Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*63*

Minęło kilka długich dni, w czasie których Katsuki chodził wiecznie zły. Alfa, który się u nich gościł, wkurwiał go swoją gębą. Nie mógł go znieść, nawet, gdy ten mówił. Izuku za to odwrotnie. Lubił słuchać mężczyzny. Ten nie wykazywał chęci poderwania Deku. Mężczyzna zawsze trzymał na kolanach swojego męża, bo ten mizernie wyglądał, mimo tego, że od kilku dni bierze leki. Teraz przynajmniej zaczął normalnie sypiać, bo wcześniej, straszne bóle nie dawały mu tego robić. Dzięki temu powoli wracał mu kolor na twarz, a jego worki pod oczami się nie powiększały. Lekarz mówił, że Luna stada północy da sobie radę więc i Alfa północy był szczęśliwy.
Wracając, dlaczego Deku uwielbiał słuchać tego głupka? Co z tego, że wypowiada się mądrze i ma miły dla ucha głos? Zielonooki ma męża!
W dodatku, nie powiedział mu w końcu o co chodziło, więc chodził poddenerwowany przez nieświadomość. Co to miała być za poważna rozmowa?
Katsuki zaczaił się na swoją Omegę w sypialni, przy drzwiach. Gdy ten wszedł i zamknął za sobą drzwi, położył mu na ramieniu dłoń. Nagle pojawił się na ziemi, na brzuchu, z wygiętą ręką, oraz kolanem Omegi na plecach. Zielonowłosy odskoczył.

- Wybacz, wiesz, że nie lubię gdy mnie tak zaskaujesz... Mam taki odruch z pracy.

- Przynajmniej umiesz się bronić. - mruknął do siebie. - Będziemy uprawiać dziś seks.

- Kacchan. Przestań. Nie mów tego takim tonem. Po za tym nie mam ochoty na to.

- To zrobisz mi loda - oznajmił i oparł się biodrem o łóżko. - Klęknij przed swym królem i ssij. - powiedział, a on uniósł brew. Naprawdę go już rozpracował. Potrzebował seksu, albo kontaktu z nim, gdy był na coś zły, albo zjadał go stres. Izuku chciał mu pomóc, ale nie będzie się zmuszał do stosunku.

- Połóż się, zrobię ci masaż. Jesteś spięty - powiedział i pocałował go. - wezmę tylko szybki prysznic i już jestem.- obiecał i ruszył do łazienki. Katsuki go złapał mocno i rzucił na łóżko. Położył się na nim i wtulił twarz w jego szyję, trzymając jego nadgarstki, by się nie wyrwał. Ten jednak spokojnie leżał, a gdy ucisk się poluzował, to zaczął palcami przesuwać po kosmykach blondyna. - Co się dzieje?

- A co ma się dziać? - warknął zaciągając się jego zapachem.

- Wiesz, mówisz mi, że będziemy uprawiać seks, gdy jesteś zły. A to, że teraz na mnie leżysz, tylko to potwierdza.

- O co ci chodzi? Jestem wiecznie napalony - mruknął i pocałował go w szyję.

- Może i tak, jednak gdy chcesz się ze mną kochać, a jesteś w dobrym humorze, to robisz podchody. - powiedział spokojnie i głaskał go dalej.

- nie jestem zły - mruknął i zaczął muskać jego szyję swoimi ustami, delikatnie i z czułością. - Ale nie chce byś spędzał tyle czasu z tamtym idiotą - mruknął. - Nie masz dla mnie czasu przez niego. Ciągle go słuchasz, patrzysz na niego tak jak na swój zeszyt z bohaterami. Jak cenne źródło wiedzy...

- A na ciebie patrzę z miłością, Kacchan - zaśmiał się cichutko z uśmiechem. - Więc nie masz co się martwić. Naprawdę. - szepnął z uśmiechem. - Coś jeszcze cię gryzie?

- Co to miała być za poważna rozmowa wtedy? Wpadłeś w jego sidła i nie rozmawialiśmy.

- Ah! No tak, właśnie. - oznajmił i się chwilę zastanowił. - chciałbym, byśmy mieli swój prywatny dom. - powiedział i spojrzał na niego. Gdy ten go zapytał po co, to westchnął. - Gdy byliśmy osobno, okej, mieszkanie tutaj było jak w akademiku, ale od kiedy jesteśmy małżeństwem i uprawiamy seks... Wstydze się wychodzić z pokoju po rui. Wszyscy mnie słyszą, nie daje im spać, bo jestem głośny. Po za tym, ten pokój jest za mały.

- Potrzebujesz większej sypialni? - uniósł brew.

- Potrzebuje domu, Kacchan. Dla ciebie, mnie i naszych dzieci. Chciałeś mieć piątkę, prawda? No właśnie. Dom główny będzie miejscem spotkań, bądź będą spać tutaj goście. Ale powinniśmy mieć swój kąt.

- Pomyśle nad tym - zamruczał mężczyzna. - O ile dasz mi się dziś przelecieć - powiedział z uśmieszkiem, a ten westchnął.

- Nie chce - jęknął cicho, bo mężczyzna wsunął dłoń w jego spodnie.

- Twoja dziurka mówi co innego... Ty moja mała, sprytna, bestio. - zamruczał cicho i złapał jego penisa. - No dalej. Poczujemy się dobrze.

- Ale tylko raz - jęknął cicho i musnął jego usta, kładąc dłonie nad głowę. - Zaczynaj, podnieciłeś mnie. - szepnął cichutko.

Katsuki i Midoriya uczą się rozmawiać i mówić o tym co im nie pasuje. To bardzo dobre podejście, prawda? Muszą się umieć komunikować.

Trochę czekaliście,co?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro