*75*
Chłopak w ciebie Katsukiego zadzwonił do Kirishimy. Poprosił go, aby ten przyjechał jak najszybciej, bo muszą skonsultować z lekarzem, czy ta zmiana nie zaszkodzi dziecku. Gdy Katsuki w ciele Izuku to usłyszał to złapał się za podbrzusze. Kurwa, to nie było jego ciało, ale dziwnie się czuł z myślą, że ma w sobie to co spłodził. Nagle poczuł mdłości, więc gdy pochylił się nad trawą, puścił naprawdę wielkiego pawia.
- Kacchan? Wszystko okej? - zapytał niepewnie Izuku, delikatnie dotykając pleców mężczyzny, właściwie to swoich pleców...
"Nie chcę cię tutaj" usłyszał Alfa więc przymknął oczy, opierając się o ławkę. Pierdolona Omega w ciele Izuku została i właśnie mu to powiedziała. Zobaczył w umyśle obraz jak zwinny wilk o zielonej sierści otula małe białe światełko, chroniąc je od świata. "Moja fasolka jest bardzo delikatna" oznajmiła i zwinęła się w kulkę, by 'dziecko' czyli ta świecąca kulka, mogła opaść delikatnie na jej sierść. "Jeżeli będziesz narażał ją na niebezpieczeństwo... Zabije cię' oznajmiła buntowniczo, a ten prychnął. Nie zdążył się odezwać, bo kolejna fala wymiotów, wyszła z jego ust.
'Doprawdy? Przecież to ciało Izuku. Jego powłoka. Zabijesz go, siebie i dziecko jak będziesz próbowała wykończyć mnie.' oznajmił kpiąco, siadając na drewnie. Deku pogłaskał go po ramieniu i nic nie mówił, dawał mu nieme wsparcie, dopóki Kiroshima nie przyjedzie.
'Nie powiedziałam, że skrzywdzę jego ciało. Ty dostaniesz to na co zasłużysz.' oznajmiła, a on warknął
'Gówno mi możesz zrobić.. Jesteś zwykłym gównem bez Izuku w środku. Bez niego nie istniejesz' oznajmił, po czym poczuł pieczenie na policzku.
- Nie mów do niej takich rzeczy. To, że nie jestem w tamtym ciele, nie oznacza, że nie możemy się komunikować - oznajmił poważnie, ale potem skojarzył co zrobił. - P-Przepraszam! - szepnął Midoriya i klęknął przy nim, gładząc policzek swojego ciała. - Cholera, same problemy z tym. - szepnął i wstał. Był zdenerwowany, więc sam nie bardzo wiedział co ma robić. Przytulił do siebie swoje ciało i stał tak, z nim wtulonym.
Pojawienie się czerwonowłosego strasznie ich uszczęśliwiło. Od razu wpakowali się do samochodu. Katsuki nadal cierpiał, bo co jakiś czas musiał być stop na szybkie wybieganie i żyganie. Nie mógł też znieść widoku, gdy Izuku, w jego ciele, tak spokojnie z nim rozmawiał. Ale... Oni też tak często wyglądali... Rozmawiali ze sobą, śmiali się i pili razem, do upadłego. Ale to Kirishima wszystko popsuł!
- Jak Yui? - zapytał Deku, a Kirishima się uśmiechnął delikatnie.
- Na początku nie byłem przekonany, czy nam wyjdzie. Yui był bardzo... Napalony i jedyne co robiliśmy to uprawialiśmy seks. Jednak, gdy z nim zamieszkałem troszkę się uspokoił. Całe życie był na garnuszku rodziców, bo nie był w stanie pracować, przez nieregularne ruję, więc teraz poszedł na kurs kucharski i obiecał, że będzie dobrą Panią domu, skoro nie może się dołożyć do budżetu. Jest uroczy. Ostatnio, gdy wróciłem z ostrego treningu, by być w formie, zrobił dla mnie gulasz, uczyli go tego na kursie, a wyszedł naprawdę dobry...
- Cieszę się, że wam się układa. Znaleźliście wspólny język. - oznajmiła Omega.
- Wracasz do domu głównego - oznajmił nagle ostro Katsuki, w ciele zielonowłosego. - Masz swoje obowiązki, jako mój sługa. - oznajmił. Czerwonowłosy westchnął cicho, no tak, oczywiście...
- Nie musisz. - oznajmił Deku. - Odprawa jest o ósmej, po prostu bądź na tą godzinę na miejscu i będzie w porządku.
- Nie będzie! Ma tam mieszkać. Mam go mieć dwadzieścia cztery na dobę. - warknął mężczyzna, który siedział w samochodzie z tyłu.
- W takim razie ja wyprowadzę się do Yui. On potrzebuje towarzystwa i ochrony. Jest Omegą na wydaniu. Wiele Alf się jej narzuca - oznajmił Izuku, zakładając w Kacchanowym ciele, ręce na piersi.
- Chyba sobie żartujesz?! - warknął mąż Luny.
- Nie. Tak będzie, skoro każesz mu wrócić do domu głównego.
- Niech mi kurwa będzie. Gnojek pieprzony. O ósmej masz być w domu głównym, a kiedy skończysz to ja o tym decyduje. Nawet nie próbuj się urywać, by łamać nasze prawo, albo spotka cię za to sroga kara.
- Dobrze, Królu - mruknął cicho kierowca i się już nie odezwał..czerwone oczy spojrzały na wkurzone ciało Deku.
- Porozmawiamy sobie w domu o tym. Kacchan. - coś w tonie chłopaka go nieźle przeraziło, ale nie dał się zastraszyć.
- W domu to ja cię będę pierdolić. Obiecałeś mi i nie zamierzam z tego rezygnować - warknął głośno.
Hej,hej,hej! Rozwinięcie akcji z zamianą ciał, no i z Kirishimą!
Bakugo jest nie fajny dla swojego najlepszego przyjaciela.
Yui i Kirishimą są szczęśliwi, to powinno się liczyć, a nie... Głupi Kacchan!
Dziś specjalny dzień. Moi kochani czytelnicy. Z okazji waszego święta (Myśleliście, że nie wiem, gnojki?) Życzę wam ... Mojej weny.
By rozdziałów wam nie zabrakło.
Wasza autorka dziś kończy ten wiek, w którym może już pisać te wszystkie zboczone rzeczy i nie musi się bać, że trafi do poprawczaka z demoralizacją w teczce.
Chyba, że z waszą demoralizacją.
To nie jaa...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro