Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*79*

Cześć. Słuchajcie, ostatnio mam wrażenie, że rozdziały, które wychodzą spod moich palców są nijakie. Nie słodzcie, że są dobre. Są pisane na odwal się. Na szybko, tylko by coś wleciało, by ludzie o mnie nie zapomnieli. I powiem wam w prost.  Nie zamierzam więcej takich pisać, więc nie wiem kiedy będą rozdziały. Obiecałam sobie, że ta książka będzie miała godny poziom, a on spada z tymi rozdziałami. Nie będę na siłę wpychała seksu, by szybciej go napisać, nie będę już spieszyła się, by o mnie nie zapomniano. Kto zostanie ten zostanie.

Deku przemył twarz, po czym spojrzał w oczy w lustrze. Nadal się dziwnie czuł z tym, że jest w ciele Alfy, jednak nie mógł nic z tym zrobić. Wziął głęboki oddech i zdecydowanie poprawił włosy. Postarał się oczywiścić umysł, bo wracały do niego obrazy z koszmarów. Jeszcze raz ochlapał buzię i wytarł ją po chwili. Wyszedł z pomieszczenia i stanął przed lustrem w sypialni. Z tego co powiedział mu mąż, miał spotkanie z starym, schorowanym Alfą małej watahy z południa. Katsuki będzie siedział obok niego, więc jakby miał popełnić jakiś ogromny błąd, poprawi go.  Wiedział też, że mężczyzna przedstawi im jakąś propozycję, ale nikt nie wiedział o co chodziło.
Starał się wybrać coś schludnego, więc ubrał na tyłek dżinsy i narzucił koszulę. Ciekawiło go to, że ubrania blondyna były dużo większe od tych jego, oczywiście wiedział, że różni ich wzrost i postura, ale jakoś tak... Czuł zazdrość na myśl o tym, że jego mate jest lepiej zbudowany i wyższy.
Odgonił od siebie te myśli i westchnął. Ruszył do kuchni, bo właśnie tam był jego kochanek. Robił śniadanie, jednocześnie przeglądając coś na komórce. Izuku usiadł do stołu i przeczytał jeszcze raz informacje na temat Alfy, który ma ich odwiedzić. Katsuki mu to spisał, by nie popełnił gafy. Niby jego ziemię były małe, ale nie miał pojęcia ile ma Alf i Bet gotowych, by bronić terytorium.
Deku zaskoczyło też zaangażowanie ukochanego. Wiele osób mówiło, że jest zwykłym ignorantem. Oni po prostu nie wiedzieli, jak mocno się stara za zamkniętymi drzwiami. Każdy wniosek czyta osobiście, na prawdę rozpatruje te wszystkie prośby. Ludzie nawet nie wiedzą, że jeździ i sprawdza miejsca, o których ktoś mówił w jakimś podaniu. Siedział po nocach, by wszystko było przynajmniej sprawdzone w ciągu dwóch tygodni od dostania. Gdy nie miał Luny, wszystko szło do niego... Dosłownie. Teraz, po odpowiednich przygotowaniach, obowiązki Luny, ma przejąć właśnie Izuku. To nie tak, że nic nie robił przez dwa lata ich małżeństwa, gdy byli w szkole, czy teraz... Po prostu, takie jest prawo. Dwa i pół roku Luna musi się przygotowywać do swoich obowiązków, powinno się powoli ją wprowadzać, potem dopiero dać mu obowiązki na barki. Dlatego też musieli wybrać się do krawca. By oznajmić ludowi, że ich Luna pełnoprawnie przejmuje władzę i obowiązki, wyprawia się bankiet. Wtedy też Izuku będzie musiał poznać najbogatsze szychy w watasze.
Uspokój się Deku. Jak na razie to tylko jedno spotkanie z starym Alfą. Spokojnie.
Wziął głęboki oddech i trzymał je trochę w płucach, wypuszczając je powoli.

- Zjedz śniadanie - z rozmyślań wyrwał go głos, jego własny, tylko to mówił Katsuki, który podsunął mu pod nos tosty i herbatę. Chłopak zamrugał gwałtowanie, ale się zgodził w milczeniu i zaczął jeść. Starał się na tym skupić, by rozmyślać aż tyle. - Prysznic pomógł? - zapytał mężczyzna, a Deku przeniósł powoli na niego swój wzrok. Przez jakiś czas zastanawiał się o co mu chodziło, ale w końcu skojarzył.

- Tak... Chyba tak... Obrazy ciągle zalewają moją głowę, gdy na dłużej zamykam oczy, ale... Nie, jest w porządku.

- Plączesz się. Weź się w garść. Masz udawać mnie, a ja nie zamyślam się w takim stopniu. - oznajmił ostro. Izuku uśmiechnął się delikatnie... Użył takiego... Ostrego tonu, ale domyślił się, że po prostu się martwił o niego.

- Chciałbym już wrócić do swojego ciała. - oznajmił i napił się naparu. - Jednak u siebie czuje się najlepiej... Wiem co mogę, znam swoje ograniczenia... - spojrzał w swój kubek z ledwo widocznym uśmiechem.

- Uwierz, ja też bym chciał. Nawet nie wiesz jak przeżywam to, że nie mogę cię zerżnąć. - oznajmił. - Twoja Omega mnie wyłącznie wkurwia i brakuje mi mojego ciała.

- No tak...  Tak. O której będzie Alfa Gera?  - zapytał, a gdy uzyskał odpowiedź to pokiwał głową. - Elis i Todoroki będą?

- Powinni już być - oznajmił spokojnie Bakugo,  i wbił wzrok w drzwi. - Jeżeli się spóźnią, obetnę im wypłaty. - oznajmił poważnie. Zerknął na Shinso, który wszedł do pomieszczenia razem z Kirishimą. Było za pięć ósma, więc czerwonowłosy gnojek się nie spóźnił. Katsuki na to zareagował prychnięciem.

- Dzień dobry Bro... Alfo - czerwonooki się szybko poprawił. - Cześć Izuku. Idę do sali konferencyjnej, na odprawę, dziś też będziesz? - zapytał miło, a Omega pokiwała głową w blond ciele.

- Jak Yui? - zapytał z uśmiechem, a chłopak się uśmiechnął, odpowiadając mu.

- Byliśmy wczoraj na randce. Jest on naprawdę ciekawą Omegą z mnóstwem pasji. - oznajmił, opierając się o stół. - Znaleźliśmy wspólny język, po za tym...

- Odprawa, już! - syk wyszedł z ust zielonookiego. Bakugo w jego ciele był wściekły. Nie mógł patrzeć jak jego ciało rozmawia z tym gnojem tak beztrosko. Nie pozwoli mu...

- Tak jest, Alfo - burknął chłopakami ruszył do sali, w złym humorze. Deku tylko cichutko westchnął i spojrzał na ukochanego. Nim się spostrzegł... Znowu zamyślił się na mnóstwo czasu.


Okej. W miarę jestem zadowolona z tego rozdziału, a wy jak? W porządku, czy nie bardzo?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro