Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*7*

- Pani doktor, Kacchan wspomniał coś o jakiś ślubach oczyszczania, przyrzeczenia... Wytłumaczy mi to pani? - Izuku właśnie ubierał koszulkę, bo miał badania kontrolne, które właśnie skończyli. Chłopak zapytał się wcześniej kobiety, co może mu powiedzieć o Katsukim. Okazało się, że Shinso mówił prawdę. Jego rodzice go odnaleźli, gdy miał osiem lat, dlatego urwał im się kontakt w dzieciństwie. Rok temu Bakugou został Królem, Alfą Alf... Przewodził całej watasze, a w tym roku powinien znaleźć sobie Omegę i zacząć starać się o potomka. Kobieta wytłumaczyła mu także sprawę dziwnego zachowania Króla. Jako ktoś bardzo zaborczy, gdy poczuł mate, nie chciał by nikt go dotykał.
Tak właściwie, Izuku nie dowiedział się nic nowego. Słyszał to od chłopaków trzy dni temu. Ciekawe było również to, że Bakugo się do niego przez ten czas nie odzywał. Midoriya nie płakał z tego powodu.

- Może ja ci opowiem o oczyszczaniu ciała?  Nazywamy to ceremonia oczyszczania. - mówi pakując rzeczy i teczki pacjentów. - Ponieważ o ślubach powinieneś dowiedzieć się od swojego mate.

- Dobrze... Kacchan coś o tym mówił... Że przyjdę do niego po tej ceremonii... Co to miało oznaczać? - zapytał spokojnie, a ona się uśmiechnęła.

- Jak wiesz, wasze ciała od małego były faszerowane blokerami. Gdybyście mieli się sami ich pozbywać, to zajęłoby to wieczność. Musicie  blokery wyprzeć z ciała, inaczej nie będziecie w stanie się przemieniać, czy nawet wysunąć pazurów. W pełnię pójdziemy do lasu, na polane, dostaniecie pewien specyfik, a on w trybie przyśpieszonym pomoże wydalić blokery. Problem w tym, że będziecie po tym wyczerpani i oszaleli, ponieważ doznacie czegoś, co wam się nie śniło. Wasze zmysły się wyostrzą i po raz pierwszy spojrzycie na świat jako wilki. Będą to takie wasze
.. narodziny - uśmiechnęła się delikatnie i   z jej ręki wysunął się kwiat, wsadziła go za ucho chłopakowi, tak jak pierwszego dnia. - Co za tym idzie, gdy już poznałeś mate, twoje ciało jaki wilk będzie chciało pobiec do osoby ci przeznaczonej i kopulować.

- Nie muszę tego robić, prawda? - zapytał  i założył ręce na piersi czując się niekomfortowo w tej sytuacji.

- Powiem szczerze. Niektórym udaje się nie pójść do mate, są też ci co ich nie poznali, więc się kręcili w miejscu na polanie. - oznajmiła. - Będziesz musiał znaleźć osobę, która cię przypilnuje w razie czego. - dodała. Ten pokiwał głową.

- Jasne. Dziękuję bardzo. - uśmiecha się do niej i ruszają do wyjścia z małego pokoju z lekami, który zawsze był na klucz. Tutaj robiła wizyty kontrolne i w razie  potrzeby przyjmowała chorych.  - A jeszcze jedna sprawa. Chce wrócić do szkoły, do znajomych, do internatu. - mruknął. - Czy to będzie możliwe? Proszę mi powiedzieć.

- Oczywiście, że tak. Nie jesteś tutaj uwięziony. Możesz chodzić do miasta,  a jeżeli chcesz, możesz tam mieszkać.  Tylko, jeżeli twoim mate jest  nasz Król, pewnie będzie robił ci z tym problemy.

- Nigdzie nie pojedziesz - oznajmił ktoś, kto stanął przed nimi, a Izuku uniósł brew. - Musimy porozmawiać.

- Czy to nie ty powiedziałeś, że przylecę do ciebie i nie będziesz za mną ganiać? - Izuku uniósł brew, a było widać, że blondyna wkurzyło to, co powiedział.

- Wyjdź - powiedział do kobiety i pchnął chłopaka do pokoju medycznego, trzaskając drzwiami. Zaskoczony zielonooki zamrugał, gdy dostrzegł, że ten zamyka drzwi na klucz. Oblał go zimny pot, bo... Co on zamierzał? Chyba ... Go nie zgwałci, prawda? - Ty sobie kurwa nie zdajesz sprawy, jak oddziałowujesz na mnie. Jesteś moim pierdolonym mate, twój zapach mnie doprowadza do pierdolonego szału! - warknął głośno. Deku starał się nie skulić, po chwili wziął wdech i dumnie się wyprostował.

- Nie czuje twego zapachu, do pełni będziesz mi totalnie obojętny - oznajmił. - Nie strasz mnie, nie działa to na mnie. Może w dzieciństwie mogłeś sobie mną pomiatać, ale nie teraz - oznajmił buntowniczo, a czerwonooki znowu go pchnął, tym razem na ścianę, a swoimi rękoma zablokował mu wyjście.

- Słuchaj mnie, kurwa jego mać - warknął przybliżając twarz do tej mate, ponownie warknął, gdy ten dumnie uniósł głowę i patrzył mu w oczy. Każdy się bał to robić. Deku miał jaja. Nie był już taką strachliwą pizdą, jak w dzieciństwie. - Jeżeli pozwolisz jakiemukolwiek Alfie się dotknąć, zamorduje go na twoich pierdolonych oczach.

- Nie groź mi Kacchan. - oznajmił poważnie zielonooki. - Spróbujesz skrzywdzić kogokolwiek z mojego otoczenia, zbije cię na kwaśne jabłko i odejdę z watahy.

- Jak śmiesz się tak odzywać do swojego Króla?! - wrzasnął przyszpilając jego ręce do ściany, na wysokości głowy.

- Nie jesteś moim Królem. - oznajmił poważnie. W środku cały drżał,bo Katsuki powoli wpadał w szał. Nie dał tego po sobie poznać i uśmiechnął się wrednie. - Puść mnie. Narzucasz się - oznajmił, a ten znowu potężnie warknął.

- Król się nie narzuca - oznajmił i przysunął się bliżej, prawie tak, że stykali klatkami piersiowymi i nagle Bakugou zastygł. Przysunął nos do jego szyi, a Izuku stwierdził, że ten pewnie będzie go próbował oznaczyć, więc wyrwał ręce, z zaskakująco lekkiego uścisku i odepchnął go.

- Powiedziałem Kacchan. Omegi to nie rzeczy. Nie zamierzam się z tobą wiązać. - powiedział Izuku i podszedł do drzwi, odkluczając je. - Do zobaczenia kiedyś, Kacchan..- mruknął i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Tak jak obiecałam moim kochanym czytelnikom. Robię wam mini maraton! Nie długo kolejna część!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro