Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*136*

Izuku stał przed mężczyzną, którego trudno było znaleźć. Dwóch innych rosłych dorosłych trzymało go za ramiona. Powiedział jasno po co przyszedł i powiedział, że jest gotowy oddać życie, by ci pomogli watasze.
Mężczyzna siedzący na tronie zdjął w końcu kaptur, ukazując ziemne, czerwone oczy, oraz bladą twarz. Deku zadrżał, wilki dotychczas walczyły z wampirami. Ale nadeszły czasy ciężkie, gdzie każdy sojusznik się przyda.

- Ludzie przyszli po wilki, a żyły z nimi w zgodzie. Myślisz, że po was nie przyjdą? - zapytał, kończąc swój wywód. Patrzył mu w oczy, by pokazać mu, że jest szczery w swoich zamiarach.

- Jak zamierzasz sprawdzić, czy im faktycznie pomożemy, skoro twoja zapłatą ma być twoje życie? - zapytał wampir, podnosząc się z tronu.

- Złożysz przysięgę. Magiczną. - oznajmił spokojnie, nie spuszczając z niego okaz. - Na magicznym papierze, od leśnych elfów. Magia krwi.

- Odważnie postępujesz, Izuku Midoriya. - oznajmił mężczyzna i podszedł jeszcze bliżej. - Mogę cię teraz zaatakować, zabić, a ty nic możesz nie dostać w zamian. Co o tym myślisz?

- Możesz to zrobić. - oznajmił opanowany i zbliżył się. - Ale nie zrobisz.

- Skąd ta pewność?

- Pisany nam jest rozejm. Jest to na kartach przeznaczenia. A beze mnie nie jest to możliwe - wytłumaczył, a ten pokiwał głową delikatnie i wrócił na tron, siadając wygodnie.

- Masz rację, masz rację. - mruknął zadowolony i przywołał go gestem dłoni. - Podpiszemy więc umowę. Mesto, wezwij pięćdziesięciu najlepszych wojowników. W nocy mają być w wiosce watahy. - oznajmił spokojnie, a jego doradca kiwnął głową i po sekundzie już go nie było..Izuku pokazał mu pakt. Faktycznie, był magiczny. Stworzony przez elfa, wyczuwał w tym ich robotę. Wygląda na to, że Luna miała przyjaciół nie tylko w innych wilkach czy ludziach. Jaka szkoda, że umrze.
Dla wampirów, wilcza krew była jak afrodyzjak. Od stuleci mają niepisany rozejm nie wchodzenia na swoje ziemię pod groźbą morderstwa intruza.
Niektóre wilkołaki, szukając wrażeń, same oddają się dzieciom mroku jako pożywienie. Powstają z  tego niezwykłe związki, oparte na pożądaniu.
Król wampirów podpisał papier. Teraz może wyssać krew tego wilka, Luny stada, do cna. I to zrobi, zabijając go przy tym. Sam się na to zgodził.
Deku złożył swój podpis, po czym klęknął przed mężczyzną, siadając na piętach i wyciągnął w jego stronę nadgarstek, gdy tylko pakt zalśnił złotym kolorem. Wampir z uśmieszkiem wyjął mały sztylet, po czym przesunął po swojej żyłe, ale dosłownie kilka kropel spadło na papier, zanim rana się zasklepiła. Tyle jednak wystarczyło do przyrzeczenia. Po chwili przesunął sztylecikiem po nadgarstku gościa, by i jego krew spadła na pakt. Gdy rozbłysło zielone światło i kartka opadła na ziemię, wampir wbił zęby w szyję chłopaka, chcąc wyssać całą krew. Izuku właśnie umierał.

****
Powoli zapadał zmrok. Mury opadły. Jak mieli się bronić, gdy oni mieli ciężki sprzęt? Została im walka wręcz, a ta nie była łatwa, gdy wokół latały kule. Na szczęście, Todoroki zrobił tarcze z lodu, przesuwając ją, by wilki mogły podejść bliżej. Ci, co mieli dary dalekiego zasięgu nie wychodzili bliżej, tylko stali za ścianą lodu, jako barierą na ostatniej linii.
Byli przygotowani, przeszkoleni, ale co to dało? Ludzie okazali się sprytniejsi. Doskonale zdawali sobie sprawę z super czułego słuchu wilków, wiec puścili coś z wielkich głośników, słyszalne tylko dla pso podobnych, co sprawiało, że padali na kolana przez pisk w uszach Na szczęście, nauczyciel z UA, Mic użył swojego daru na ludziach, co bardzo pomogło. Zwalczali ogień ogniem, jednak było naprawdę ciężko. Jak narazie wszystko odbywało się przy głównej branie, a Bakugo nie miał pojęcia co działo się przy drugiej. Tam też była straż. Rachel z żoną miały przybiec z pomocą, mimo że miały niewielką watahę to chciała wygrać razem z Królem tej. W najbardziej krytycznym momencie to właśnie Rachel pomogła. Jakoś setka wilków zaatakowała ludzi od tyłu. Ich królowa dała sygnał, dzięki czemu blondyn odzyskał nadzieję i naparli z podwójną siłą.  Jednak niewiele to dało. W końcu ludzie i tak dali radę odepchnąć ich spowrotem i wejść w mury. A chcieli trzymać ich zdala od nich.

Gdy zapadł mrok, okazało się, że było to przewagą dla wilków, mimo wielkich oświetleniowych lamp, większość pola walki była skryta w cieniu, dzięki czemu Hawks mógł swoimi skrzydłami, bezpośrednio z murów zabijać żołnierzy. Shinso krzyknął, a gdy jeden z żołnierzy go usłyszał i podpowiedział mu 'Tu jesteś', przejął nad nim kontrolę, dzięki czemu wyeliminował kilku najeźców.
Gdy tak zabijał, kontem oka dostrzegł ruch obok siebie. Oderwał wzrok od mężczyzny i cofnął się, gdy obok niego pojawił się ktoś o niezwykłej cerze. Mężczyzna był blady, wysoki a jego czerwone oczy pokazywały jasno, z jakiego plemienia pochodził.

- Jestem pod wrażeniem - oznajmił mężczyzna patrząc na fioletowowłosego. - Idź do swojego króla. Wypchnijcie ich za mury. Możecie użyć do tego lodu. Pozbierajcie rannych i zabierzcie ich stąd, albo zginą. Macie pół godziny. Każdy kto zostanie na polu walki zginie tej nocy. - oznajmił że spokojem po czym wręczył mu list. - Luna tego stada oddała za to życie, więc radziłbym się pospieszyć. - mruknął zadowolony, oblizując się, a Shinso kiwnął głową i zniknął w mroku.

W wilczej formie podszedł do Katsukiego, zaciągając go na tyły tej wojny. Przemienił się i wytłumaczył co usłyszał i podał list. Bakugo rozejrzał się i faktycznie, między drzewami dostrzegł czerwone błyski.

- Robimy to. Leć dać sygnał. - oznajmił i wsunął list  do jednej z kieszeni. To właściwie była ostatnia deska ratunku.














Nie umiem w wojny, okej? Nie krzywdźcie, może kiedyś nauczę się pisać takie rzeczy, ale niestety, spieprzyłam. Mogę wojen nie robić 😅

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro