*46*
Elis i Todoroki pożegnali ostatniego gościa i wpuścili ekipę sprzątającą do swojego ogrodu. Elis, korzystając z tego, że Todoroki zajął się wnoszeniem prezentów do salonu, pozbierał ich porcelanę i włożył do zmywarki, włączając ją od razu. Stoliki miał zabrać Deku, więc tylko je przesunął pod dach, aby w razie deszczu nie zmokły. W czasie, kiedy Ekipa sprzątała, to po kolei wzięli prysznic i zajęli się otwieraniem kopert.
- Co zrobimy z taką sumą pieniędzy? - zapytał Elis i otworzył kolejną kopertę i zamrugał. - Uh... To niezręczne - powiedział i pokazał mężowi zawartość. Była tam naprawdę spora suma pieniędzy, bo koperta była wręcz wypukła, przez co domyślał się od kogo to.
- Ojciec nie próżnuje - stwierdził i westchnął. - Może... Stworzymy w banku wspólne konto? Wpłacimy tam pieniądze na czarną godzinę.
- Może będziemy odkładać na nim fundusze na wyprawkę dla dziecka? - zapytał blondyn, a Todoroki się zgodził.
- Tak. Po szkole zamierzam zostać bohaterem, więc myślę, że sporo się tam nam uzbiera. - uśmiechnął się do niego. - Ty też nie masz złej pracy.
- Nie martw się kochanie, zdołam cię utrzymać z własnych pieniędzy, więc swoich nie musisz wydawać.
- Będę odkładał na dzieci. - obiecał i uśmiechnął się. - Nie lubię bogactw. Nie chcę wychować dziecka w przeświadczeniu, że skoro mamy pieniądze, jesteśmy lepsi - wymamrotał i przytulił się do męża.
- Chcesz się położyć do łóżka i odpocząć? - zapytał gładząc jego policzek, a ten pokiwał głową.
- Drzemka dobrze nam zrobi, potem będziemy mogli skonsumować małżeństwo. - powiedział, a Elis nie potrafił przestać się uśmiechać. Głaskał polik Todorokiego i pocałował go w miarę delikatnie, ale ten nie chciał tego. Rzucił się na niego, powalając na ziemię i mocniej połączył ich usta. Z pasją i pożądaniem, ale i czystą miłością. - Najpierw się wyśpijmy. Potem, będę cały twój - szepnęła Omega, a Alfa się zaśmiał.
Gdy blondyn przecierał oczy po drzemce, pierwsze co zobaczył to pustą stronę łóżka. Podniósł się siadu i zerknął na godzinę. Skończyli imprezę nad ranem, a teraz zbliżała się osiemnasta, więc nieźle posłał. Wstał i poszedł szukać mężczyzny, a okazało się, że ten siedział przy prezentach.
- Rozpakowujesz? - zamruczał zaspany, a ten się uśmiecha do siebie.
- Wiesz, Izuku powiedział mi, że nie powinienem trzymać jego prezentu za długo w ciepłym, bo to będzie papka. Znalazłem go właśnie i muszę go zanieść do lodówki - pokazał mu ogromną paczkę słodyczy, czekoladz batoników, a pod łakociami był zestaw prezerwatyw smakowych i kilka różnych maści przeciwbólowych.
Elis, który pierwszy dotarł do praktycznych rzeczy, bo podawał Todorokiemu słodycze, zaśmiał się i pokazał mu. - Oh.. - Shoto się zarumienił. - Myślę, że chciał, byśmy byli bezpieczni w łóżku - mruknął cicho.
- Tak myślę. Nieźle się do siebie zbliżyliście, prawda? - zapytał obejmując go od tyłu i całując w policzek.
- To dzięki niemu mamy na palcach obrączki - zaśmiał się cicho chłopak. - Skoro już schowaliśmy od niego prezent... Chcesz może... Iść do sypialni? - zapytał, a ten pokiwał głową.
- Ale napewno tego chcesz? - zapytał go. - Nie zrobię ci krzywdy. Długo o tym się uczyłem co i jak i jak najlepiej sprawić przyjemność Omedze...
- Dobrze. - powiedział Todoroki.i wziął go za dłoń, ruszając z nim do sypialni. Położył się na łóżku i zaciągnął z siebie koszulkę i rozpiął spodnie.
- Poczekaj. Ja to zrobię. Odpręż się - poprosił i zawisł nad nim, przygryzając wargę.
- Ty się bardziej stresujesz ode mnie, Elis. Uspokój się. Głęboki wdech... Tak... I pocałuj mnie - szepnął, a ten pokiwał głową. Musnął jego usta i niepewnie położył dłonie na jego biodrach. Chciał na początek poznać jego ciało, więc oglądał je, dotykał dłońmi, ustami, a także starał się nie uciec. Czuł odpowiedzialność za ten seks i gdyby go bolało... - Elis, połóż się - poprosił mężczyzna przejmując stery. Co z tego, że blondyn jest Alfą. Najwyraźniej stresował się tym. - Położę się na tobie, przytulę - szepcze i zrobił to, wziął jego ręce i położył sobie na pośladkach. - A ty, powoli zacznij mnie rozciągać - poprosił spokojnie, a mężczyzna rozsunął mu pośladki. Powoli, delikatnie dotykał jego wejścia. Był zaskoczony, że jest takie mokre i miękkie.
- C-Chcesz użyć gumki? - zapytał go, wsuwając delikatnie palec. Poczuł, że wnętrze chłopaka było cholernie miękkie... Najwyraźniej się już rozciągał...
- Możemy? Bo Izuku musiał bez - zamruczał cicho nastolatek, chowając twarz w jego szyi.
- Para królewska musi pierwszy raz zrobić to bez gumki. Ale zwykle wilki nie. - wytłumaczył mu dodając drugi palec.
- Chcesz użyć? - zapytał.
- Jeżeli nie... Możesz zajść w ciążę Shoto... - szepnął.
- Nie mam dni płodnych. Twoja mama pomogła mi to obliczyć. - powiedziała Omega i wyjęła jego paluszki. - Nabije się na ciebie, a ty się tak nie stresuj. - poprosił i zsunął z niego bokserki. Penis jego męża był spory, twardy i gotowy, więc ustawił się nad nim i przygryzł wargę, nabijając się powoli. W połowie się zatrzymał, czując ręce na biodrach.
- Nie rób do końca. To trudne, naczytałem się o tym. Do góry - powiedział szarooki, a mąż go posłuchał i się cofnął. Zaczął się poruszać na jego penisie, by sprawić im obu przyjemność, co niewątpliwie mu wyszło. Widział ten wyraz twarzy blondyna jak dochodził. Sam doszedł chwilę przed nim, bo przez przypadek ustawił się tak, że dostał w punkt g. Ten wytrysk był nagły i niespodziewany, ale całkiem przyjemny.
- Na razie starczy. - oznajmił starszy i pomaga mu zejść. - Następnym razem, ja cię poprowadzę. Przepraszam, że dziś nie dałem rady...
- Nie przejmuj się tym. Mogłem dostosować tempo i miałem kontrolę nad sytuacją, więc się tak nie stresowałem. Następnym razem zrobisz jak będziesz chciał..
Patrzcie no, Elis się bardziej stresował od Shoto. Kto by się spodziewał. Myślę, że nie chciał zrobić mu krzywdy.
Ale chyba wyszło dobrze. Świetnie się dogaduje to małżeństwo, więc chyba nie mamy o co się martwić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro