Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*26*

Deku bardzo się pilnował, by nie było więcej sytuacji takich jak w łazience z Katsukim. Czas mijał powoli w szkole, na treningach, ale dla zielonowłosego, pędził. Ze zbliżającą się przerwą letnią coraz bardziej się stresował, a Bakugo dostrzegł to. Siedział z  Kirishimą w salonie, bo powoli zaczęli już ogarniać rzeczy na śluby. Musiał też wymyślić co powiedzieć przy ślubie wierności. Chciał powiedzieć coś, co przekona Izuku o jego intencjach, ale no, kurwa! To było takie trudne.

- Kochanie? - zapytała Mitsuki patrząc na syna, byli w domu głównym, więc matka często wpadała. - Osiwiejesz z tego wszystkiego. Rozluźnij się. - mruknęła podając herbatę zgromadzonym w pomieszczeniu. Czyli dla Shinso, Kirishimy i Bakugo. - Ah, tak. Pamiętaj, że musisz poszukać doradcy, tak jak i Izuku po zostaniu Luną.

- Kirishima nie może nim zostać? - zapytał rozdrażniony.

- Oczywiście, że nie, bo nie jest z naszego plemienia, wiesz o tym. Shinso jako twój ochroniarz, też nie może nim zostać. Porozmawiaj o tym z Izuku. - oznajmiła spokojnie. Tak naprawdę, Alfa i Luna, z wieloma sprawami musieli się konsultować, inaczej by okazali brak szacunku do siebie nawzajem. Oczywiście, nie ze wszystkimi.

- Idę do Deku - warknął podnosząc się. - Jak znowu siedzi z Todorokim, to go wyrzucę na zbity pysk. - mruknął i ruszył z salonu do pokoju chłopaka.  Zapukał i słyszał szmery, po czym ukazała mu się zielona czupryna.

- Cześć. Co tam? O co chodzi? - zapytał spokojnie, nie pokazując mu swojego pokoju, tylko głowa wystawała. 

- Chce wejść. Nie mogę do swojego narzeczonego? - zapytał unosząc brew.

- To nie najlepszy pomysł. - oznajmił poddenerwowany, a ten warknął. Pchnął drzwi, przez co Deku był zmuszony się odsunąć i go wpuścić... - Cholera. Kacchan! Nie rozumiesz, że istnieje coś takiego jak prywatność i przestrzeń osobista? - zapytał a Katsuki się rozejrzał. Oprócz bałaganu nie dostrzegł nic dziwnego. Chłopak się rozpakowywał, więc to normalne, że będzie bałagan. Złapał go za rękę i zdjął wszelkie kartony z łóżka, po czym położył na nim chłopaka. Gdy ten już leżał, to również rozłożył mu nogi i położył się między nie, z głową na brzuchu zielonowłosego. Ten wyglądał na zaskoczonego. Może Kacchan miał trudniejszy okres i właśnie tego potrzebował.  - Coś cię trapi? - zapytał, zaczynając bawić się jego włosami, a ten mruknął zadowolony.

- Nie mam czasu by cię nigdzie zabrać, a niedługo nasze śluby. - oznajmił. - Jakby nie patrzeć, muszę cię bardziej, bliżej poznać. - warknął zamykając oczy. - Kurwa, Deku, wkurwia mnie już tą robota.

- Nie wiem jak to działa, ale nie masz doradców? - zapytał spokojnie. - Nie masz ludzi o odpowiednich kwalifikacjach, by pomagali ci? - zapytał cicho, a blondyn milczał przez dłuższą chwilę.

- Nie. Dopiero po ślubach, razem możemy dobrać kadrę wspomagającą. Najpierw musimy sobie wybrać doradców. Musisz się zastanowić nad swoim, a ja nad swoim. To nie może być nikt z rodziny.

- Pewnie weźmiesz Kirishime, albo Shinso? - zapytał patrząc w sufit, dalej delikatnie bawiąc się jego włosami. W sumie, mógłby tak spędzać czas. Sięgnął po zeszyt, by powtórzyć materiał.

- Nie mogę. Shinso jest moim ochroniarzem, a Kirishima jest z innego plemienia.

- Jak to?  - zapytał zerkając na niego.

- Kirishima jest z innego plemienia. Konkretnie od smoków. - oznajmił. -  Od pokoleń, smoki służą wilkom pomocą i wsparciem. Jego skrzydła mogą schronić dużo ludzi, a są odporne na ogień, strzały, czy kule. - oznajmił spokojnie.

- Wow... - powiedział i uśmiechnął się. - Jest niesamowity! Muszę sobie to zapisać i zapytać go o szczegóły - oznajmił podekscytowany, ale  nagle zrobiło mu się duszno. Spojrzał na Katsukiego, który emitował bardzo intensywny zapach. Chłopak złapał się za nos, zatykając go, a  Bakugo podniósł się, zawisając nad nim.

- Pamiętaj, że ja jestem twoim mate. Tylko mną masz się interesować.

- Bakugo. Zdajesz sobie sprawę, co proponował mi twój ojciec? - zapytał i położył dłonie na jego klatkę. - Wyjaśnił mi, że borykał się z wieloma problemami, przez twoją mamę. I powiedział, że Omegi mają sekretną moc, której Alfy nie mają, więc nie mogą używać na Omegach. - oznajmił. - Alfy mają częściej dni Alfy niż Omegi ruję. My mamy blokery, a dla was nie wymyślili ich. Kacchan,  Nie licz, że spędzę z tobą przyszłe dni Alfy. - mówił poważnie, a ten szerzej otworzył oczy. Warknął głośno.

- Mój ojciec ci to podsunął?! - zapytał wściekły, a ten kiwa głową. - Na moją matkę to działało?!

- Ty masz większe ciśnienie na wsadzenie we mnie penisa, twoja mama mogła się zadowolić  wibratorem. A tobie zostaje ręką - powiedział. Brzmiał bardzo pewnie, jakby wiedział co mówi. - Więc... Będę cię karać, jeżeli będziesz ograniczał mnie i moje życiowe wybory. Nie będę przy tym miły i się nie ugnę.  - oznajmił. Katsuki warknął. Kurwa, nawet jego Omega będzie tak wredna?! Kurwa jego mać, jak mogli mu to powiedzieć, gdyby go nie uświadomili miałby piękne życie. A niech cię ojcze!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro