Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*42*

Elis patrzył na Shoto z lekkim politowaniem w oczach. To co zrobił chłopak w ich domu... To był istny armagedon. Kilka butelek piwa leżało na podłodze, a upity chłopak spał na wypełnieniu poduszek, bo  te zamiast być w środku, były na zewnątrz. 

- Oj skarbie - powiedział i wziął Omegę na ręce, a ta od razu zrobiła oczy jak pięć złoty.  - Dobry wieczór,  jak ci minął dzień? - zapytał rozbawiony, a ten się w niego wtulił. 

- Zrobiliśmy sobie z Izuku wieczór panieński - zaśmiał się chłopak cicho. - Izuku był w  gorszym stanie ode mnie. Wypił więcej... Posprzątam ten bałagan... Ale w końcu skończyliśmy przygotowania. Za trzy dni nasz ślub... tak się cieszę - zarumienił się delikatnie. 

- Gdy jesteś pijany to mówisz od rzeczy - oznajmił blondyn i położył go do łóżka w jego pokoju. - Nie martw się tym, posprzątam i pójdę spać do siebie. 

- Nie... Ja chce z tobą, Elis - zamruczał nastolatek. - Proszę, nie będę się wiercił - wymamrotał śpiący i wtulił się w koszulkę. Mężczyzna zdawał sobie sprawę, że ten nie jest świadomy tego co wygaduje, więc po prostu, po posprzątaniu i prysznicu, poszedł do siebie. Już prawie zasypiał, gdy drzwi do jego pokoju się otworzyły. - Ty gnojku, miałeś się położyć ze mną - oznajmił nastolatek, wspinając się na jego łóżko. Zawisł nad nim. - Nie chcesz ze mną spać? Nie podobam ci się?

- Myślałem, że nie mówisz serio. - mruknął i pozwolił mu się wczołgać pod kołdrę. Jak był pijany, był naprawdę kochany. Dziwny, ale kochany. - W takim razie dobranoc... - pocałował go w czoło, a ten mruknął cicho coś w odpowiedzi, bo czuł się tak dobrze w jego ramionach... 

Poranek był zaskakująco bezbolesny. Nic go nie bolało, wtulał się w Elisa, który miał wolne tego pięknego dnia i co najlepsze, nie musiał się z tego powodu peszyć. Mężczyzna niedługo będzie jego i tylko jego... Ale na początek... musiał coś zrobić. Podniósł się tak, by nie obudzić narzeczonego i zamówił sobie taksówkę.  Zanim przyjechała, był ogarnięty, więc ruszył pod chyba największą posiadłość w mieście. Wszedł do domu i napotkał swojego ojca, który był naprawdę zdziwiony wizytą chłopaka. 

- Tato... - szepnął i podał mu zaproszenie na ślub... - Wtedy na bankiecie, na slubie pary królewskiej... Nie jestem w ciąży. Test ciążowy się pomylił - oznajmił. - Przepraszam. - powiedział patrząc mu w oczy. - Tak naprawdę, przyszedłem cię prosić o ostatnią przysługę w życiu. - oznajmił. - Możemy napić się herbaty i usiąść? 

- Oczywiście... Może... idź się przywitać z  rodzeństwem... - mruknął zaskoczony mężczyzna. - A ja odłożę w bezpieczne miejsce  zaproszenie - oznajmił, a Shoto pokiwał głową. Przywitał się ze wszystkimi w domu, wręczając zaproszonym zaproszenia. - Musicie mi wybaczyć, że tak późno, ale mam do tego powód... Jak nie będziecie mogli przyjść, zrozumiem. Możecie wziąć ze sobą osobę towarzyszącą - powiedział. Siostra stanęła we łzach. Nie miała pojęcia, że jej braciszek kogoś miał, więc go wyprzytulała za wszystkie czasy. Brat też był dumny i poklepał go po ramieniu.  Gdy usiadł przed ojcem, nie wiedział jak ma zacząć. 

- Słyszałem o aferze z twoim... narzeczonym - oznajmił mężczyzna, powstrzymując grymas niezadowolenia. 

- Przyszedłem w tej sprawie - powiedział. - O gwałt oskarżyła go pewna Omega - oznajmił. - Nie chce, by ktoś pomyślał, że związałem się z kryminalistą, tato. Ja znam prawdę, ty również, ale... Co jak inni będą mieli go za gwałciciela? Nie tylko moja reputacja upadnie, ale twoja też, będą mówić, jak mogłeś dać swojemu jedynemu synowi Omedze wyjść za kogoś takiego...

- Do czego zmierzasz? - zapytał ojciec. - Chcesz bym kazał mojemu prawnikowi pozwać tę Omegę? - zapytał. Shoto napił się herbaty. 

- Jeżeli nie chcesz... Zrozumiem ojcze. Nie lubisz Elisa, wiem to...  - oznajmił i wziął głowę w dół, co jak co, ale wiedział jak manipulować ojcem swoimi uczuciami... Zwykle tego nie robił, dlatego to działało zawsze. Gdy pokazywał mu uczucia, miał go w garści. - Kocham go ojcze. Jest najlepszym partnerem jakiego mogłem mieć. Ma silną moc, iluzji. Nasze dzieci będą silne. Silniejsze ode mnie, od ciebie... Więc... nie pozwolę, by szła za ich ojcem łata gwałciciela. 

- Zrobię to, dla ciebie. Nie lubię tego dupka, jeżeli będzie cię źle traktował, zniszczę go... Ale skoro go ko... pozwę tę Omegę i go  zniszczę. - oznajmił kiwając głową. - A także... Nie będziesz musiał się martwić o wychowanie dzieci.  Zasponsoruje im wychowanie - oznajmił poważnie. - Nie będę wam pomagał, Alfa sam będzie musiał was utrzymać. Ale jeżeli spłodzi mi wnuki, będą mieli wszystko co najlepsze. Szczególnie wtedy kiedy będą silnymi Alfami. 

- A jeżeli Omegami? Nadal uważasz, że Omegi są słabe? Czy JA jestem słaby? - zapytał. - Stworzyłeś mnie, trenowałeś. Czy kiedykolwiek poddałem się swojej naturze? - zapytał.

- Omegi, moje wnuki... też będą mieli dostęp do edukacji, żadnego nie będę traktował lepiej, ani gorzej. 

- Dobrze. Nie martw się ojcze. Niczego nie będzie nam brak. Elis o to zadba. - oznajmił spokojnie i wstał. - Dziękuje za pomoc. Muszę wracać do narzeczonego.












Uhuuuu, Todoroki pokazuje nam, że ma kilkanaście twarzy. Naprawdę! 

Co myślicie o rozdziale? Hm???  Omega, która pozwała Elisa, dostanie za swoje, co? 


Komentarz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro