*20*
- Tak! Naprawdę! - zaśmiał się Izuku głośno. Zjedli sobie przekąski z koszyka i rozmawiali patrząc na ocean. W pobliżu były lampy uliczne, bo to plaża przy drodze, więc nie było aż tak ciemno. - Pamiętam. Tak, jak byliśmy mali, wtedy ciagnęłeś mnie za rękę i mówiłeś, że 'Moja królowa!' - zachichotał znowu. Przytulił się do swoich kolan wspominając piękne dzieciństwo, przed tym jak dowiedział się, że nie ma Quirk.
- Od kiedy masz moc? - zapytał go Katsuki. Jakby wiedział o czym myśli.- Nie miałeś jej. - oznajmił. - Wtedy chyba dlatego cię gnębiłem.
- Dostałem. - nie potrafił go okłamać. - Ale to musi zostać tajemnica. Została mi powierzona moc, by uratować życie wielu osobom.
- Przejebane. A kiedy chcesz mieć własne dzieci? - zapytał Katsuki patrząc na niego. - Chce co najmniej dwójkę. - oznajmił. - I seks codziennie, rano, wieczorem... - zamruczał, zbliżając się do niego. Poczuł dłonie na klatce i został odepchnięty. - Kurwa! Nie odpychaj mnie - warknął.
- Kacchan. To co mówiłem do tej pory nie zniknęło. Jestem wolny, nie muszę cię wybrać. Jeżeli naprawdę chcesz bym z tobą został... Udowodnij to.
- Jestem gotów złożyć przyrzeczenie już i teraz - oznajmił. - Daj mi szansę. Zostańmy parą, zadbam o jakieś te randki, czy co tam sobie wymyślisz. - oznajmił.
- Dobrze. - wzdycha chłopak. - Dziękuję za dzisiaj. Musimy już wracać. - oznajmił całując go w policzek, a Bakugou warknął i pocałował go w usta z namiętnością i agresją.
- Pamiętaj, by nigdy mi nie odmawiać pocałunku, bo się wkurwie.
- Właśnie o tym mówię. Wracamy do domu, chodź. - oznajmił zielonowłosy. - Jeżeli... Będziesz się starał nie będę miał powodów, by ci odmawiać. Ale jak narazie jesteś zaraz za startem jak pionek. Nie jesteś nawet w połowie planszy. To potrwa.
- Jak chcesz - warknął i patrzy na niego. - Daj mi buziaka. - mruknął marszcząc brwi, a chłopak się uśmiechnął i pocałował go w polik. - Okej. Wracamy do domu.
****
Todoroki siedział w swoim pokoju, obracając w rękach kartką z numerem. Nie wiedział czy napisać do Elisa, czy nigdy więcej się z nim nie spotkać. Przez swojego ojca, musiał udawać Alfę. Cała rodzina Alf i jedna Omega. Nie był z tego powodu zadowolony.
Usłyszał pukanie, więc podniósł się.
- Midoriya? Cześć, wejdź. - cofnął się. Każdy wiedział, że Izuku jest Omegą, że Bakugo jest jego mate i jak drą koty przez to.
Minął tydzień od oczyszczającej nocy (Todoroki od zawsze wiedział, że jest Omegą, więc nie brał w niej udziału), o Katsukim i Izuku było głośno, bo na treningach potrafili ze sobą walczyć, a po szkole znajdowało się ich razem uczących się u któregoś w pokoju. Musiał to być sposób na rozładowanie stresu, najwyraźniej Bakugo nie mógł usiedzieć, gdy miał idealnego partnera obok siebie.
- Mam coś dla ciebie - mówi i wyjął zza pleców torbę prezentową. Todorokiego zlał pot. Jeżeli ten facet tak nieostrożnie przekazał go Deku... - Widzę stres na twojej twarzy. Nie martw się Shoto - odłożył prezent i wziął jego dłonie w swoje. - Powiedział mi, ale nie musi cię to martwić. Nikomu nie pisnęłem słowa. On także. Po prostu się zastanawia dlaczego nie napisałeś.
- Nie powinien był tobie mówić. - mówi spokojnie i odsunął się. -Wierze ci, że nie powiesz, ale teraz..
- Todoroki. Miej gdzieś swojego ojca. - powiedział nagle Deku. - Masz prawo żyć jak chcesz. Z tego co wiem, kiedy Alfa cię oznaczy, twoi rodzice nie mają wpływu na ciebie, ani na twoje wybory. A Elis nie będzie cię trzymał na smyczy.
- Naprawdę? Znasz go na tyle? - zapytał biorąc prezent do ręki.
- Tak. Dużo się widywaliśmy i nadal to robimy jako znajomi. Opowiada mi o świecie wilków, bym nie zrobił jakiejś wtopy. Ale nie może się powstrzymać przed rozmawianiem o tobie. Oczarowałaś go. - mówi. - W następny weekend jadę do watahy. Chcesz jechać ze mną?
- zastanowię się nad tym- obiecał i spojrzał na paczkę. Odłożył ją w bezpieczne miejsce. - Dobrze, usiądź, przyniosę herbaty. A teraz mi powiedz, co zamierzasz. Widać po Bakugo, że jest coraz bardziej napalony, musi znaleźć sobie narzeczonego przed siedemnastym rokiem życia, albo wezmą pierwszą lepszą Omegę z dobrym rodowodem.
- Oh, nie wiedziałem - podrapał się po głowie. - Chce by się starał. Nie może dostać wszystkiego od tak. - mruknął. - Ale pewnie się zgodzę. Czuje, że dostałbym szału, gdybym nie widział go kilka dni. - oznajmił spokojnie. - To chyba przez więź. Też tak czujesz?
- Ciągnie mnie, ale ja jeszcze nie miałem fizycznego kontaktu z nim, dlatego nie potrzebuje go do życia. Myślę, że powinieneś się zgodzić jak najszybciej. We dwoje będziecie silniejsi. To nie jest obowiązek od razu spłodzić dzieci. Możecie poczekać do końca szkoły z tym, a w międzyczasie zająć się sprawami watahy.
- Dziękuję za radę, Shoto. Zostawię cię samego z prezentem od Elisa. - mówi i rusza do wyjścia. - dziękuję za radę.
Dziś taki spokojniejszy, bo nie zawsze będzie akcja przecież, dowiedzieliśmy się trochę o Todorokim i jego uczuciach.
Czy ten rozdział był nudny?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro