*45*
Kaminari siedział u Deku na herbatce. Zielonooki wyglądał już lepiej, po za tym czuł się też w miarę dobrze. Uspokoił się i rozłąka z mężem dobrze mu zrobiła.
- I wyrzucił nas i nie mamy gdzie mieszkać - burknął blondyn zły. - Naprawdę! Powiedział, że zbuntowaliśmy się i że mamy wypieprzać, dopóki nie ochłonie. - oznajmił.
- O... Były już takie sytuacje? - zapytał Izuku, a ten pokiwał głową.
-Kilka razy. Mam go coraz bardziej dość. Myślałem, że jak znajdzie sobie Omegę, to złagodnieje, a on jest jeszcze gorszy... Bez urazy Midoriya. Dobrze, że mu się nie dajesz. - oznajmił. - Jestem z ciebie dumny.
- Jak nie macie gdzie się zatrzać, to możecie zostać u nas. Prawda mamo? - zapytał, patrząc na rodzicielkę, bo ta się przysłuchiwała. Pokiwała powoli głową.
- O mnie i Shinso się nie martw. Moi rodzice mieszkają niedaleko domu głównego. Gorzej z Kirishimą. Tutaj nie ma żadnej rodziny. - powiedział.
- Zadzwonię do niego i zaproponuje nocleg. - powiedział chłopak. - Musicie mi wybaczyć, ale nie chcę się z nim widzieć jak narazie... Zachował się źle...
- Wiesz, myślę, że im dłużej będziesz go trzymać tym lepiej. Musi mu opaść trochę temperament. - wzrusza ramionami. - Tak mówi mój Shinso. Ja się nie znam. Nie mam ze swoim Alfą takich problemów. Doooobra, patrz, która godzina! Zadzwoń do naszego bro, a ja zmykam do domu.
- Jasne. Dziękuję, że przyszedłeś - uśmiecha się delikatnie, a ten pokazuje mu kciuk w górę. - Do zobaczenia - pomachał mu i zamknął drzwi. Zadzwonił do czerwonookiego i powiedział, by ten przyszedł. Jako Luna, miał obowiązek pomoc w potrzebie. - Znajdę jakieś ciuchy. Koszulka... O ta, jeszcze nie miałem jej na sobie i nowa bielizna... Tutaj masz dresy. Nie wiem czy wejdziesz. Rozmawiałem z mamą, będę spał w jej pokoju, a tobie udostępnie swój - powiedział.
- Nie chce cię wykopywać z twojego własnego gniazdka...
- Nie przejmuj się tym. Mamy łóżko jest duże i miękkie, więc nie będę ci miał za złe, że muszę z nią spać - zaśmiał się cicho.
- Napewno się już dobrze czujesz? - zapytał cicho mężczyzna, a Deku pokiwał głową. - Dasz mu pewnie sroga nauczkę, co?
- Tak myślę - uśmiechnął się do niego. - Okej. Kolacja będzie za parę minut, więc zjedzmy razem.
***************
Zostało kilka godzin do wesela ciepło zimno, więc tak jak planowali, Izuku przyszedł do przyjaciela. Elisa wysłał do swojego drużby, by tam się przygotował, a zielonooki przygotowywał Shoto. Miał szczęście, bo wcześniej też przyjechała siostra pana młodego i pomogą z lekkim makijażem. Było go naprawdę nie dużo. Podkreślał jego usta, które teraz wydawały się jakby lśniły, dała lekko rozświetlacza pod łuk brwiowy, oraz zakryła czerwone ślady, bo jej braciak dopiero skończył się użerać katarem i miał czerwony nos.
Okej. Skończyli, więc Izuku sprawdził ostatni raz, czy wszystko w ogródku Elisa jest dobrze. Stoły z przekąskami stały po bokach, mała altanka robiła za ołtarz, no i był jeden centralny stół, przy którym będą siedzieć. Jest miejsce do tańczenia, więc jest dobrze.
W końcu nadszedł czas, by Todoroki stał się czyimś mężem.
Rytułał nie różnił się zbytnio od tego, co robił Izuku z Kacchanem, ale nie wszystko było identyczne.
Po pierwsze, swoją oczyszczającą kąpiel zażyli dzień wcześniej i spali w oddzielnych sypialniach, nie dotykali się. Nie było też oznaczenia. Postanowili to zostawić dla siebie, do sypialni. A po trzecie, po ostatnim tańcu, na środek wyszła rodzina Todorokich.
- Co się dzieje? - zapytał zielonowłosy pochylając się do Shinso.
- Ah, to rodzinny taniec. Każda rodzina ma swój, praktykuje się go, by pan młody miał pomyślność i płodność. To takie wsparcie dla niego. - wytłumaczył. - Ale czemu nie zaczynają? - zapytał. Stali w kręgu, a ich dłonie stykały się w górze. Todoroki czekał na kogoś. Na szczęście, tak jak obiecał, przybył. Z domu wyszedł sam Touya, a za nim Hawks. Przyłączył swoją dłoń do wszystkich, a wszyscy, oprócz Shoyo byli w szoku. Matka miała łzy w oczach, ojciec mieszaninę uczyć, a siostra i brat... Trudno określić.
Izuku przyglądał się tańcowi rodziny. Był dumny i długi, pełen gestów, które płynnie przechodziły w figury tancerzy. Wszystko odbywało się przy spokojnej muzyce, sam akt był spokojny i bez pośpiechu.
Gdy Shoto podszedł do zielonowłosego, chłopak szczęśliwy przytulił go. Rodzina ciepło zimno była zajęta ich bratem. Elis za to objął swoją Omegę w pasie i przytulił do siebie. Biła od niego zupełnie inna aura niż od Bakugo, który się nie pojawił na weselu. Blondyn emanował spokojem i po jego zachowaniu widać było, że cieszy go fakt, że są małżeństwem, ale nie chcę od razu go skonsumować. Niestety, od czerwonookiego, chęć seksu była doskonale wyczuwalna. Jakby tak... Tylko na seksie mu zależało. To było smutne.
Todoroki w końcu został mężem Elisa!!
To co, w kolejnym rozdziale seks tej dwójki? Chcecie?
Hmmm, Bakugo nie było na weselu, to przykre, ale Izuku nie zamierza na razie do niego wracać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro