*26*
Deku bardzo się pilnował, by nie było więcej sytuacji takich jak w łazience z Katsukim. Czas mijał powoli w szkole, na treningach, ale dla zielonowłosego, pędził. Ze zbliżającą się przerwą letnią coraz bardziej się stresował, a Bakugo dostrzegł to. Siedział z Kirishimą w salonie, bo powoli zaczęli już ogarniać rzeczy na śluby. Musiał też wymyślić co powiedzieć przy ślubie wierności. Chciał powiedzieć coś, co przekona Izuku o jego intencjach, ale no, kurwa! To było takie trudne.
- Kochanie? - zapytała Mitsuki patrząc na syna, byli w domu głównym, więc matka często wpadała. - Osiwiejesz z tego wszystkiego. Rozluźnij się. - mruknęła podając herbatę zgromadzonym w pomieszczeniu. Czyli dla Shinso, Kirishimy i Bakugo. - Ah, tak. Pamiętaj, że musisz poszukać doradcy, tak jak i Izuku po zostaniu Luną.
- Kirishima nie może nim zostać? - zapytał rozdrażniony.
- Oczywiście, że nie, bo nie jest z naszego plemienia, wiesz o tym. Shinso jako twój ochroniarz, też nie może nim zostać. Porozmawiaj o tym z Izuku. - oznajmiła spokojnie. Tak naprawdę, Alfa i Luna, z wieloma sprawami musieli się konsultować, inaczej by okazali brak szacunku do siebie nawzajem. Oczywiście, nie ze wszystkimi.
- Idę do Deku - warknął podnosząc się. - Jak znowu siedzi z Todorokim, to go wyrzucę na zbity pysk. - mruknął i ruszył z salonu do pokoju chłopaka. Zapukał i słyszał szmery, po czym ukazała mu się zielona czupryna.
- Cześć. Co tam? O co chodzi? - zapytał spokojnie, nie pokazując mu swojego pokoju, tylko głowa wystawała.
- Chce wejść. Nie mogę do swojego narzeczonego? - zapytał unosząc brew.
- To nie najlepszy pomysł. - oznajmił poddenerwowany, a ten warknął. Pchnął drzwi, przez co Deku był zmuszony się odsunąć i go wpuścić... - Cholera. Kacchan! Nie rozumiesz, że istnieje coś takiego jak prywatność i przestrzeń osobista? - zapytał a Katsuki się rozejrzał. Oprócz bałaganu nie dostrzegł nic dziwnego. Chłopak się rozpakowywał, więc to normalne, że będzie bałagan. Złapał go za rękę i zdjął wszelkie kartony z łóżka, po czym położył na nim chłopaka. Gdy ten już leżał, to również rozłożył mu nogi i położył się między nie, z głową na brzuchu zielonowłosego. Ten wyglądał na zaskoczonego. Może Kacchan miał trudniejszy okres i właśnie tego potrzebował. - Coś cię trapi? - zapytał, zaczynając bawić się jego włosami, a ten mruknął zadowolony.
- Nie mam czasu by cię nigdzie zabrać, a niedługo nasze śluby. - oznajmił. - Jakby nie patrzeć, muszę cię bardziej, bliżej poznać. - warknął zamykając oczy. - Kurwa, Deku, wkurwia mnie już tą robota.
- Nie wiem jak to działa, ale nie masz doradców? - zapytał spokojnie. - Nie masz ludzi o odpowiednich kwalifikacjach, by pomagali ci? - zapytał cicho, a blondyn milczał przez dłuższą chwilę.
- Nie. Dopiero po ślubach, razem możemy dobrać kadrę wspomagającą. Najpierw musimy sobie wybrać doradców. Musisz się zastanowić nad swoim, a ja nad swoim. To nie może być nikt z rodziny.
- Pewnie weźmiesz Kirishime, albo Shinso? - zapytał patrząc w sufit, dalej delikatnie bawiąc się jego włosami. W sumie, mógłby tak spędzać czas. Sięgnął po zeszyt, by powtórzyć materiał.
- Nie mogę. Shinso jest moim ochroniarzem, a Kirishima jest z innego plemienia.
- Jak to? - zapytał zerkając na niego.
- Kirishima jest z innego plemienia. Konkretnie od smoków. - oznajmił. - Od pokoleń, smoki służą wilkom pomocą i wsparciem. Jego skrzydła mogą schronić dużo ludzi, a są odporne na ogień, strzały, czy kule. - oznajmił spokojnie.
- Wow... - powiedział i uśmiechnął się. - Jest niesamowity! Muszę sobie to zapisać i zapytać go o szczegóły - oznajmił podekscytowany, ale nagle zrobiło mu się duszno. Spojrzał na Katsukiego, który emitował bardzo intensywny zapach. Chłopak złapał się za nos, zatykając go, a Bakugo podniósł się, zawisając nad nim.
- Pamiętaj, że ja jestem twoim mate. Tylko mną masz się interesować.
- Bakugo. Zdajesz sobie sprawę, co proponował mi twój ojciec? - zapytał i położył dłonie na jego klatkę. - Wyjaśnił mi, że borykał się z wieloma problemami, przez twoją mamę. I powiedział, że Omegi mają sekretną moc, której Alfy nie mają, więc nie mogą używać na Omegach. - oznajmił. - Alfy mają częściej dni Alfy niż Omegi ruję. My mamy blokery, a dla was nie wymyślili ich. Kacchan, Nie licz, że spędzę z tobą przyszłe dni Alfy. - mówił poważnie, a ten szerzej otworzył oczy. Warknął głośno.
- Mój ojciec ci to podsunął?! - zapytał wściekły, a ten kiwa głową. - Na moją matkę to działało?!
- Ty masz większe ciśnienie na wsadzenie we mnie penisa, twoja mama mogła się zadowolić wibratorem. A tobie zostaje ręką - powiedział. Brzmiał bardzo pewnie, jakby wiedział co mówi. - Więc... Będę cię karać, jeżeli będziesz ograniczał mnie i moje życiowe wybory. Nie będę przy tym miły i się nie ugnę. - oznajmił. Katsuki warknął. Kurwa, nawet jego Omega będzie tak wredna?! Kurwa jego mać, jak mogli mu to powiedzieć, gdyby go nie uświadomili miałby piękne życie. A niech cię ojcze!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro