Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*80*

Po rozporządzeniu prac na dzień dzisiejszy, wszyscy zabrali się do pracy. Todoroki usiadł na jednym rogu kanapy, mając nadzieję, że nie będzie musiał wstawać. Bolał go tyłeczek i to był na prawdę spory ból. Co zerkał na męża to się rumienił, bo ten rzucał mu szybkie spojrzenia, ale nie wiedząc czemu, Shoto czuł się speszony przez to.

- Shoto, napewno wszystko w porządku? - zapytał cicho blondwłosy, siadając przy nim. Natychmiast się odsunął, bo poczuł wzrok na sobie. Elis ewidentnie nie chciał, by ciało Alfy było blisko jego Omegi. - Coś się stało? Powiedz mi, zrobił ci krzywdę wczoraj? Słyszałem twój krzyk...

- Nie, Izuku. Nie martw się, dobrze?  Tylko trochę mocniej go we mnie wsuwał, przez co boli mnie wszystko od boków w dół, ale dam radę wytrzymać.

- Masz jakąś maść na to? To przeze mnie... Więc chcę ci pomóc - szepcze cichutko, pochylając się przy nim. Gdy usłyszał, że ten zakazał mu używania czegokolwiek to się podniósł. Złapał Omegę za rękę i zaczął ciągnąć do sypialni. Poczuł jednak mocny ucisk palców Elisa na ramieniu. - Puść. Idę mu dać maść - oznajmił spokojnie, patrząc na niego. - Jestem Omegą w ciele Alfy. Nie dotknął bym go, rozumiesz? - zapytał i zmarszczył brwi, a blondyn po chwili go puścił. Wrócili po piętnastu minutach, a Elis od razu przytulił swojego męża i zaciągnął się jego zapachem. Izuku musiał powiedzieć szczerze, zaczęło go irytować zachowanie blondyna, do cholery jasnej, nie chciał mu zrobić krzywdy, ani nie chciał w niego wsadzić penisa, więc jaki on ma problem? - Dobra, w takim razie, przygotujcie się. Nie pomylcie się. Ja jestem Katsukim, Kacchan jest mną, tak?

- Tak jest - odpowiedzieli wszyscy. Weszli do salonu, czerwonowłosy, oraz fioletowowłosy stanęli za kanapą, a  blondwłosy Alfa usiadł po lewej stronie kanapy. Obok niego Izuku w ciele Alfy, obok męża zielonooki i na końcu kanapy Todoroki. Doradca, para władcza i kolejny doradca. Izuku napił się herbaty. Pomógł chłopakowi się uspokoić. Podniósł się, gdy do pomieszczenia wszedł Alfa z dwoma córkami. Powitał go skinieniem głowy. Czas zacząć negocjację.

**********

Yui poprawił fartuszek, po czym wyjął z piekarnika pieczeń. Ostrożnie odłożył ją na grubą deskę i  uśmiechnął się szeroko. W końcu coś mu wyszło. ZIEMNIAKI!
Odwrócił się gwałtownie i westchnął. Wziął widelec i sprawdził, czy są miękkie. Wyłączył gaz, po czym wziął łapki i złapał garnek. Odlał wodę i te wróciły na kuchenkę. Przygryzł wargę i zdjął rękawice. Spojrzał na zegarek i westchnął. Zastanawiał się, czy mężczyzna wróci niedługo, czy jednak będą jeść odgrzewane danie.
Gdy usłyszał trzaśnięcie drzwiami, to podszedł do salonu.

- K-Kiri? - zapytał, a czerwonooki spojrzał na niego i westchnął głośno. - Coś się stało? - podszedł do niego i niepewnie stanął przed nim. Ten objął go mocno ramionami i zaciągnął się zapachem. - Słońce. Proszę, powiedz mi co się stało. - oznajmił.

- Chce... Chce... Idę do lasu. Muszę się uspokoić. - szepnął i chciał odejść, ale mężczyzna go zatrzymał.

- Nie idź. Chodź, pokochamy się kochanie - oznajmił spokojnie i wziął jego ręce na swoje ciało. - możesz być brutalny. Nie przeszkadza mi to. - oznajmił. - Chce z tobą zjeść gorący obiad, nie odgrzewany. - szepcze. - Proszę. Nie wychodź. - szepnął cichutko i przygryzł wargę. Wtulił się w niego, a czerwonooki westchnął. Stali tak chwilę i mężczyzna zaczął go głaskać po plecach.

- Już, słoneczko, już. - mruknął cicho i odsunął się. - Zjedzmy obiad. Twoja obecność mnie wystarczająco uspokoiła. - oznajmił spokojnie i pocałował go delikatnie w policzek.

- Cieszę się, że działam na ciebie uspokajająco - zaśmiał się cichutko  z uśmiechem na ustach.  - Zrobiłem pieczeń. Zjedzmy. - poprosił i zabrał go do kuchni. - Czyli... Spotkanie nie było zbyt miłe?

- Izuku w ciele Bakugo poradził sobie świetnie, ugrał więcej niż sam wielki Alfa byłby w stanie jako on - westchnął. - Byłem zdenerwowany, bo ten specjalnie przetrzymał mnie dłużej. Chciał mnie w ten sposób ukarać. Kazał mi przerzucać gnój w oborze, tylko bym nie wrócił do domu.

- Oh... I co? - zapytał nakładając mu sporą porcję obiadu, sobie zostawiając malutką. - Luna nie zareagowała?

- Właśnie tak, dlatego jestem tutaj z tobą, a nie siedzę przy świniach. - westchnął. - Dziękuję, postarałeś się. - oznajmił, a ten się zarumienił.

- To nic... A... Kiri... Chciałem z tobą porozmawiać... - szepcze cicho patrząc na swoją małą porcję. - Proszę, spedź ze mną ruję. Proszę, zapłodnij mnie. - szepnął cichutko. Ze stresu cały się spiął.

- Oh... O tym chciałeś porozmawiać - mruknął czerwonooki i westchnął. - Dam ci odpowiedź jutro, dobrze? Nie zaprzątajmy sobie dziś tym głowy, okej?

- Okej - mruknął cichutko i zaczął jeść.

- Hej, proszę, nie miej takiej zranionej  minki. Nie powiedziałem nie. - uśmiechnął się do niego, a ten pokiwał głową rozpromieniając się delikatnie. - Kocham cię! - uśmiecha się delikatnie i z większym apetytem  zaczął zajadać.





Widzimy tutaj, że nasz kochany Elis jest zazdrosny... I dość agresywnie to okazuje.
Kirishima za to potrafi się uspokoić przy Yui... To urocze. Działają na siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro