne rzeczy. Yui i Kirishima... Są uroczą parą. Nawet nie odczuwają różnicy wieku, a to przecież 12 lat. No cóż, dowiadujemy się też, że Bakugo ma przeciwników, jego wataha może się zbuntować, a to nie wróży nic dobrego...
EDIT: Zostaw po sobie komentarz.. Dopiero, gdy uzyskacie próg trzydziestu, dostaniecie rozdział :)
Jeden komentarz na jedną osobę liczę
( oczywiście, gdy piszecie, odwołujecie się do danego fragmentu to śmiało, komentujecie)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro