*54*
Katsuki delikatnie położył na pościel swojego męża i musnął jego usta. Zaczął od całowania jego policzków, by zniknęły ostatnie łzy z jego twarzy. Całował delikatnie i czule, przechodząc powoli z miejsca do miejsca. Czuł, że Deku ma zaciśnięte ręce na jego ramionach. Stresował się? Usiadł na piętach i wziął jego ręce, całując dłonie. Spojrzał mu w oczy i znowu powoli nad nim zawisł.
- Nie bój się - poprosił, kładąc się obok niego na boku i przysuwając go do siebie. - Nie jestem na ciebie zły, skarbie - mówi muskając jego usta ponownie. Przysunął go bliżej i zaczął przesuwać dłońmi po jego boku.
- Pokochasz się ze mną? - zapytał, a ten pokiwał głową.
- Już mam w ciebie wejść? - spytał cichutko, a ten pokiwał głową. Znowu powalił go na plecy i skorzystał z zaproszenia, gdy ten rozsunął nogi. - Gumka... Gdzie położyłeś?
- Zróbmy to bez. Co będzie to będzie - poprosił Izuku spokojnie. Ten pokiwał głową i położył pod jego tyłek poduszkę. Zaczął powoli się w niego wsuwać, muskając jego usta i zcałowując każdy jęk. Powoli się też poruszał, przy czym połączył ich dłonie, splatając paluszki. Ich usta cały czas się o siebie ocierały, gdy kochali się w ten sposób, czuli się nawzajem, tak blisko i tak mocno. gdy doszli, to Izuku wygiął się w górę. Cholera... Czucie jego spermy w sobie było szalone.
- Coś nie tak? - zapytał Bakugo całując go w czoło.
- S-Spróbujemy czegoś nowego? - zapytał zielonooki, a po tym znowu połączyli się w namiętnym tańcu ciał.
Rano, gdy Izuku otworzył oczy, zobaczył przed sobą uśmiechającego się blondyna. Chciał coś powiedzieć, ale ten zdążył go pocałować. Chwilę muskali swoje usta po czym mężczyzna przysunął się jeszcze bliżej do Omegi, by ją objąć.
- Zrobiłem dla ciebie śniadanie, skarbie - wymruczał. - Dasz radę chodzić, prawda, skarbie? - zapytał. - Nie było wczoraj mocno...
- TaK, dam radę - szepnął cichutko i wtulił się w niego. - Masz dzisiaj jakieś spotkanie?
- Tak... Mam interesanta na piętnastą. Muszę skoczyć do biura w mieście - powiedział i głaskał go po plecach. - Słyszałem od Todorokiego, który od rana u nas przesiaduje, że masz spotkanie w domu Dziecka.
- Tak... Myślałem nad wyremontowaniem go... Ale musze się bardziej tam przyjrzeć. - powiedział.
- Jak ostatnio tam byłem, było tam strasznie ciasno, wiesz? - zapytał spokojnie. - Może powinnieneś rozważyć przeniesienie domu dziecka.
- Gdzie? - zapytał, patrząc na niego.
- Możesz się przejść z ciepło - zimno do byłego domu głównego. On wie gdzie jest, zaprowadzi cię. - zamruczał cicho. - Duzy masz fundusz?
- Właśnie niewielki - mruknął. - Ale planowałem jakiś festyn, by na to zarobić. Jest cudowna pogoda, dlatego mogłoby się udać...
- Dobrze moja Luno. Rób jak uważasz. Podnosimy się z łóżka. - uśmiechnął się, a chłopak pokręcił głową.
- Jeszcze chwilę - poprosił cichutko i mocniej się w niego wtulił.
Todoroki, siedzący w salonie domu głównego, popijał herbatę, patrząc na plany domu dziecka. Był doradcą Izuku, dlatego był w to zamieszany. Dostał SMS'a od przełożonego, więc odpisał mu krótko. Chłopak poprosił, by poszukał w dokumentacji, w piwnicy planów byłego domu głównego. Zostawił wszystko w salonie i ruszył na dół.
- Elis? - zapytał, widząc swojego męża. Ten uśmiechnął się szeroko. - Co tu robisz?
- Jako doradca Alfy, szukam papierów. Miał to sam wczoraj zrobić, ale Izuku go zajął. - oznajmił i podszedł do męża, całując go w usta. - Zjadłeś śniadanie, które dla ciebie zrobiłem? - zapytał obejmując go w pasie. Ten położył głowę na jego ramieniu.
-Wybacz, nie miałem czasu, po za tym, niestety, myślałem, że się spóźnię, bo zaspałem po wczoraj. Było intensywnie.
- Jak zawsze podczas twojej rui - uśmiechnął się blondyn, szczerząc zęby. - Kocham cię. - uśmiechnął się delikatnie.
- Ja ciebie też - uśmiechnął się delikatnie i całuje go w podbródek.
Heu, heu, heu. Co o tym myślicie, kochani?
ZOstaw cos po sobie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro