*76*
Bakugo w ciele męża leżał na kozetce i starł się nie warczeć na lekarza, który robił mu USG. Czy on zawsze w ten sposób dotyka jego mate? Zajebie go, jak tylko wróci do swojego ciała! Spojrzał na Lunę swojego stada.
- Nie możesz wyglądać tak żałośnie w moim ciele! - warknął głośno, a Deku się wyprostował. - Pilnuj się!
- Dobrze, Kacchan... Doktorze, możemy iść do domu? - zapytał cicho, a ten pokiwał głową i pozwolił się wytrzeć badanemu z żelu. - Skoro nic pan nie mówi, to z dzieckiem okej, prawda? - zapytał, a ten pokiwał głową.
- Ciało musi odpoczywać. Zioła na wzmocnienie i coś na dobry sen. Lun... znaczy Alfo, idziesz do domu i od razu kładziesz się spać - oznajmił nie zważając na warczenie wydobywające się z ciała, które leżało na kozetce.
- Dobrze, przypilnuje go - oznajmił Midoriya i poczekał aż mąż się zbierze i będą mogli wyjść. Powoli ruszyli do domu. - Kładź się, zrobię ci zioła - oznajmił pomagając mu zdjąć ubrania, za co dostał po łapach. Wkurzony zielonowłosy demon sam wpakował się pod pościel i leżał pod nią obrażony. - Okej. Wychodzę. Zdrzemnij się Kacchan - poprosił cicho i wyszedł zza drzwi. Był tak tym wszystkim poruszony, że poszedł do Todorokiego. Po wytłumaczeniu mu, dlaczego stoi przed nim Bakugo, usiedli, by napić się herbaty. - warczy na mnie i odsuwa, nie chce bym przy nim był. - pożalił się i napił naparu.
- Może przerosła go ta sytuacja, tylko tego nie pokazuje. Wiesz, jest porywczy. Nie wie co może a czego nie, nie zna twojego ciała od wewnątrz. - powiedział spokojnie Omega. - Myślę, że powinieneś dać mu czas na przemyślenia, a może, kto wie, przemyśli swoje zachowania na tyle, że zmieni się w kochającego i czułego kochanka - wzrusza ramionami. Nie mógł się skupić, więc się trochę plątał w tym co mówił. Prawda jest taka, że z samego rana... Elis zafundował mu naprawdę dobry seks. Jakoś tak od kiedy się dowiedział, że Omega jest przy nadziei... oszalał. W sypialni robią takie rzeczy... Pieści go w taki sposób, że uległy często nie może złapać tchu...
- Obawiam się, że czuły w łóżku to on się nie zrobi. Chyba lubi właśnie taki dość... agresywny seks. - mruknął delikatnie się rumieniąc. - Na początku, oczywiście, był delikatny, ale gdy przestał się hamować, to wszystko mnie bolało przez kilka, do kilkunastu dni... - westchnął. Pisnął, gdy nagle Omega pochyliła się i zajrzała mu w dresy, odchylając przy tym bokserki.
- Spory. Nie dziwie się, że boli.- mruknął i usłyszał dźwięk spadającej torby. Szerzej otworzył oczy, gdy zobaczył Elisa na progu, emanującego wściekłością. Wykonał dwa kroki i złapał ciało Bakugo za ubranie po czym podniósł go do góry. - Elis, nie! To nie jest Bakugo! Słyszysz?! To Midoriya w jego ciele! Puść go! - oznajmił podnosząc się i łapiąc go za ramię, ale mężczyzna był tak zaślepiony wściekłością, że jedynie potężna ściana lodu dała radę go odsunąć od przestraszonego Deku. - Elis - powiedział, podchodząc do niego. Złapał go za policzki. - Słuchaj mnie! - oznajmił, bo widział, że ten dalej ma wściekłe, bardzo wściekłe spojrzenie. - To jest Izuku. Przez przypadek jakieś dziecko zamieniło ciało Midoriyi z Bakugo. Rozumiesz? - zapytał. Jęknał, gdy ten mocno złapał go za ramię.
- NIKOMU NIE MASZ PRAWA ZAGLĄDAĆ DO GACI - oznajmił przez warknęcie. Widać, ze starał się opanować, ale jakoś nie bardzo mu wychodziło.
- Nikomu, nigdy, więcej tego nie zrobię. Obiecuje - oznajmił i złapał go za policzki całując jego usta. Przestraszył się jego zachowania, dlatego cieszył się, że zażegnał konflikt. Nie spodziewał się, że mąż przerzuci go przez ramię i ruszy do sypialni. - Hej, czekaj! - poprosił, gdy ten zrywał z niego spodnie.
- Masz coś przeciwko? Po tym jak zajrzałeś mu w majtki?! - zapytał i położył się na chłopaku. - Jesteś mój! Mój chuj dobitnie ci to pokaże, głęboko cię penetrując! - warknął głośno.
- Głupek z ciebie. Jeżeli chcesz się kochać, to musisz się uspokoić. Zrobisz dziecku krzywdę, jeżeli mnie teraz zerżniesz - mruknął i zaczął go głaskać po głowie. Wiedział, że to jego wina. Mógł nie zaglądać w te dresy i nie było by problemu. Czuł, że mężczyzna jego życia powoli się rozluźnia, a jego oddech się uspokaja. Cóż, na prawdę się przestraszył jego wściekłości, jakby nie patrzeć, Elis jest wielki i bez problemu by zgniótł ciało Izuku z powierzchni planety. - przepraszam, to moja wina. To się naprawdę nie wydarzy - oznajmił i objął go w pasie nogami. - Jestem tylko twój. Na zawsze - obiecał cichutko i uśmiechnął się, cicho mrucząc, gdy poczuł już całkiem spokojne i delikatne muśnięcia ust Alfy na swojej szyi.
Pojawiają się kolejne problemy z tą zamianą ciał, co? O mały włos i Elis nie zerżnąłby Todorokiego... To mogłoby być naprawdę ciekawe, bo na co dzień jest delikatnym kochankiem. Myślicie, że Shoto powinien zostać tak porządnie przeruchany, za to, że spojrzał w portki Bakugo? W końcu osobowość osobowością, ale spojrzał w dresy Alfy, nie Omegi.
Deku pewnie o mało nie dostał zawału, gdy Elis go złapał. Biedactwo. Trzeba mu zanieść meliski.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro