Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*64*

Czerwonowłosy chłopak leżał na łóżku. Nie miał za dobrego samopoczucia, bo nie mógł od wielu dni znaleźć chłopaka, który wyznał mu iż jest jego mate. Yui zniknął jak kamień w wodę i nie dowiedział się, czy w końcu ich więź jest prawdą, czy nie... Męczyło go to, bo niepewność nie wspomaga szczęścia.
Zamknął oczy i postanowił położyć się spać. Już przysypiał, ale słyszał, że okno się otwiera. Poczuł delikatny dotyk na policzku, ale on zareagował dość gwałtownie. Osoba znalazła się na podłodze, twarzą w dywanie, a Kirishima wyginął jego rękę. Usłyszał głośny jęk bólu, przez co odskoczył, bo to właśnie chłopak, o którym myślał przed snem.

- Przepraszam, nie mogłem wytrzymać bez ciebie - stęknął dziewczęcy chłopak, starając się podnieść. Czerwonooki pomógł mu wstać. - Twój zapach mnie uzależnił. - szepcze cichutko i spuścił głowę.

- To było przyjść za dnia. Pewnie boli cię teraz ramię, pokaż, rozmasuje - szepcze cicho i dotknął jego rękę, ale ten go odepchnął.

- Nie dotykaj... Uzależnie się od dotyku i będę szaleć... Przepraszam, nie powinienem przychodzić, zniszczę ci życie, jesteś młody, powinieneś znaleźć sobie kogoś w swoim wieku...

- Nie rozumiem... Poczekaj. Słuchaj. Wytłumacz mi. Jesteśmy mate? Jak? Nie jestem z tego plemienia...

- To nie ma znaczenia... Myślisz, że jak powstały hybrydy? Nie chcę ci zmarnować życia... Więc postanowiłem, że się z tobą nie zwiąże.

- Nie rozumiem. Czy mate nie są dla siebie stworzeni?

- To nie ma znaczenia! Mam trzydzieści lat, to ostatnia chwila na dziecko. Wolę by śmieli się że mnie, że będę wiecznym prawiczkiem, niż marnować takiemu dziecku życie, gdybyśmy się związali, chciałbym mieć od razu dziecko. Pragnę ich, a ty jesteś taki młody.

- Jestem dorosły... Mam skończone  osiemnaście lat. Mogę sam o tym decydować. - oznajmił. - Chce byś mi wytłumaczył, dlaczego mówisz, że nie chcesz?

- Zmarnuje ci życie... - szepcze. - Chce dzieci... A jestem taki stary.

- Hej, wyglądasz bardzo młodo. Na młodszego ode mnie. A po trzydziestce Omega traci możliwość zajścia?

- N-No nie ... Tylko .... Większość Omeg... Już będą mieli po pięcio - ośmioletnie dzieci, a ja... I będą się krzywo na ciebie patrzeć, bo jesteś taki młody. Pomyślą, że cię wykorzystuje... Albo ty mnie. Nie zniosę tego.

- Poczekaj. Uspokój się. - położył dłonie na jego ramionach. - Jeżeli naprawdę jesteś moim mate, myślę, że powinniśmy spróbować się dogadać, spójrz, to nic trudnego ze sobą porozmawiać.

- Chce byś mnie całował, dotykał, pieścił, uprawiał seks, pieprzył mnie, dopóki nie padnę że zmęczenia. - szepcze cichutko. - Chce byś zrobił mi dziecko. Trójkę, albo piątkę. - jęknął cichutko wtulając się w niego. - Jestem stary, a nawet nie wiem co to znaczy...

- Hej, spokojnie. - szepcze cichutko i patrzy na niego spokojnie. - Nie znam cię, więc wypadałoby się poznać, ale potem, możemy naprawdę spróbować...

- W-W następną ruję... Zapłodnisz mnie? - szepcze cicho Omega i patrzy na niego swoimi szklanymi oczami.

- Jeżeli nam... Wyjdzie... Nie wiem, jak znajdziemy wspólny język... - powiedział i przytulił do siebie delikatnie chłopaka. - Było przyjść rozmawiać ze mną, a nie uciekać. - szepcze i patrzy na niego.

- Przepraszam... Bałem się, że powiesz, że jestem obrzydliwym staruchem... - szepcze cicho. - Mogę dziś z tobą spać?  - zapytał cicho, a młodszy chłopak kiwnął głową. Położył się i pozwolił się przytulić mężczyźnie. - Obrzydza cię mój dziecięcy wygląd?

- Co? Nie. Wyglądasz pięknie. Jesteś ślicznym mężczyzną. Chociaż może powinienem powiedzieć że przystojnym?

- Śliczny może być... - mruknął cichutko. Patrzył na czerwonowłosego i niepewnie dotknął jego delikatnego zarostu. Był niepewny w swoich działaniach, ale ten nie protestował, więc zrobił się śmielszy.  Dotykał go po twarzy i szyi, ale było mu mało. Zsunął dłoń, by wsunąć pod jego  koszulkę. Zrobił się czerwony, gdy dotknął jego mięśni. Były cudowne w dotyku. Chciał więcej. Wsunął dłoń w jego bokserki i nawet go dotknął! Jarał się jak nastolatka. - P-Przepraszam... Nigdy nie dotykałem penisa. Mogę go podotykać? - zapytał. Kirishima niepewnie pokiwał główką. Chłopak dotykał przez chwilę, próbował nawet na nim poruszać swoją dłonią, ale było za mało miejsca. - Nie podniecam cię?

- Wyobrażam sobie obrzydliwe rzeczy. Wiem, że jesteś chętny do seksu, ale jednak macie swoje zasady o ślubach... Nie będę cię wykorzystywał. Jeżeli nam jednak wyjdzie, po ślubie będę mógł cię o to prosić. - szepcze cichutko.

- Okej ... Ale teraz ... ja chcę ciebie wykorzystać. Nie obchodzą mnie śluby. Już uważają mnie za dziwkę, więc chociaż raz w życiu ja kogoś wykorzystam.





Mamy trochę akcji z Yui i Kirishimą. Kto by się spodziewał, że słodki dziewcięczy chłopiec ma trzydzieści lat? I co on zrobi Kirishimie? Jego słowa są niepokojące.

Więc? Proszę, zostaw komentarz i napisz jakąś teorię spiskową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro