Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*84*

Kirishima wchodzac do domu poczuł cudowny zapach. Wszędzie pachniało pomarańczami i nawet wiedział czemu, jego ukochany siedział przed telewizorem i smarował nogi balsamem. Smok delikatnie się uśmiechnął i pocałował go w policzek. Ten uśmiechnął się szeroko.

- Cześć smoczku - szepnęła Omega i odchyliła głowę, by pocałował go na powitanie. - Jak w pracy? - zapytał.

- Dobrze - uśmiechnął się. - Cały dzień miałem wolne, bo Bakugo siedział w ogrodzie na tyłach domu z Izuku. Gdy poszedłeś, to oni wzięli swoje   omlety i zniknęli. - oznajmił i pocałował go delikatnie w usta. Muskał je chwilę i odsunął się. - Masz pod tym szlafrokiem coś jeszcze? - zapytał, a ten się zarumienił... Szczerze mówiąc, podobało mu się, że czerwonowłosy czasem go tak... Podpytywał.

- Bokserki - mruknął cicho patrząc na niego, ten się oblizał. Co miał zrobić, gdy seks mu się spodobał? Lubił to uczucie gdy jest się w środku...gdy Yui dochodzi i robi tą cudowną minę.

- Mogę je z ciebie zdjąć? - zamruczał cichutko, patrząc na niego.

- Zerwać - szepnął Omega i przygryzł wargę. - Masz je zerwać. - oznajmił i położył się na kanapie unosząc ręce do góry, za głowę, pokazując mu, że ulega. Kirishima uśmiecha się delikatnie i zawisł nad nim. 

- Zrywać to ja mogę stringi, bokserki z ciebie zdejmę. - oznajmił spokojnie i zaczął od jego ust. Lubił czynność zwaną całowaniem. Usta mężczyzny były miękkie i delikatne, bo wystarczyło, że ten lekko je przygryzł i robiły się czerwone. Kiri miał ostre zęby, więc niejednokrotnie się kończyło to krwawieniem, lekkim ale jednak często czuli metaliczny posmak.  Z ust przeszedł na szyję. Zaczął już czuć feromony Omegi, delikatne  nuty podniecenia, ale niespodziewanie przerwał im telefon. Westchnął i złapał za niego. - To Bakugo. Muszę odebrać - oznajmił, a mężczyzna pokiwał głową. - Co się...

- Przyjdź do domu natychmiast. - usłyszał głos Midoriyi. - Ktoś nas zaczepił na spacerze, sam go nie powstrzymam, Shinso też nie... On jest wściekły. - powiedział, a Kirishimie stanęły włoski na rękach z adrenaliny.  Musnął szybko policzek ukochanego i podniósł się.

- Już wychodzę, będę za trzy sekundy - oznajmił i wybiegł. Rozłączył się szybko i już po chwili był w centrum sporu. Stanął między dwoma Alfami a swoim Królem, którego przytrzymywał Elis i fioletowowłosy.  - Dosyć! - oznajmił poważnie. - Dlaczego nie okazujecie królowi należytego szacunku?

- Szacunku? Rzucił się na nas za nic - warknął jeden z nich.

- Zagwizdałeś na moją Omegę! - warknął Bakugo i uspokoił się trochę, gdy poczuł dłoń na policzku. Oczywiście zielonookiego, który szeptał do niego cicho, prosząc, aby się uspokoił.

- Nie na nią, tylko na inną, przestań zachowywać się jak nieznośny bachor!  Nie nadajesz się na Króla! - oznajmił wyniośle mężczyzna, ignorując przyjaciela, który pokazywał mu jasno by przestał gadać.

- Ah tak? - syknął blondyn. - Puścić mnie! Jestem spokojny - warknął na Shinso i Elisa, warknął to głosem Alfy, który defakto nie działa na inne Alfy (chodzi o to, że się nie bały), ale  za to musiały wykonać każdy jego rozkaz. - Posłuchaj gnojku. Teraz jeden z moich ochroniarzy odprowadzi cię do aresztu i odetnie ci język - syknął i skinął na Shinso. Ten powiedział krótkie 'idziemy' ale jak  buntownik odwarknął mu, to użył daru.

- Kacchan, no co ty?! - zapytał Izuku, który był w szoku. - Nie możesz poddać go takim torturom, to nieludzkie. - złapał go za koszulkę, a ten spojrzał na niego. - Wyobraź sobie, że nasze dziecko zostanie skazane na takie coś - powiedział. Nie miał pojęcia dlaczego, ale w jego oczach pojawiły się łzy. Nie rozumiał tego, nagle zrobilo mu się smutno ... Nie podchodził do tego racjonalnie, a emocjonalnie, co właśnie się ujawniało przez słone krople na policzkach. Nie chciał tego, ale nie mógł się opanować. Jeszcze mocniej zacisnął pięści. - A-Alfo...

- Już, moja Luno, wracamy do domu głównego. - oznajmił i wziął go na ręce. Omega trzęsła się mocno, wtulając się w niego, Katsuki podejrzewał dlaczego tak jest, więc zabrał go do sypialni. Posadził na łóżku i poczekał aż ten się uspokoi.

- C-Co się ze mną dzieje? Nie mogę przestać... - szepcze ścierając z policzków łzy. - Nie rozumiem...

- To humory ciążowe - oznajmił Alfa i klęknął przy nim. - Jesteś Omegą w ciąży, masz  świadomość, że w tobie rozwija się życie, więc zaczynasz zachowywać się jak matka dla każdego oprócz mnie i bliskich znajomych, gdy wiesz, że umieją o siebie zadbać, choc czasem też będziesz im matkował - stwierdził gładząc go po udzie. - Gdy usłyszałeś o karze, to normalne, że chciałeś temu zapobiec, bo czujesz tego gnoja jako dziecko. Omegi chcą zrobić dzieci. - wytłumaczył mu i starł wodę z jego brody. - Nie martw się. Powiedziałem tak, by jego przyjaciel zrozumiał aluzje, że jeżeli będą tak gadać, to będę brutalny. Nic mu nie będzie w areszcie. Obiecuje.

- N-Na pewno?

- Tak, Deku. Na pewno - oznajmił spokojnie. Zaczął masować jego podbrzusze  delikatnie. - Dziecko które w sobie nosisz... Zmieni cię. - mruknął i pocałował go w pępek. - Jesteś głodny? Jedliśmy tylko omlet...

- Ah... Nie ... Odwołajmy Kiriego i Shinso, bo oni nadal tam stoją i czekają na rozkazy, chodźmy do nich, a potem połóżmy się spać. Ten dzień mnie strasznie zmęczył. - mruknął, ale miał świadomość, że nic nie robili. Siedzieli cały dzień w ogrodzie, no i wyszli na spacer, który nawet się dobrze nie rozpoczął. Mocno zacisnął palce na jego dłoni i poszli przed dom.

Z Izuku dzieją się dziwne rzeczy. Yui i Kirishima... Są uroczą parą. Nawet nie odczuwają różnicy wieku, a to przecież 12 lat. No cóż, dowiadujemy się też, że Bakugo ma przeciwników, jego wataha może się zbuntować, a to nie wróży nic dobrego...

EDIT: Zostaw po sobie komentarz.. Dopiero, gdy uzyskacie próg trzydziestu, dostaniecie rozdział :)

Jeden komentarz na jedną osobę  liczę

( oczywiście, gdy piszecie, odwołujecie się do danego fragmentu to śmiało, komentujecie)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro