*61*
Izuku obudził się zmęczony. Kochali się do upadłego, mimo dość mocnych i szybkich stosunków, nie czuł, by mąż zrobił mu krzywdy. Bolały go trochę biodra i pośladki, ale po za tym, czuł ramiona męża na swojej talii, więc czuł się dobrze. Przysunął się bliżej, nie wydając z siebie dźwięku i wtulił w męża. Zaciągnął się jego zapachem, taki ładny... Podobał mu się ... Zaczął jeździć nosem po jego nagiej skórze. Taki upajający.
- Hm... Moja Omego... Twoje feromony są bardzo mocne - usłyszał szept, a Izuku jęknął. Jego głos sprawił, że chłopak zrobił się mokry.
- Nie mam siły - stęknął, a Katsuki pogłaskał go po głowie. Położył go na brzuszku.
- Nie musisz się martwić. Zajmę się wszystkim - obiecał cicho i podłożył poduszki mu pod biodra, by jego tyłek był wyżej. - Wchodzę - oznajmił i usłyszał cichy jęk chłopaka. Taki gorący i mokry, wręcz cudowny...
Gdy ruja Luny się skończyła i w końcu wyszła z jaskini wilka, wszyscy go napadli. Kirishima, który nie miał w ogóle taktu, poklepał go mocno po plecach i powiedział, że musiało być świetnie, skoro było tak głośno. Izuku stał, aż nagle spalił się że wstydu. W dni płodne nie pamięta się o tym, że się współlokatorów. Straszne.
Chłopak złapał Todorokiego po drodze do kuchni i zadał mu kilka pytań, co go trochę uspokoiło. Gdy tylko mąż wstanie, będzie próbował go przekonać do swojej racji. Podziękował Shoto za posiłek i zjadł go na stojąco, bo nie usiądzie na bank. Stał zamyślony i pochłaniał swój tost i popił go herbatą.
- Idę się położyć...
- Oh, Izuku, Wybacz, ale Alfa z watahy północnej chce się z tobą pilnie spotkać - powiedział Omega.
- Ze mną? A nie Kacchanem?
- Nie. Z tobą. Powiedziałem mu, że nie mam pojęcia kiedy będziesz wolny, ale potrzebował spotkania jak najszybciej. - oznajmił - tu chodzi podobno o jego Omegę. Lune jego stada.
- No dobrze... Wezmę prysznic i mogę się z nim zobaczyć. - wzdycha i ruszył do łazienki. Potrzebował niestety pomocy z nasmarowaniem się maścią, bo bolało go na tyle, że się nie mógł zchylić. Zawstydzony poprosił Shoto, a ten zgodził się go nasmarować.
- Muszę ci coś powiedzieć Midoriya... - powiedział Omega smarując mu plecy. - Musisz poszukać dla mnie zastępcy.
- Chcesz odejść? - zapytał patrząc na niego w lustrze zszokowany.
- Nie. Oczywiście, że nie... Ale gdy mój brzuch urośnie, nie będę taki sprawny. - powiedział z delikatnym uśmiechem. Izuku mocno go przytulił.
- To było za zgodą obu stron, prawda? - zapytał zielonooki, a ten pokiwał głową. - Tak się cieszę! - powiedział jeszcze mocniej go przytulając. - Elis wie?
- Nie. Jeszcze nie... Chcę mu powiedzieć dziś wieczorem... Tylko nie wiem jak. - powiedział cicho, a drugi wyszczerzył się.
- Może kolacja i pokażesz mu takie malutkie buciki? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Pomyśle. A teraz... Nie chcę cię urazić, ale wygląda na to, że pachniesz jakbyś też miał dziecko w łonie.
- Na prawdę? Da się to tak szybko odczuć? - zapytał dotykając swojego podbrzusza. - Ruja skończyła mi się wczoraj w nocy.
- Omega może to wyczuć wcześniej niż inna Alfa.. jesteśmy na to bardziej wyczuleni. Powąchaj mnie. Znasz mój zapach, nie? Nie wydaje ci się inny? - spytał, a Deku skupił się i pokiwał głową.
- Słodyczą...Czy to zapach ciąży?
- Tak. Im bardziej zaawansowana, tym mocniej pachnie. - uśmiechnął się do niego. - Dobrze, ale ubierz się już, Alfa watahy będzie za dziesięć minutek - powiedział spokojnie, a ten uśmiechnięty pokiwał głową.
Oboje zeszli z piętra i w salonie, przy herbacie omawiali sprawy ciąży.
- Czy Omegi w ciąży dostają jakąś pomoc finansową? - zapytał, a ten pokręcił głową. - Nie? Żadne? Dlaczego?
- Dobrze nam się wiedzie, stwierdzili, że nie musimy nic dostawać. Alfy powinny o to zadbać.
- Powinien być jednorazowy dodatek na wyprawkę. To przecież drogie rzeczy. Zajmę się tym i pewnie zajmie mi to trochę, ale chcę pomóc Omegom.
- Myślę, że powinieneś postawić próg dochodów. Wiesz, nie żałuje nikomu, ale ci, co zarabiają krocie, jako bohaterowie nie powinni dostawać pieniędzy, są bardziej potrzebujący, którzy mają dzieci.
- Tak... No masz rację. Uwzględnie to. - powiedział spokojnie. Napił się herbaty i do salonu wszedł mężczyzna. Był naprawdę wysoki, miał z sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, lekko opaloną skórę i piękne rysy twarzy. Był blondynem o niezwykle zielonych włosach. Serce Izuku zabiło szybciej, bo mężczyzna był naprawdę przystojny.
- Oh, Luno, to jest Alfą watahy północnej, Albert Ashe. - Todoroki od razu wstał i przedstawił mężczyznę.
- Witaj - odezwał się mężczyzna. Miał naprawdę przyjemny dla ucha głos, który sprawiał, że chłopak miał ciarki. Jego ochroniarze też byli nieźli. Wysocy, opaleni, wyglądający na poważnych.... - Przybyłem, by złożyć ci propozycje.
Shoto będzie miał Bubu!! Czy to nie cudownie?!
No i Izuku pachnie jak Bubu, więc może i on...
I przybył do Deku Alfa sąsiedniej watahy. Ciekawe czego od niego chce, prawda?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro