*58*
Shinso niewiele tej nocy spał. Leżał w łóżku i głaskał złotowłosego po plecach. Zaciągnął się jego zapachem. Czuł, że niedługo chłopak dostanie rui. To kwestia kilku godzin. To będzie ich druga próba. Tak, starają się o dziecko.
Trzy miesiące temu, w ruję chłopaka, uprawiali seks od świtu do nocy, ale Kaminari nie zaszedł w ciążę. Byli u lekarza, wytłumaczył im, że wszystko zależy od organizmu, może stres wpłynął na ciało Omegi przez co miał nie wypuścił komórki do zapłodnienia. Dlatego spróbują jeszcze raz. Nie zniechęcili się, uprawiali seks niemal codziennie. Widział, że Omega się męczy. Nie spi po nocach, by uprawiać seks. Udawał, że wszystko było okej, ale słyszał nie raz płacz spod prysznica. Denki był Omegą jak każda inna. Czasem jest naprawdę głupiutki, ale pragnie potomstwa.
Shinso wziął telefon i zadzwonił do Izuku. Nie powinien spać, było koło godziny siódmej.
- Cześć, wybacz, dzwonie, bo nie wpadniemy na sprzątanie. - powiedział cicho, by nie obudzić męża. - Denki pachnie rują ...
- Jasne, nie przejmuj się tym - powiedział zaspany chłopak. - Bawcie się dobrze, wszystkim się zajmiemy.
- Jasne. Dziękuję. Do zobaczenia. - powiedział i się rozłączył. Pogłaskał męża po policzku, a ten mocniej się w niego wtulił, nie chciał wstawać.
- Shinso ... Boli mnie - wymamrotał cicho blondyn wtulając się w niego.
- To wstawaj... Ile się wstrzymujesz? Jesteś twardy? - zapytał i odrzucił pościel. - Wsadziłeś poduszkę, bym nie czuł?
- Byłem zmęczony po wczoraj... Przepraszam... - wymamrotał cicho i się w niego wtulił.
- Dobrze, nie przejmuj się tym, możesz po prostu leżeć, gdy będę cię zadowalać.
- Nie lubisz takiego seksu... - szepcze cicho i zsunął dłoń do jego bokserek. - Twardo...
- Już wypuszczałeś w nocy feromony - szepnął z uśmieszkiem. Powalił go na pościel, nakrywając swoim ciałem i zaczął od jego ust. Muska jego usta i zaczyna ściągać mu ubrania. Ich seks zawsze był chaotyczny, więc nie oczekiwał niczego spokojnego. Już po chwili był gotów by w niego wejść i to właśnie zrobił. Słuchał jego jęków, poruszając się w jego środku.
- P-Prosze, zróbmy to - powiedział chłopak, łapiąc pościel nad głową i odchylając ją. Widział w jego oczach łzy przyjemności. Uśmiechnął się i wyszedł z niego. Złapał mężczyznę za dłoń i pociągnął do siebie. Ustawił go tyłem i wszedł z impetem. Lubili seks ostry i nieprzewidywalny, więc złapał jego ręce, wykręcając do tyłu, brał go w ten sposób. Był niewygodny dla Omegi, ale ją to jarało. Zwyczajnie lubił, gdy trochę boli, ciągnie, czy piecze. Podczas rui nie używali pejczy, czy wiązania do zabawy, bo nie wszyscy wiedzą, ale ich delikatni partnerzy są bardzo mocno obciążani przez swoją naturę. Ich ciało spała ogromną ilość kalorii, gdyż ucieka z nich energia, tak jak powietrze z przebitego balonu. Po godzinie, chłopak był niemal nieprzytomny, gdy Shinso się z niego wysuwał. Sięgnął po picie, by napoić męża, ale ten już spał... Okrył go kocem i od razu, po szybkim ogarnięciu się, ruszył do kuchni. Dom główny był pusty, więc śmiało poszedł w samych bokserkach. Wyjął z lodówki deser czekoladowy, by nakarmić nim ukochanego, aby chodź trochę uzupełnił cukier w organiźmie. W końcu czekało ich jeszcze z trzy intensywne dni. Jak nie dłużej.
Po tym czasie, gdy Hitoshi poczuł, że feromony zanikają, a Omega zasypia, od razu poszedł się wykąpać. Przygotował świeżą pościel, ręczniki i szlafrok. Może i wyglądał na gbura, ale dbał o swoją głupiutką Omegę. Umył jego nieprzytomne ciało, zmienił pościel w posłaniu i położył go czystego do czystego łóżka, by nabrał sił. Był wdzięczny Midoriyi, że z własnej woli kupił im jedzenie z kateringu i zostawił pod drzwiami, z karteczką, by o siebie dbali. Prawdziwa Luna stada.
Ruja była intensywna i dla Alfy i Omegi. Męczyła ich oboje i musieli odpocząć, więc nawet Hitoshi trochę spał.
- Shinso... - wymamrotał blondyn. Był po trzech dniach ciągłego jęczenia, więc miał chrypkę. - Pić...
- Już, już - podał mu, by pociągnął przez słomkę trochę wody. - Jak się czujesz? Zjesz coś ciepłego, to nabierzesz sił.
- Kupiłeś test przed rują? - zapytał wtulając się w niego.
- Tak... Cii, zrobisz go dopiero za trzy dni. Wytrzymasz - oznajmił cichutko. Omega wręcz obsesyjnie próbowała doprowadzić do zapłodnienia. Dlatego seks był u nich codziennie, nawet kilka razy dziennie.
Trzy dni minęły im na odpoczywaniu. Po rui zwykle naprawdę nie ma się siły, by robić cokolwiek.
Shinso wrócił właśnie od Bakugo, bo został wezwany i zobaczył swoją małą Omegę siedząca na łóżku i głaszczącego swoje podbrzusze.
- Mogę już? - zapytał, a Shinso pokiwał głową. Testy nawet trzy dni po zapłodnieniu wykazywały czy jest się w ciąży czy nie. To była zaawansowana technologia. Hitoshi czekał cierpliwie aż wyjdzie i od razu odłożył test na chwilę, biorąc Kaminariego na ręce. - Co robisz? Poczekaj aż się zrobi.
- Nie. Chodź, idziemy na świeże powietrze. - powiedział i wyniósł go z sypialni. Spędzili przed domem dwadzieścia minut w ciszy. Oboje czekali na ten wynik. Gdy Shinso w końcu pozwolił, Omega pobiegła do sypialni. Złapała test i przyjrzała się mu.
- I co? - Alfa wszedł zaraz po nim. Zobaczył, że mąż nakłada na twarz uśmiech. Uśmiechał się do niego tak sztucznie, że można to było od razu poznać.
- N-Nie ma... - powiedział z uśmiechem, ale z jego oczu popłynęły łzy. Udawał, że nic się nie stało, dopóki ukochany go nie przytulił. Wtedy, rozpłakał się na dobre.
Zobaczyliśmy właśnie, że u Kaminariego - zwykle uśmiechniętego idioty- nie wszystko idzie dobrze. Nie może zajść w ciąze, mimo że bardzo tego pragnie i się stara. Próbuję udawać, że go to nie boli, ale nie potrafi. To przykre. Niestety, jak wiemy, nie u wszystkich od razu wszystko wychodzi. Nie zawsze jest happy end.
Przykro, co? Nie znienawidzcie mnie. Po prostu on nie może.
Zostaw komentarz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro