Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*18*

Deku otworzył oczy i stęknął przez ból całego ciała. Wszystko, dosłownie wszystko go bolało i nie miał pojęcia dlaczego.  Rozejrzał się i dostrzegł, że był w swoim pokoju. Obok niego spał blondyn, a Izuku znowu stęknął, bo... Ten go mocno do siebie przytulał. Izuku był tak blisko i mógł zobaczyć każdą, najmniejszą rysę jego twarzy. Zamknął oczy i  wtulił się w niego, bo czuł się przy nim dobrze.
Znowu otworzył oczy, gdy Katsuki już nie spał i gładził go po nagim ramieniu.

- Przepraszam - usłyszał Izuku, a mężczyzna mocno go przytulił. - Wykorzystałem cię.  - oznajmił. Deku nie rozumiał o co mu chodzi. Nic nie pamiętał. - Wczoraj wpadłeś w ruję. Gdy byliśmy w lesie. - oznajmił, a Izuku odsunął się kawałek od niego. W jego środku zacisnął się węzeł. Wiedział czym jest ruja. Jeżeli Katsuki go... Zgwałcił, bez gumki, to jest sto procent pewności, że będzie w ciąży. Wiedział, że często Alfy nie potrafią się powstrzymać przed gwałtem. Zależy wszystko od ich silnej woli... Może Bakugo miał słabą i go wziął mimo sobie ... Widać było, że go to dręczy. Przynajmniej się przyznał.  W oczach Izuku pojawiły się łzy. Skulił się i zasłonił twarz dłonią.

- Czyli ja... Będę w ciąży, tak? Jestem w ciąży? - zapytał płaczliwie, a on przytulił go do siebie mocno.

- Nie. - powiedział poważnie. Deku wstrząsnęło. Jak nie? Może był bezpłodny? Albo się w nim nie spuścił?

- N-Nie? - zapytał cicho patrząc mu w twarz, a ten westchnął.

- Nie wsadziłem ci kutasa w tyłek. - oznajmił. - Dałem radę się powstrzymać. - mruknął i zasłonił twarz ręką. - Ale... Wykorzystałem twoją napaloną osobę. Wzięłem sobie twoje usta - powiedział, a Izuku odsunął się. - Gdybym chciał, to mógłbym się powstrzymać. Ale nie chciałem. Dlatego wsadziłem ci go do gardła. Nie raz ani nie dwa.

- Co? - zapytał zielonooki patrząc na niego w  szoku. - Więc... nie zgwałciłeś mnie analnie, tylko oralnie? - zapytał, a ten kiwa głową. Omega zasłoniła sobie twarz i  przygryzła wargę. Jak teraz o tym pomyślał, miał coś na ustach, coś słonego, czy to może być....?! Zdał sobie też sprawę, że boli go buzia. - Jak on duży może być, że mnie bolą usta? - stęka  i odsłania powoli oczy, patrząc na niego. - Dlaczego masz taką minę?

- Bo pewnie mnie właśnie znienawidziłeś.  Zgwałciłem twoje usta, pewnie się tego brzydzisz - oznajmił i wstał. - Jestem wściekły na siebie. Obiecałem ci, że będę cię chronić, a to ja cię skrzywdziłem. Wykorzystałem, mimo że chciałeś tego tylko przez instynkt. 

- Ale... Kacchan... Powstrzymałeś swój, prawda? - zapytał, a ten spojrzał na niego. - Wiem jak reagują Alfy na ruje Omeg, szczególnie swoich mate. Dużo o tym czytałem. Nawet najsilniejści czasem łamią się, gwałcą, a nawet oznaczają jako swoje, mimo że obiecali, że tego nie zrobią - powiedział cicho, siadając i okrywając się pościelą. - A ty... Nie oznaczyłeś mnie, ani nie zrobiłeś dziecka. - powiedział. - Katsuki. Nie jestem zły. - oznajmił i zarumienił się, spuszczając wzrok. - Poświęciłeś moje usta, ale to nie zmienia mojego życia, nadal mogę walczyć, zostać bohaterem... - oznajmił i spojrzał mu w oczy. - Dziecko by wszystko pokomplikowało, ale usta... Rozumiem, że potrzeby, ale zgwałcenie moich ust... Nie przepraszaj za to. Powinienem ci podziękować, że go wsadziłeś tu, a nie niżej - dotknął swoich warg i zarumienił się, mocniej zaciskając pięści na pościeli. - Dziękuje, Katsuki, że nie wzięłeś mnie, nawet kiedy o to prosiłem. - szepnął. Patrzył na skonfundowanego blondyna, bo ten patrzył na niego dziwnym wzrokiem. Jakby sam sobie nie mógł przebaczyć. 
Czerwonooki zrobił kilka kroków i zawisł nad zielonookim. 

- Wybacz mi to, proszę - powiedział cicho i połączył ich usta. Izuku był zaskoczony, ale oddał pocałunek. Przymknął oczy, bo... czuł przyjemne dreszcze. Tak jak przy Elisie nie,  to przy Bakugo... jego ciało  pragnęło jego ust dla siebie. Złapał go za włosy i przysunął go bliżej, kładąc się na materacu, a ten, korzystając z zaproszenia, położył się na nim i wsunął język w jego wargi. Ich języki splątały się w namiętnym tańcu, nie chcąc się od siebie oderwać. - Przepraszam. - powiedział mężczyzna, gdy się od siebie oderwali. - Pójdę już... Odpocznij po tym wszystkim - oznajmił i wstał zmieszany. Nie będąc w  stanie powiedzieć nic więcej, wyskoczył przez okno zmieniając się w czarnego wilka. Po chwili rozległo się wycie. Szczęsliwe wycie. 



Ha! Kto się z was spodziewał a kto nie?

Podoba wam się? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro