*34*
Deku spakował tylko najpotrzebniejsze rzeczy, pod pilnym okiem Bakugo, który stał w przejściu. Nie odezwał się, bo był zły.
- Okej. Przepraszam - odezwał się blondyn. - Powiesz mi gdzie jedziesz? - zapytał spokojnie, podchodząc do niego.
- Do mamy. Poprosiła mnie o pomoc. Chcę się przenieść na teren watahy na stałe. Podobno znalazła sobie pracę jako przedszkolanka w pobliskim przedszkolu. - oznajmił spokojnie. - Było się tak zachowywać? Gdybyś normalnie, tak jak teraz, do mnie mówił, poprosiłbym cię o pomoc, i byśmy wtedy więcej czasu razem spędzili.
- Mam kupę roboty tutaj, więc nie mógłbym ci pomóc. Ale wracaj do mnie szybko, dobra? I będę często dzwonił.
- To kwestia kilku dni, Kacchan. Trzech, może dwóch. - oznajmił i pocałował go w policzek. - Pracuj ciężko, a w razie co, pisz i dzwon.
- Jasna sprawa. - Powalił go na łóżko.
- Kacchan... - powiedział cicho Izuku, a ten go uciszył namiętnym pocałunkiem. - Ale tylko buzi, okej? - zapytał, bo nie mógł sobie odmówić tej przyjemnej pieszczoty. Piętnaście minut później musiał go z siebie zwalić, bo ten nie chciał go puścić. - Muszę iść. - wymruczał. - Do zobaczenia za trzy dni. - oznajmił i dał mu buzi w policzek, po czym zabrał torbę i wyszedł. Bakugo warknął rozdrażniony, ale się zgodził.
***
Przeprowadzka, jak wydawało się Izuku, nie była prostą i szybką sprawą. Nawet nie miał czasu rozmawiać z mężem, czasem tylko odpisywał na smsy. Trzeciego dnia, wieczorem zdziwiła go wiadomość od Shinso, bo była ze zdjęciem. Na nim był Katsuki, który czytał jakieś papiery, ale widać było po nim, że jest tym zmęczony. Midoriyi zrobiło się go żal i pokazał to Todorokiemu, który podsunął mu ciekawy pomysł. Długo się zastanawiał, czy go zrealizować, ale w końcu, gdy skończyli dnia piątego, był zdecydowany. Poszedł do biura Katsukiego i wślizgnął się tam bez pukania.
- Zamorduje cię jeżeli nie wyjdziesz i nie zapukasz. - usłyszał, ale nie wyszedł, tylko potuptał do biurka powoli.
- Ale ja się stęskniłem - oznajmił cicho i głowa Alfy od razu się podniosła znad papierów. - Dużo ci tego zostało - spojrzał na stertę papierów do przejrzenia. Niepewnie podsunął mu coś pod rękę, ale na razie tego nie odkrył. - Shinso mi mówił, że ciężko pracowałeś jak mnie nie było... Jesteś pewnie zmęczony, ale... - zabrał dłoń i Katsukiemu ukazała się prezerwatywa. - Jeśli masz ochotę... - nie zdążył dokończyć, bo Alfa przeskoczył, i to dosłownie, nad biurkiem i złapał go w ramiona - hej! - pisnął, gdy ten go przerzucił przez ramię.
- Nawet nie wiesz jak cię kurwa za to kocham - oznajmił z nową energią, a zakłopotany i zaczerwieniony Izuku zasłonił twarz dłońmi, dalej zwisając mu z ramienia.
- A-Ale delikatnie - poprosił, a wilk, który go niósł, szczęśliwie zawył.
****
Todoroki wszedł do domku, otwierając drzwi kluczem. Był pusty, więc pewnie Elis był w pracy... Mieszkał z nim, ponieważ nie mógł teraz wrócić do ojca, a ten udostępnił mu jedną z sypialni w swoim małym domku jednorodzinnym. Zaufał mu i oddał serce... Dlatego właśnie zdecydował się zostać z nim na zawsze. Chciał mu to powiedzieć, a nazajutrz chciał iść z nim do odpowiedniego miejsca, by podpisać dokumenty. Tak naprawdę, tylko podczas wesela Izuku i Bakugo musiało być wesele i oznaczenie przy wszystkich. Zwykle szare wilki mogły to zrobić w sypialni.
Będzie musiał porozmawiać z Izuku, by ten został świadkiem. Będą też musieli zrobić jakiś obiad, bo to nie będzie wielkie wesele. A przynajmniej tego pragnął Todoroki. Zobaczymy co na to jego mate...
Za cholerę nie umiał gotować, bo w domu nikt nigdy go nie uczył, ale wiedział, że Elis będzie głodny, gdy wrócił, więc zamówił im jedzenie. Za co? Ojciec nie zauważył nawet jak jedna z jego kart zniknęła, a że niegdyś wpisywał przy nim pin... Pożyczył ją sobie.
Zamówił dla nich catering, a w między czasie, na kartce papieru zaczął zapisywać osoby, które chciałby zaprosić. Lista była naprawdę niedługa... Może Elis by chciał kogoś dodać?
Usłyszał, że drzwi wejściowe się otwierają, więc wyszedł z kuchni i stanął w progu.
- Shoto, cześć, nie miałem pojęcia, że już jesteś. - Na twarzy blondyna pojawił się piękny uśmiech. Odłożył torbę, zdjął buty i podszedł do chłopaka. Niepewnie położył dłoń na jego talię i pocałował w policzek, nie wiedząc, jak ten zareaguje. Todoroki zaciągnął się jego zapachem i na jego usta wpłynął delikatny uśmiech.
- Witaj w domu, mój mate. - powiedział i również ucałował go w policzek, ale on musiał stawać na palcach. - Zamówiłem nam jedzenie, z myślą, że będziesz głodny, jak wrócisz.
- Jestem. Jak wilk! - powiedział, nie mogąc przestać się uśmiechać od ucha do ucha. - Zresztą, byłem dzisiaj na rozmowie o pracę... Mam nadzieje, że uda mi się ją zdobyć i będę mógł się z tej zwolnić.
- Oh, opowiedz mi o niej więcej - poprosił chłopak, a ten pokręcił głową.
- Chciałbym, by to była niespodzianka. Jak się dostanę, to się dowiesz pierwszy, ale jak na razie nie mogę ci powiedzieć o co chodzi. - oznajmił podekscytowany.
- No... Dobrze, skoro tak. Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać, ale to może poczekać. Idź się wykąp, przebierz i może w tym czasie przyjdzie jedzenie.
- Tak jest - mężczyzna zasalutował i ruszył do swojej sypialni po ubrania na zmianę.
Kto się spodziewał takiego trolla z mojej strony? Nie poczytaliście sobie o seksiku, niestety. Pewnie osoby z snapchata, którym narobiłam nadziei mnie teraz nienawidzą, ah, ciężkie życie autorki :)
Izuku docenił ciężką pracę Bakugo przy watasze, dlatego postanowił dać mu małą nagrodę, a ten głuptas rzucił się na niego. Siłe na baraszkowanie to zawsze znajdzie.
A co myślicie o zachowaniu Shoto względem swojego ojca i Elisa. Ojciec chyba sobie zasłużył, a blondyn? Jak myślicie? Jak zareaguje?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro