*15*
Izuku otworzył oczy, czując że jest mu naprawdę miło i przyjemnie. Było ciepło, coś przyjemnie go łaskotało w nos i unosiło się delikatnie. Gdy zrozumiał co to jest, to znieruchomiał. Musiał poukładać fakty.
Był w ciebie wilka. Jego sierść była ciemno zielona, był naprawdę małym wilkiem, na tyle, że jakiś czarny basior zawinął się w kółko, a on się zmieścił w środku, z pyszczkiem na jego cielsku. Prawie go nie było widać, bo wtopił się w wilka.
Zadrżał, bo wilk na w którym się chował, najwyraźniej nie spał, bo zaczął lizać go po sierści. Deku zaczął drżeć, ale przestał, jak usłyszał ciche mruczenie. Jak wcześniej był przerażony, to teraz wiedział, że basior nie zrobi ku krzywdy.
Po chwili poczuł też, że miękka sierść zmienia się w skórę, a basior pod nim zmienił się w mężczyznę.
Zjeżył się jak zobaczył Bakugo, który był całkowicie nagi.
- Dzień dobry, Deku. - powiedział spokojnie z uśmiechem, ale jego uśmiech nie był jakiś zły. Był delikatny, no i czuły? - Jesteś pięknym wilkiem - pocałował go w czoło. - Musisz się zmienić w człowieka. Pomogę ci. Połóż się na plecach - powiedział, a ten pokiwał główką i położył się niepewnie. Blondyn zamruczał i zawisł nad małym wilkiem, przykładając czoło do jego klatki piersiowej. - A teraz pomyśl, na spokojnie pomyśl o tym, że zmieniasz się w człowieka. Ręka po ręce, noga po nodze. Oddychaj. Mój wewnętrzny Alfa pomoże twojej Omedze. - mruczał cichutko i uśmiecha się. Po chwili poczuł, że chłopak ogarnął zmianę i leży pod nim nagi.
- K-Kacchan... Co się wczoraj działo? - zapytał lekko zaniepokojony, a ten zeskanował jego ciało. - N-Nie patrz tak na mnie. - jęknął głośno i zakrył swoje przyrodzenie. - Kacchan, podnieciłeś się - stękał, a ten spojrzał mu prowokacyjnie w oczy.
- Nie panuje nad tym - oznajmił. - zaciagnij się moim zapachem, poczuj to. - szepcze mu do ucha, a ten mimowolnie zrobił to przez głos alfy. Przeszedł do dreszcz i poczuł, że jego okolice odbytu robią się mokre. Zaraz. To nie ruja? - Ty też podniecony, kochanie. - powiedział, gdy zobaczył unoszącego się penisa chłopaka i poczuł zapach feromonów. Obok nich wylądował nagle plecak z którego Bakugo wyjął dla nich odzienie. Pomógł mu się ubrać, bo ten był pewnie obolały.
- W-wszystko mnie boli... Co się stało? - zapytał przygryzając wargę, gdy stał na nogach. Czy on tutaj stracił swój pierwszy raz? Z Katsukim?
- Jako dopiero uczący się wilk, obijałeś się o wszystko co możliwe. - zaśmiał się cicho z uśmiechem na ustach. - Nie martw się, moja cnotko. Nic w ciebie nie wsadziłem. - oznajmił i wziął go na ręce na księżniczkę, ruszając na bosych stopach w stronę wioski.
Izuku nie protestował, bo nic z tego nie rozumiał, po za tym, dlaczego Kacchan jest dla niego taki miły? To wydawało się straszne. I jeszcze nic nie pamięta... Czy on mu coś obiecał w tę noc? Nie miał pojęcia...
Został postawiony dopiero w domku świata jej mamy, więc od razu opadł na kanapę.
- Przypilnowałeś go? Ale czy ty... - zaczęła matka Omegi, a on przewrócił oczami.
- Nie głupia kobieto. O co ty mnie posądzasz? - zapytał patrząc na nią srogo. - Wieczorem masz się pojawić wśród Omeg, Nerdzie - oznajmił oschle i ruszył do wyjścia. Deku był zmieszany. Przed chwilą Kacchan... A przy kimś... O co tu chodziło?
*******
Kaminari przyprowadził Izuku na główny plac wioski. Było tam półkole z krzeseł i prowadzący do nich dywan, czerwony, jak do jakiegoś pałacu.
- Omegi na wydaniu siadają tutaj, a Alfy po kolei idą po tym dywanie i pokazują co mogą zaoferować wam, Omegom. Gdy już mają upatrzoną ofiarę, znaczy Omegę, podchodzą do niej i przed nią się pręży i wysila, a nie robi to do ogółu. - powiedział Shinso, który nadzorował ustawianie stołów za krzesłami i jedzenia. - Potem będzie mała uczta, Alfy proszą do tańca, a zainteresowane nimi Omegi się zgadzają. Niektórzy po tym idą do domów i się oznaczają - mruknął, a Kaminari stanął dęba i się zarumienił.
- Przestań o tym mówić, Shinso! My się znaliśmy wcześniej! - powiedział Denki, i burknął na mate.
- Aha... - szepcze Izuku z uśmiechem. - A nasi koledzy z klasy też tu będą? - zapytał przekrzywiając głowę
- Tak. Omegi tutaj, Alfy tam. Oczywiście trzeba mieć ukończone 16 lat u Omeg, aby móc w tym uczestniczyć, u Alf tak samo. - oznajmił Shinso głaszcząc swojego Pikachu po plecach. - Nie stresuj się, Deku. - powiedział. - Katsuki zrobił ci coś? W nocy?
- Nie... Nie pamiętam. Skąd wiecie, że ze mną był?
- Ukradł cię, tak po prostu, więc Kaminari wrócił do domu. Tylko swojemu Królowi by mógł oddać Omegę, którą pilnował.
- Nawet nie wiem co się stało. Obudziłem się zwinięty w kulkę jako wilk, a on oblegał mnie swoim wilczym ciałem. Potem zaczął lizać moją sierść...
- Oh, jak uroczo. - Kirishima ustał obok nich. Nagle, z nikąd! - Lizanie sierści to opiekuńczość i dobre zamiary, a chowanie Omegi w okręgu to oznaka, że jest w stanie poświęcić życie, w razie jakby ktoś was zaatakował.
- Aha... - mruknął zielonowłosy. Nie miał za kreatywnych odżywek, bo był zmęczony i nie ogarniał wielu rzeczy. - Widzieliście może Elisa?
- Nope. Pewnie się przygotowuje do wystąpienia przed tyloma Omegami. - powiedział Deki. - Ciekawy jestem ile z nich zrzuci koszulkę i ile pozwoli patrzeć w swoje spodnie. - zaśmiał się i krzyknął. - Uszczypnęłeś mnie w tyłek! - krzyknął do Shinso. - Nie bądź zazdrosny, twój kurdupel mi wystarcza - oznajmił pokazując mają odległość między palcami.
- W domu ci pokażę. - oznajmił Shinso spokojnie, a Deki podskoczył i chowa się za Izuku.
- G-Głupek! Za kare siądę obok Midoriyi i będę oglądał penisy innych! - burknął i zaśmiał się głośno. - Chodź Izu! Idziemy się przygotować! - złapał go za rękę i zabrał ze sobą do swojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro