*28*
Deku siedział na kanapie, w salonie, w domu głównym, powtarzając sobie notatki, a co jakiś czas zerkał na mate, który siedział obok i jadł obiad, przy okazji oglądając jakiś program. Zielonowłosy nie mógł się skupić na zagadnieniach, bo przez ten tydzień tęsknił za Katsukim. Za jego głosem i zapachem. Nie wiedział dlaczego. może to przez ich więź. Przysunął się trochę do niego i oparł głowę o jego ramię, zaciągając się zapachem. Zarumienił się lekko, gdy ten spojrzał na niego, oderwany od jedzenia. Nic nie powiedział, tylko podkulil nogi pod siebie i siedział w ten sposób, patrząc na ekran. Przymknął oczy, zadowolony, że Kacchan jest przy nim.
- Przepraszam, że się tak na ciebie wydarłem tydzień temu. Byłem poddenerwowany. Sam nie wiem czym. - mruknął.
- Zbliża ci się ruja. - oznajmił Katsuki i spojrzał mu w oczy.
- Skąd wiesz? - zapytał podnosząc głowę z jego ramienia, a ten odsunął talerz i przez chwilę milczał, przerzuwając do końca.
- Czuje. Po zapachu. - oznajmił. - Jestem w stanie wyczuć zmiany w twoim zapachem. Im bliżej tego dnia, tym mocniejszy zapach. Mogę ją wyczuć, bo nie tłumisz jej tabletkami.
- Ale ruja powinna być raz na trzy miesiące? - zapytał niepewnie, a ten kiwa głową.
- Owszem, ale te pierwsze są nieregularne. - powiedział i przysunął się do niego. - Chce ją z tobą spędzić. Przypilnuje cię.
- I znowu wykorzystasz moje usta? - zapytał i zarumienił się delikatnie.
- Mogę je wykorzystać teraz? - jeszcze bardziej się przysunął, a chłopak zarumienił się mocniej. - Chce byś wziął go do ust - przesunął ręką po jego policzku. - Jeste twardy, jak myślę o tym, że mogę je wykorzystać kiedy jesteś świadomy - powiedział.
- K-Kacchan, ja ... To szalone co mówisz... - szepcze - N-Nie. Ja się wstydzę. Nie wiem jak... N-no i nie w salonie.
- W takim razie chodź. - wziął go za dłoń i ruszył z nim do swojej sypialni. Jest większa, a jego łóżko jest naprawdę przyjemne. Posadził go na skraju materaca i powalił go. - Tym razem ja pozwolę ci wykorzystać swoje usta - mruknął seksownie.mu w ucho, a ten zasłonił twarz dłońmi.
- N-No co ty?! - pisnął, a Katsuki zaczął od całowania jego szyi, przy tej czynności zaczął też rozpinać mu guziki koszuli. Był w mundurku, musiał przyjechać do niego od razu po szkole. Zsunął wargi powoli na jego klatkę i brzuch, polizał jego sutki, a gdy zobaczył i poczuł jego reakcje, zapragnął się nimi dłużej bawić. Jedną dłonią, konkretnie dwoma palcami, zaczął miętosić jeden z sutków, podszczypywać, tarmosić. Deku nie prostestował, bo nie mógł, był zbyt zajęty sapaniem i skupianiem się na przyjemności. Gdy poczuł usta blondyna... O cholera, tak, to było cudowne. Gorące wnętrze i ten język... Chcę poczuć więcej... W innych częściach ciała.
Gdy Bakugo zaczął rozpinać mu spodnie i zsunął je razem z bokserkami, był lekko przestraszony, ale jak poczuł, że jego usta się tam kierują... O cholera, tak, proszę, chce wykorzystać twoje usta. - Wsadź go w nie! - wykrzyczał i zasłonił usta. - P-Przepraszam, J-Ja...
- Wedle życzenia, kochanie - oznajmił całując go w usta i klęknął między jego nogami. Wsunął sobie między wargi jego penisa i mocno zassał. Znał tylko teorię, ale chłopakowi chyba to wystarczało, bo zasłaniał usta i twarz i sapał głośno. Wysunął go i zaczął językiem zataczać kółeczka na główce. Oj cholera, Izuku już był w niebie, więc nie stawiał wszystkiego na jedną kartę. Lepiej, że będzie miał coś w zanadrzu, jakby to się znudziło. Poruszał ręką na jego trzonie, dalej językiem masując główkę, a chłopak w pewnym momencie zajęczał głośno.
- Przestań! - jęczał już nie tłumiąc tego. - Dojdę! - krzyknął i zacisnął pięści na jego włosach i wygiął się dochodząc prosto w usta nastolatka. - Kacchan! Przepraszam - podniósł się od razu i patrzył na niego zawstydzony, gdy połykał wszystko. - T-to.... Szalone. Ale chcę się odwdzięczyć - wymamrotał bardzo cichutko.
- Jesteś Kurewsko piękny, gdy jesteś zawstydzony. - pocałował go. - Dam ci gumkę, chyba nie jesteś gotowy na moja spermę. - zamruczał i podniósł się z klęczek. - Jesteś szybki w te klocki.
- N-No bo to było... I twoje usta... - zaczął się plątać, a on podał mu paczkę gumek.
- Okej. - mówi. - Na leżąco będzie ci wygodniej, skarbie. - mówi spokojnie i położył się wygodnie z rękoma pod głową. Deku położył się i rozpiął rozporek młodego mężczyzny. Wyciągnął jego penisa i zmarszczył się. Teraz nie dziwił się, że wtedy bolała go cała szczęka przez trzy dni. W stanie spoczynku był spory a co dopiero jak urośnie...
- Alfo! - ktoś zapukał w drzwi, a Izuku podskoczył przestraszony. Wziął koc i sam się pod nim schował, mimo że to penis Katsukiego był na widoku.
- Czego chcesz, do kurwy nędzy!??! - zapytał poirytowany czerwonooki.
- Przybył alfa innego plemienia, chce się spotkać, teraz. Chodzi o rozejm wojenny.
- Czyżby ktoś miał go atakować? - zapytał.
- Na to wygląda - oznajmił ktoś pod drzwiami.
- Zaraz przyjdę - oznajmił i zwlekł się z łóżka, patrząc na zielonookiego, który patrzył na niego wielkimi oczami. - Nie mają prawa wejść nam do sypialni. - uspokoił go. - Nikt nie zobaczy ciebie ssącego mi kutasa. Nie musisz się o tym martwić.
- Nie... Ja po prostu ... Przepraszam... Dokończymy później? - zapytał zarumieniony.
- Jeżeli będziesz miał ochotę, to chętnie wykorzystam twoje usta. - mówi spokojnie i pocałował go z namiętnością, z ochotą oraz wyraźnym podnieceniem. - Kiedy będziesz moją Luną, będę dawał ci wykorzystywać swoje usta, kiedy tylko będziesz chciał. Codziennie. Co godzinę. Cały czas. - wyszeptał mu do ucha.
- W-W takim razie ty moje też... - szepnął zarumieniony i wtulił się w niego.
Jak widzimy, Katsuki i Deku mają pierwsze uniesienia seksualne. Niestety na prawdziwy seks jeszcze poczekają.
Ciekawe co u Elisa i Todorokiego po ostatnim wydarzeniu. Może się do siebie zbliżyli, albo oddalili?
Chłopaki nie próżnują. Narazie nie widać Shinso i Denkiego, myślicie, że coś im jest? A może się pokłócili?
Co sądzicie o rozdziale? Proszę o komentarze :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro