*33*
Dopóki Endavor był na przyjęciu, Elis z Todorokim nie mogli wyjść z roli, dlatego właśnie, gdy usiedli by coś zjeść, Shoto pewnie usiadł mężczyźnie na kolana. Był przy tym nie tylko niegrzeczny, ale i śmiały, bo wziął jego rękę i położył sobie na podbrzuszu. Wszyscy, którzy ich widzieli, byli w szoku, a najbardziej Izuku i Bakugo. Mruczeli między sobą, obstawiając czy to co wygadywał Elis to prawda, czy nie.
Szarooki był naprawdę śmiały i całował Shoto po szyi, małżowinie usznej, czy ramieniu, a także głaskał go po biodrze, czy boku. Chłopak nie wyglądał na zgorszonego, więc jego ojciec wyglądał na przewściekłego. Zresztą, kiedy on tak nie wyglądał.
Rankiem (w końcu balowali cały weekend), Izuku zrobił wszystkim herbaty i usiedli w salonie. Był on spory, a mieścił w sobie dwie kanapy, więc dwie pary usiadły naprzeciw siebie. Shoto siedział prosto, ale Elis trzymał się trochę gorzej, więc Todoroki pozwolił mu położyć się i położyć głowę na kolanach Omegi. Jakby nie patrzeć, był starszy i mógł pić, a że jego mate nie miał nic przeciwko, to pozwolił sobie na kilka kieliszków. Alfa i Luna trzymali się dobrze, mimo niewyspania.
- Może... Może opowiedz mi jak się bawiliście? - zapytał Izuku chcąc zacząć od neutralnego gruntu.
- Widzę, że chcesz się zapytać o tamto - powiedział Omega i napił się herbaty, bo Elis wtulił się w jego podbrzusze i zasnął momentalnie. - Już ci wszystko wyjaśniam. - obiecał i odłożył kubek. Deku, zauważając, że Elis przysnął, podał przyjacielowi koc, a ten podziękował i okrył mate. - To wszystko kłamstwo. - oznajmił. - chciałem ojcu pokazać, że może pocałować mnie w tyłek, że nie może już mnie kontrolować. Objaśnię ci to od początku do końca. Kilka dni temu dałem mu wasze zaproszenie. Już wtedy oznajmił mi, że to bardzo dobrze, że Alfa się żeni. Na poczatku myślał, że go uwiodę, co było absurdem. Gdy zrozumiał to, stwierdził, że znajdzie mi Alfę, który jest mnie godzien. - opowiadał. - Przemyślałem sobie twoje słowa, Midoriya i stwierdziłem, że może cmoknąć się w nos. Trochę już poznałem Elisa. Nie wydaje się zły, więc zwyczajnie podjęłam decyzję. Poprosiłem go, byśmy odegrali tę szopkę. Zmyśliłem scenariusz z ciążą. Starałem się zagrać uległą Omegę, by ten myślał, że naprawdę tak jest jak mówimy. Alfa też dobrze zagrał swoją rolę. - pogłaskał blondyna po włosach. - Jest przekochany jak się upije, wiedzieliście?
- Co takiego zrobił? - zapytał Deku z delikatnym uśmiechem i położył głowę na ramieniu czerwonookiego, ten zaczął głaskać go po biodrze.
- Napił, ale zamiast awanturować się, to siedział grzecznie i mnie do siebie przytulał. Mówił mi komplementy i opowiadał mi swoje dziecięce marzenia. - uśmiechnął się delikatnie, patrząc na niego. - Że zawsze marzył o takiej cudownej Omedze jak ja... Że chciałby, abym mu się oddał, a on zadba o mnie i o dziecko, które chce spłodzić.
- Faktycznie, uroczo. - zaśmiał się Deku cicho. - Dobrze wam się układa? Nie zmusza cię do niczego?
- Nie. Trzyma się na dystans, chyba, że ja rozpocznę zbliżenie. - oznajmił. - Nie narzuca się i organizuje nam spotkania. - powiedział. - Zdecydowałem się zostać jego partnerem na stałe. Jeżeli po ślubach się zmieni, na gorsze to odejdę.
Deku pokiwał głową i odsunął rękę Kacchana, bo ta zbliżała się niebezpiecznie w stronę pośladka. Kochali się dwa dni temu, jego pośladki cały czas lekko bolały, po za tym, nie czuł ochoty na zbliżenie. Pamiętał, że go bolało, jak ten był w nim, przez wielkość, więc...
- A masz kogoś na oku, jako świadka? Ktoś z rodziny? Bliższych znajomych? - zapytał i odsunął się, pod pretekstem wzięcia kawałka ciasta i już nie usiadł obok blondyna.
- Myślałem o Tobie... Nie mam żadnych bliższych znajomych, a mój ojciec pewnie zabroni mojemu rodzeństwie kontaktować się ze mną.
- To podłe z jego strony. Myślę, że powinieneś z nimi porozmawiać... O tym czego oni chcą, a nie wasz ojciec. Myślę, że znajdzie się dla nich jakąś pracę w watasze... I jakieś lokum. Prawda Kacchan?
- Pomyśle o tym - burknął blondyn i przysunął do siebie Omegę, kładąc mu na tyłek dłoń. - Nie odsuwaj się, albo nawet nie będę myśleć nad tym.
- Okropny jesteś - oznajmił Izuku. - O ile wiem, ja opiekuje się zbłąkanymi, jako Luna stada, więc sam ich przygarnę i znajdę lokum - zdjął jego rękę i odsunął się z poważną miną. - A ty nie stawiaj mi warunków, ja też mogę kilka ponastawiać.
- Postawić to ty możesz mojego chuja, bym cię spenetrował. - oznajmił Katsuki z uśmieszkiem. - Dziś wieczorem powtórka z nocy poślubnej. Nie uciekniesz mi.
- Wiesz co? A właśnie, że tak, bo zabieram się z Todorokim do miasta. - oznajmił zakładając ręce na piersi.
- Tak? Niby gdzie się zatrzymacie? W domu Endavora? - zapytał z kpinął.
- Hmm. Może. - oznajmił. - O umówionej godzinie, Shoto - Izuku uśmiechnął się do niego. - Idę się spakować - powiedział i wyszedł, a Elias w tym czasie zaczął pocierać oczy.
- Obudziłeś się? Możemy iść? - zapytał, a ten wtulił się w jego brzuch.
- A będę mógł jeszcze zdrzemnąć się na twoich kolanach? - zapytał. Shoto pokiwał głową. - To chodźmy. Gdzie Izuku?
- Poszedł się spakować. Ja też muszę - powiedział spokojnie, więc Elis bez zbędnego ociągania się, wstał. - To cześć, Bakugo - pożegnał się, bo od kiedy przyjaźni się z zielonowłosym, nie używał oficjalnej formy. Po chwili wyszli z domu głównego, a Katsuki wstał i ruszył do Nerda. Jak on śmiał go tak... Przy tym plebsie... On mu pokaże!
Widzimy, że Izuku wcale nie spotulniał po stosunku i zostaniu Luną.
Wiemy też co się wydarzyło naprawdę na przyjęciu i jakie ma zamiary Todoroki do Elisa. Co zabawne, Elis nic jeszcze nie wie.
Czekam na wasze spostrzeżenia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro