*29*
Deku się w końcu nie wywiązał z obietnicy. Katsuki długo nie wracał, a potem do pokoju wpadł Kirishima z poważnym wyrazem twarzy i wyprowadził go.
Nie bardzo rozumiał o co chodzi, ale szedł za nim grzecznie, bo ten obiecał, że wytłumaczy mu na miejscu. Dotarli do domu matki Izuku. Usiedli na kanapie i Midoriya uniósł brew.
- Katsuki miał poważną rozmowę z tamtym mężczyzną. Kazał mi się tobą zająć, zdala od domu głównego. - wyjaśnił z uśmiechem.
- Przestraszyłeś mnie tym swoim wejściem smoka - powiedział uspokojony. - Zrobię nam herbatę. Co ty na to? - zapytał, a ten pokiwał głową.
- Jesteś gotowy na tańce? - zapytał go Kirishima, a ten uniósł brew. - Oh, nikt ci nie powiedział? Co za gnojki. Po ślubie, wykonacie taniec płodności, jest on ważny, dlatego musisz się go nauczyć - oznajmił spokojnie. - Hm.. Jesteś blisko z Todorokim, prawda? On jest Alfą, jego ojciec napewno musiał go nauczyć tego tańca. Bakugo będzie zajęty, ale może Shoto cię nauczy. - powiedział. No tak. Każdy myślał, że mężczyzna jest Alfą, bo ojciec dawał mu leki.
- Poproszę go o naukę. - pokiwał głową. - I to jest jakiś rytuał, tak? Płodności?
- Będziecie mieli silne dzieci, więc owszem. Jak najwięcej dzieci. Tak będzie najlepiej. - oznajmił.
- O, właśnie. Chciałem cię dopytać co do twojego pochodzenia. Zainteresował mnie ten temat! - powiedział podekscytowany i dał mu herbatę i ciasteczka.
Siedzieli tam ponad dwie godziny, rozmawiając i wymieniając się informacjami. Byli roześmiani i naprawdę znaleźli wspólny język. Midoriya cieszył się, że dogaduje się z osobami ze swojej klasy, w dodatku będzie ich Luną...
****
Letnie wakacje przyszły szybciej niż się spodziewano. Główny plac watahy został przystrojony girlandami kwiatów. Do pobliskiego jeziora była usypana ścieżka z płatków kwiatów. Izuku był u siebie w domu i pozwolił swojej mamie poprawić sobie krawat. Miał na sobie biały garnitur, włosy miał ułożone, a nerwy starał się trzymać na wodzy.
Ruszył z domu na miejsce, gdzie miał się spotkać z swoim przyszłym mężem, czyli na ślubnym kobiercu.
To nie tak, że był spokojny. Stresował się jak cholera, ale nie chciał pokazywać po sobie wątpliwości, ale je miał. Co jeżeli to za szybko? Co jak Kacchan będzie dla niego niedobry? Faktycznie będzie mógł odejść, czy jednak więź go zabije? Cholera jasna!
Gdy zobaczył blondyna... Wszystkie jego myśli wyparowały. Ten mężczyzna wyglądał cholernie seksownie. Kurde... Ten czarny garnitur... Ta postawa...
Stanął obok niego i niepewnie się uśmiechnął. Ten wziął jego ręce w swoje i spojrzał na kapłana.
- Drodzy pierwotni. - oznajmił mężczyzna patrząc w górę. - Dziś, dwójka z nas, Alfa i Omega, chcą połączyć swoje dusze i ciała. - oznajmił. - Idąc waszymi naukami, wybrani, wyznajecie swoje zamiary.
- Chcemy założyć rodzinę, uczyć dzieci naszych wartości i wpajać im miłość do bliźniego - oznajmili oboje, wpatrując w swoje oczy.
- Czy jesteście czyści? - zapytał mężczyzna.
- Ciała mego nie posiadł Alfa, Beta, Omega za zgodą moją, czystość ślubuję, by dobrze żyć nam się mogło - oznajmili, ponownie razem.
- Wierność slubujecie?
- Wierności przysięgę składam teraz:
- Ja Izuku Midoriya - Omega zaczęła oczywiście, bo jakby nie patrzeć, jest tą, którą trzeba się opiekować. - Przyrzekam na życie, że nie zdradzę mojego partnera, jeżeli istnieje możliwość, obdaże potomkiem, oraz oddam życie za rodzinę w razie potrzeby. Będę podsycać ogień ogniska domowego, stawiając na trzy filary, miłość, namiętność, szczerość. To moja przysięga, zaakceptujesz ją, mój luby? - zapytał, a Kacchan pokiwał głową.
- Ja, Bakugo Katsuki ślubuję tobie wierność. Nie będzie z mojej strony zdrad ani flirtów. Będę dbał o ciebie, dzieci i o możliwości finansowe. Będę podtrzymywał ogień ogniska domowego, stawiając na trzy filary, miłość, namiętność, szczerość - oznajmił. Ostatnie słowa były formułką, którą każdy dodawał. - To moja przysięga. Zaakceptujesz ją, mój luby? - Tym razem Izuku pokiwał głową.
- W takim razie, oczyszczający rytułał możemy zacząć, powołując się na święte nacje. - mówi mężczyzna i wskazuje jezioro. Katsuki i Deku ruszyli tam i weszli po kolana, potem pas, a na koniec po pierś. Razem się zanurzyli na dziesięć sekund, po czym wrócili na brzeg. To było naprawdę dziwne, to co robili, ale Izuku w pełni rozumiał tradycje. Patrząc na Katsukiego, pod wodą, był przekonany, że ten patrzy na to bardzo poważnie. Podchodzi do tego tak samo.
Gdy wyszli, wrócili do mężczyzny, ociekający wodą. Jako wilki się nie przeziębią w ten sposób. Mężczyzna wykonał kilka gestów i podeszli do nich ich świadkowie. Deku wybrał Todorokiego, bo naprawdę się zbliżyli do siebie przez ten krótki czas i wspólną tajemnice. Katsuki wybrał Kaminariego, jako swojego przyjaciela. Podali im obrączki, które mieli sobie nałożyć. Gdy to zrobili, Katsuki zaczął rozpinać kilka guzików chłopaka. Odsłonił jego obojczyki.
- Wbije swoje kły w twoje drobne ciało, by oddać ci się, pozwolisz mi?
- Wbij kły w moje ciało, abym mógł udowodnić, że jestem szczery - powiedział formułkę, a Katsuki wysunął swoje kły, wbijając je szybko i sprawnie w jego obojczyk. Izuku jęknął zaskoczony. Bolało. Oczywiście. Ale jego nogi nie ugięły się z tego powodu. Złapał się alfy, zagrażając wargę, wtulając się w niego mocno, bo ten asekuracyjnie, trzymał go w pasie. Poczuł gorąc płynący z jego podbrzusza.
- Zacznijmy taniec płodności, by stosunek wasz okazał się tym szczęśliwym, spłodzcie dziecię. - powiedział, a Katsuki jeszcze chwilę stał z Deku w ramionach, by ten się ogarnął.
Po chwili wyszli na środek i zaczęli tańczyć. Patrzyli sobie w oczy, z dużym, poczuciem tego, że teraz są już razem. Są parą i nie odwróci się tego. Izuku nadal niedowierzał, więc dał się prowadzić w tańcu.
Po trzech minutach, Katsuki zatrzymał się i pocałował go mocno. - Idziemy do sypialni - oznajmił i wziął go na ręce. Rozbrzmiał gromki aplauz.
Naprawdę nie umiem w takie opisy, więc musicie mi wybaczyć. W następnym rozdziale chyba będzie seks... Ale jeśli nie będzie tutaj dużo komentarzy, to całkiem przypadkiem mogę go pominąć 😈
Tak więc, proszę bardzo, wasza decyzja.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro