Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*135*

Katsuki wrócił do domu głównego zmęczony. Chciał się tylko wtulić w męża, oraz syna i położyć się do łóżka. Nie było mu to jednak dane, bo miał jeszcze kilka spraw do załatwienia. Niestety, bycie Alfą z wojną na karku nie było łatwe.
Wszedł do salonu i podszedł do syna, który zasnął w kojcu do zabawy, a obok niego spał Severus. Todoroki siedział na kanapie i rozplanował posiłki dla przybyłych z miasta ludzi, bo ci nie mieli tutaj domów, ani nic z tych rzeczy. Na szczęście, dom główny był nieźle zaopatrzony w żywność, że mógł wykarmić te osoby. Przynajmniej większość, ogólnie rzecz ujmując.

- Deku już wrócił? - zapytał, a mieszaniec podniósł głowę. Spojrzał na blondyna z pewną dozą ostrożności i smutku, a także współczucia. Odłożył listę i na bok i podszedł do wózka.

- Znalazłem to w rzeczach małego. List do ciebie, do mnie i do jego matki. - oznajmił i podał mu kopertę zaadresowaną do niego. - Lepiej usiądź. - poradził, a ten nie rozumiejąc wiele zajął miejsce na kanapie.

"Kacchan

Będziesz na mnie wściekły, zdaje sobie z tego sprawę, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz za to, co właśnie zrobiłem.

Wiem, że nie przeżył bym tej wojny. Zapytasz, skąd wiem, nie jestem wszystkowiedzący.

Po urodzeniu naszego dziecka, Zaczęłem dostawać wizji. A raczej proroczych snów. Nie pisnęłem ci słowem, przepraszam. Gdy skontaktowałem się z innymi ludźmi z tego typu darem, podpowiedzieli mi, że to mój pierworodny dar, który potrzebował silnego bodźca by się aktywować. Dlatego moc All Mighta nie współpracowała z moim organizmem. Początkowo sądziłem, że przez blokery, oczywiście, one także odegrały w tym rolę, ale mój prawdziwy dar był za silny, by ukazać się w słabym ciele i duchu. Skontaktowałem się z moim mentorem. Przekazałem moc dla Mirio. On miał od początku mieć ten zaszczyt. Nic mi nie jest po oddaniu mocy, a wizję od czasu, gdy to zrobiłem, przychodziły do mnie co noc.

Widziałem w jednym ze snów ciebie. Oraz naszego syna. Wyrósł na pięknego mężczyznę i mogę ci powiedzieć jedynie tyle, że będziesz miał niespodziankę. Niestety, nie mogłem być przy was. Znaczy byłem. Jednak duchem, bo moje ciało było zakopane, a wy siedzieliście przy nagrobku.

Nie godzę się z tym. Nie chce umierać i was zostawiać. Jednak, kolejna wizja mnie przeraziła. Jasno mi pokazała, że jeżeli nie ja, to wy. Ty, Todoroki, Elis, Dabi, Shinso, Kaminari, Kirishima... Nie mogę pozwolić, byście umarli. Musicie żyć, ty musisz dla naszego syna, bo jest najcudowniejszym co nas spotkało.

Dzisiaj w nocy, dostałem kolejnej wizji.  Wiem co muszę zrobić, by uratować was i watahę. Jak na Lunę przystało, chce ochronić wszystkich.

Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz. Chce po śmierci widzieć jak się uśmiechasz. Będę przy was, może i mnie nigdy nie zobaczycie, ale będę was chronił z góry. Znajdę sposób. Tylko proszę. Nie załamuj się, nie chce by nasz syn na to patrzył. Będzie cię potrzebował. Nie będziecie mieć łatwo, ale wiem, że sobie poradzisz.

Ucałuj ode mnie synka. Jeżeli nie będzie chciał spać, będzie za mną tęsknił, zostawiłem w torbie płytę i pendrive z jego ulubioną piosenką. Robi mu za kołysankę, przy której momentalnie się uspokaja. Wiem, że sobie poradzisz. Jestem tego pewien w stu procentach, bo jak nie ty to kto? Ty i Arte byliście najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

Wygrasz tę wojnę. O ile się nie załamiesz. To nie czas na to.

Mój sen proporczy kazał mi wyruszyć w podróż. Pomogę wam, nie zamierzam uciekać. Po prostu wytrzymaj do nocy. Walcz ile sił, ale oby ci ich starczyło do zachodu. Jeżeli przyjdą, to już nie wrócę.

Pamiętaj, kocham cię.

Izuku"

Katsuki zacisnął pięści na swoim kolanie, zaciskając także oczy, bo miał ochotę płakać. Co to miał być za pieprzony żart?! Jak on mógł... Ich tak zostawić... Męża... Syna...
Skulił się na kanapie chowając twarz w kolanach i bezgłośnie w nie szlochając. Nie umiał tego powstrzymać. Dlaczego się niczego nie domyślał? Dlaczego dał się zbyć, że to zwykły koszmar, gdy Izuku budził się ze snu z czystym szaleństwem w oczach?
Nie rozumiał jak on mógł go tak po prostu zostawić. Nie chciał zrozumieć, ani się dowiedzieć, ani nic nie chciał.

- Trzymaj. To uspokajające zioła. Będę w kuchni jakbyś czegoś potrzebował. - o stolik stuknęła filiżanka i Shoto wycofał się po cichu. Bakugo mało brakowało do załamania. Chciał spowrotem swojego męża.

- Alfo! - do salonu wpadł zmachany Beta, który próbował złapać oddech. - Podeszli pod mury. Zaczęło się oblężenie! - oznajmił. - Będą strzelać!

Izuku miał rację. To nie czas na załamywanie się. Miał watahę do ocalenia.

- Omegi do schronu! Todoroki, zabierz dzieci w bezpieczne miejsce, a ty idź trąb na alarm! Zaczynamy wojnę i ją wygramy!  Wezwać do mnie najsilniejsze dary! No czego stoisz?! Ruszaj się, Beto! - wrzasnął. Po łzach nie zostało już nic.

*****
Endavor i cała jego rodzina stała w domu głównym watahy. Nawet Shoto i Touya się pojawili, mimo że naprawdę nie mieli ochoty na spotkanie z ojcem.  Przywitali się z rodzeństwem. Byli w końcu jedną z silniejszych rodzin, bo oprócz Todorokiego wszyscy byli Alfami. Mieli też potężne dary.
Na kanapie, skulona siedziała jeszcze jedna postać. Należała do rodziny, ale zwykle z nią nie obcowała. Ojciec wyciągnął ją ze szpitala, wiedząc, co ją czeka, jeżeli zostanie.

- Mamo... Jesteś Omegą, możesz schować się do schronu. Nie musisz walczyć. - Shoto przy niej przykucnął. Ta spojrzała na niego i spuściła głowę.

- Ty walczysz. Więc i ja będę. - oznajmiła i niepewnie złapała go za dłoń. - Przepraszam, Shoto. Przepraszam, że cię skrzywdziłam. Skrzywdziłam was wszystkich, nie radząc sobie z swoimi uczuciami...

- To nie jest ważne. Wszyscy doskonale wiemy, przez kogo oszalałaś. - oznajmił Dabi, a Hawks, który stał z nimi złapał go za dłoń kręcąc głową.

- Nie byłem najlepszym ojcem, nie musisz mi o tym przypominać - oznajmił Endavor. - Jeżeli przeżyjemy... Chciałbym to naprawić. Rodzina jest najważniejszym elementem życia.

- Obejdzie się - warknął czarnowłosy. Nie zmył farby, lubił ten kolor, po za tym, nadal nie przyznawał się do ojczulka od siedmiu boleści.

- Chce poznać wnuki. - oznajmił i zerknął na chłopca, który jadł właśnie batonika, którego dostał od jedynej córki w rodzinie. Jego skrzydełka były złożone, ale widać, że będą imponujące. - Nawet nie wiem jak mają na imię.

- Mój syn to Severus - oznajmił Shoto. Postanowił przerwać krąg nienawiści. Podszedł do kojca. Arte został zaniesiony przez Katsukiego osobiście do schronu, zostawił go dla Yui, dopóki Todoroki nie pokaże mu pary, która ma chronić maluszki. Z oczywistych względów trzydziestolatek  przeczeka wojnę. Hawks, mimo że był już w dość zaawansowanej ciąży powiedział, że nie zamierza tam zchodzić poki to nie będzie absolutnie konieczne. Jego skrzydła mogą atakować na odległość.  Mieszaniec wziął synka na ręce i podszedł do dziadka. - Syn mój i Elisa - oznajmił, zerkając na ukochanego. Ten stał w progu, obserwując tę scenę. Nie zamierzał się wytrącać. - Jest Alfą. - dodał po chwili i spojrzał na matkę.  Widząc wzrok ojca, podał mu maleństwo na ręce. Ten wziął go jak niemowlaka, ale maluch trzymał się już prosto przy siedzeniu, więc to niepotrzebne. - Nie jest już taki maleńki. Możesz go posadzić - parsknął cicho. Hawks, podejmując decyzję za męża, złapał swojego synka za dłoń i podszedł do mężczyzny.

- To twój dziadek, kochanie - oznajmił, a chłopiec zrobił głośne 'Łał', patrząc w górę.  - A to twoja babcia. Tata i mama twojego taty. - oznajmił spokojnie, ignorując niezadowolenie ze strony męża.

Czas, by rodzina się pogodziła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro