*22*
Deku z lekkim uśmiechem patrzył na Elisa i jego błyszczące oczy, gdy patrzył na swojego mate. Widać, że ten naprawdę ma szczere zamiary wobec niego.
- Może pójdziemy coś zjeść? Todoroki, niedaleko stąd dają sobę na zimno. To twoje ulubione danie, prawda? - zapytał, a wiedział to doskonale, po prostu chciał, by Elis dowiedział się czegoś o mężczyźnie, który kiedyś pewnie będzie rodził mu dzieci.
- Tak... Jak znasz takie miejsce, możemy iść - powiedział, więc Deku pokiwał głową, widząc kątem oka, że blondyn mu dziękuje za informację. Udali się więc do knajpki, ale zanim zdążyli złożyć zamówienie, Izuku spojrzał w telefon.
- Przepraszam, moja mama poprosiła mnie o pomoc w czymś bardzo ważnym, zdzwonimy się później! - wziął swoją torbę i wybiegł, nie wiedząc, że Elis nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- On nie umie kłamać - przyznał Todoroki, bo doskonale wiedział, dlaczego zielonooki wyskoczył. - To był wasz plan od początku?
- Przyrzekam, że nie - oznajmił. - Nie chciałem od razu zostawać z tobą sam na sam, jakby nie patrzeć, ja też się stresuje i nie chciałbym, byś poczuł się niekomfortowo. - podrapał się po głowie. - Mogę do niego zadzwonić, by się nie wygłupiał, by wrócił.
- Nie musisz. - oznajmił Shoto. - Przyszliśmy tutaj zjeść. Też chcesz sobe na zimno?
- poproszę - uśmiechnął się do niego jak anioł.
*****
- Ciekawe, czy im się udało dogadać - mamrotał Deku cicho pod nosem. Nie miał co ze sobą teraz zrobić. Ma dużo czasu, więc może pójdzie do mamy, tak jak powiedział chłopakom? Zadzwonił jego telefon, więc odebrał. - Halo? Cześć Kirishima... Co tam? Nie, jestem wolny, o co chodzi? Jasne, możemy się tam spotkać. Jasne, jestem w pobliżu - oznajmił i rozłączył się. Ruszył do miejsca, gdzie mieli się spotkać. Gdy zobaczył Kacchana, to się trochę zlękł, bo jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- Plany masz? - zapytał jadowicie, a ten wzruszył ramionami.
- Zrobiłem już co musiałem, więc jestem wolny. - powiedział i odwrócił się przodem do czerwonookiego. - Co tam chciałeś, Kiri?
- Dziś piątek, a wy, w sensie Omegi, macie dopiero jutro wizytę kontrolną, dlatego nie musimy dziś wracać na noc do watahy - powiedział. Gdy zielonooki nie ogarnął, to wskazał szyld nad nimi. - Karaoke! Na rozładowanie stresów! - powiedział. - Tutaj dodatkowo dają pyszne jedzenie i możemy napić się czegoś dobrego. Mają pyszną herbatę. - powiedział i otworzył drzwi. - Niedługo dojadą do nas Kaminari i Shinso. - oznajmił spokojnie i wepchnął chłopaka do środka i przepuścił Katsukiego pierwszy.
Usiedli w pokoju nr trzy, z widokiem na miasto i rozsiedli się wygodnie. Katsuki oczywiście nie powstrzymywał się i usiadł obok zielonookiego, obejmując go w talii, podczas, gdy Izuku patrzył na miasto, musi tu być pięknie nocą...
- Długo tu będziemy? - zapytał spokojnie, a Katsuki mruknął w jego szyję, bo nagle ten zmienił pozycję i nie mógł jej pocałować, jaki miał zamiar.
- Tak - burknął.- Zanim zabawa się rozwinie, to zrobi się ciemno, więc po co wychodzić przed świtem. Jakiś napalony Alfa mógłby cię dorwać - mruknął i musnął jego ucho, a ten uśmiechnął się delikatnie, ale też z lekkim rumieńcem.
- A mogę kogoś zaprosić? - zapytał, a blondyn przewrócił oczami.
- Jasne, mamy pokój na siedem osób, więc dwie będą okej. - oznajmił Kirishima przeglądający kartę dań. Deku wybrał numer Elisa, po czym, gdy ten odebrał, nakreślił sytuację. Szarooki powiedział, że przyjdzie z Todorokim, ale umówili się, że nie zdradzą tego iż są mate.
- Okej... Jak Kaminari i Shinso dołączą, będziemy mogli zamówić jedzenie. Na razie możemy napić się herbaty. - oznajmił, a pozostała dwójka się zgodziła. Dostali zamówione napoje i przeglądali repertuar piosenek, które mogli by zaśpiewać.
Nikt nie miał pojęcia, że przez pewną substancję w herbacie Deku impreza rozwinie się w ten sposób...
Fajna zapowiedź kolejnego rozdziału, co słonka? Nie mogę się doczekać aż go napiszę, mam go w głowie od kilku dni
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro