*66*
Małżeństwo bezpiecznie wróciło do domu, z kotkiem w koszyku. Chłopak nalał na talerzyk mleczka i postawił kociaka na stół, by się napiło. Pogłaskał maluszka uśmiechając się delikatnie.
- Przemyślałem to i powinienem go zawieść do weterynarza teraz - mruknął cicho zielonowłosy. - znaczy, jest po trzeciej, więc nie będę się kładł, przypilnuje go i koło szóstej z nim pojadę - wytłumaczył, a Blondwłosy się zamyślił.
- Nie. Ja idę spać i będę prowadził, po prostu pojadę z tobą. - wywnioskował i pocałował go w usta. - Przyjdź z nim do pokoju, gdy go nakarmisz. Daj mu pasty z tuńczyka, nie jest taki mały by nie zjadł - poradził i podał mu rzecz w tubce. - Dobranoc - oznajmił, ale Deku go zatrzymał. - Co się stało?
- Chciałem ci podziękować za dziś - wtulił się w niego. - W zasadzie to za wczoraj - mruknął cicho i zamknął oczy. - Od kiedy jesteś twardy?
- Nie interesuj się tym, kolego. Idę się zdrzemnąć i jedziemy z kocurem. Widzę cię zaraz w sypialni. - rozkazał i pocałował go, odchodząc. Chłopak nakarmił maluszka, bo ten był głodny. Był naprawdę malutki. Mieścił się w dłoni, więc delikatnie go zabrał ze sobą na kanapę, był brudny,więc położył koc na nią.
- Jestem zaskoczony, że pozwolił cię zabrać - powiedziała cicho Omega i z szczególną delikatnością pogłaskała maluszka. - Weterynarz cię obejrzy i wykąpiemy cię. - mówił do niego, dalej wykonując delikatną pieszczotę. Rano, wsadził zwierzę do koszyczka, a ten zwinął się w kulkę i postanowił się zdrzemnąć. Izuku ruszył obudzić męża. Chciał mu jakoś podziękować za tamtą noc, więc wślizgnął się pod kołdrę od strony nóg i zsunął z niego bokserki, bo ten spał tylko w nich. Pod pościelą czuł się pewnie, więc usiadł wygodnie, dalej będąc zasłoniętym po czym zaczął poruszać dłonią po jego penisie. Czuł, że jego mąż zaczął się przebudzać, więc troszkę zwolnił ruchy i naślinił penisa. Gdy zwiększył się poślizg, praca szła sprawniej i usłyszał nawet pierwszy pomruk. Po chwili kołderką się uniosła i czerwonooki uśmiechnął się kpiąco. - Nie patrz tak - mruknął zażenowany zielonooki. Złapał za pościel i przycisnął mu do brzucha. Położył się i nałożył mu na niego gumkę. Pocałował główkę i wsunął sobie do ust. Widział ręce, które się pod kołderkę wepchnęły i złapały go za włosy, przez co delikatnie przygryzł mu penisa. Usłyszał syk bólu i lekkie pociągnięcie za włosy. Zarumienił się i zabrał się do pracy. Pomagał sobie dłonią i gdy ten dupek śmiał go za mocno pociągnąć za kosmyki... Gryzł. W końcu doczekał się wytrysku męża. Dobrze, że miał gumkę, bo nie zdążyłby się odsunąć.
- Co to było? - zapytał blondyn i złapał go za nadgarstki. - Czemu jeszcze się nie wypinasz skoro jesteś napalony?
- Ah, nie... Ja chciałem ci podziękować, powstrzymywałeś się... Ja nie potrzebuje. Zabierzmy kotka do weterynarza.
- Ah, takie podziękowanie? - zamruczał i połączył ich usta. - Takie właśnie lubię. - wyszczerzył się i powalił go na materac. - Chce częściej.
- Na podziękowania musisz zasłużyć. Wykąp się i jedźmy. Proszę.
- Yhym... Dobrze. - oznajmił z uśmieszkiem i docisnął jego nadgarstki. - Ale jak będziesz mnie częściej tak zadowalał... Odwdzięczę się z nawiązką - mruczy mu do ucha z delikatnym uśmiechem. Omega się zarumieniła oraz zadrżała przez jego ton.
- J-Jak? - zapytał biorąc głowę w bok. Podobało mu się to... To jak relacja wyglądała. Mężczyzna potrafi się powstrzymać, a nawet gdy mówi takie teksty... On mu nie zrobi krzywdy. Lubi, gdy ten zachęca go do stosunku w ten sposób.
- Męskie Omegi też mogą dojść od palcówki - wyszeptał. - Moje palce są długie, więc bez problemu znajdę twój punk g... - mruczy i polizał go po małżowinie. - Mój język chętnie też zajmie się przodem. Co tam przód... Jeszcze chętniej się zanurzy w twojej dziurce.
- K-Kacchan... - jęknął cicho podniecony, zakrywając krocze. - P-Prosze, przestań - szepnął zakłopotany. Mężczyzna uśmiechnął się kpiąco i wsunął dłonie pod jego luźne dresy i zsunął je, razem z bokserkami. - N-Nie. - poprosił zasłaniając usta. - Kacchan, nie...
- Kacchan TAK! - zamruczał i nie krępując się złapał za jego tyłek. Patrząc mu w oczy, wziął jego penisa do ust. Reakcja Izuku była bardzo żywa. Kręcił się z boku na bok, zaciskał palce na włosach swoich, męża, pościeli, jego nogi też się rozsuwały i zsuwały, nie jeden raz ściskając głowę blondyna. Ten w końcu sam docisnął jego uda do środka i przyjął jego spermę, połykając ją.
- P-Przepraszam, że w usta. - jęczy cichutko, jęcząc cicho. Orgazm mu zabrał wszelkie siły, więc tylko leżał i sapał z zamkniętymi oczami. Jego ciało zwiotczało.
- Co jest, Deku? Jadłeś śniadanie? - zapytał patrząc na niego. - Hej, ty, gnojku - warknął i złapał go.
- Przepraszam... Wymęczyłeś mnie - szepnął, a Katsuki westchnął. Wziął go na ramię jak worek kartofli po czym zabrał do łazienki.
- Wykąpie cię, a potem zjesz coś sytego, głąbie.
Widzimy, że małżeństwo się dogaduje, kociak będzie w kochającej rodzinie. A Izuku? Chyba troszkę mało ma siły. Coś mu je zabiera... Co myślicie?
Teorie spiskowe!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro