Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*13*

Izuku z samego rana przyrządził śniadanie dla całej trójki i jeszcze lunch, bo matka go ostrzegła, że w domu nikogo nie było od piętnastu lat. Jak będą musieli tylko sprzątnąć, to będzie cud, ale pewnie będzie trzeba wykonać jakieś drobne prace.
Izuku poszedł po gościa i zaczął go budzić.

- Elis... Wstajesz? - zapytał patrząc na niego, przyklejając obok.

- Musisz wiedzieć, że jak mam wolne, to kocham sobie pospać - mruknął i otworzył powoli oczy, patrząc zaspany na chłopaka. - Ale ty jesteś piękny - uśmiechnął się. - Już zawsze chce widzieć cię jako pierwszego o poranku - zamruczał wtulając się w  pościel.

- Znowu mi słodzisz. Zaczynam myśleć, że próbujesz mnie tylko zaciągnąć do łóżka.

- Nie, nie. No co ty? Seks dopiero po ślubach wierności. Czyli takich naszych ślubach. - mówi i podnosi się. - Ubieram się i wam pomogę z rzeczami. Zaniesiemy je do auta i ruszamy. Z drobnymi naprawami też pomogę.

- Okej, ale najpierw śniadanie. Zrobiłem coś sytego. - oznajmił spokojnie i podniósł się. - Jestem za ścianą. - oznajmił i wyszedł. Po zjedzeniu i spakowaniu rzeczy pojechali w las, do watahy. Dom, o którym mówiła kobieta był niewielki, ale pomieszczenia były naprawdę spore. Salon był spory i miał kominek, kuchnia była przestronna, a w łazience była ogromna wanna, oczywiście odpływ był też bezpośrednio na podłodze, oraz w ścianie deszczownica, jakby ktoś miał ochotę na prysznic. Rzecz jasna, sedes, pralka były w innym pomieszczeniu.  Na górze były trzy sypialnie, średnich rozmiarów.

- Ja ogarnę sypialnie na górze, a wy możecie zacząć dół. - powiedziała kobieta, a oboje się zgodzili. Zaczęli od kuchni, przemyli wszystko, sprawdzili instalację, czy woda nie cieknie z uszczelek i te sprawy. Sprzątali, rozmawiając o wszystkim i o niczym.

- Właściwie, wczoraj się rozgadaliśmy i w końcu nie powiedziałem ci o tym co się dzieje potem. Po tym, jak już wasze ciało się oczyści, będziecie pobudzeni, nie będziecie mogli spać, więc zwykle po pełni  robi się noc zapoznania. Omegi rozsiadają się przy ognisku, a Alfy na wydaniu się przymilają.  Potem Omegi się kłaniają tym, którzy mają realną szansę na zdobycie.

- Co znaczy przymilają? - zapytał myjąc okno w kuchni, a ten parsknął śmiechem.

- Różne ciekawe, czasem sprośne rzeczy... - oznajmił spokojnie, zamiatając podłogę. - Zależy od alfy. Możesz nie wierzyć, ale są takie ciche i niepozorne. Są też kobiety Alfy, więc pokazują swoją dominację przed mężczyznami Omegami. W ogóle wiedziałeś, że Matka króla jest Alfą? - zaśmiał się.

- Pani Mitsuki? A jego ojciec? Omegą? - zapytał zielonooki, a ten pokiwał główką. - Wow...

- Wiem, ciekawe. Król zdecydowanie przejął charakter po mamie - parsknął znowu i  wstawił wodę w czajnik. - Zrobię nam herbaty i czas na lunch, prawda? Jest po trzynastej.

- Jak to, już? - zapytał zielonowłosy i spojrzał na zegarek w komórce. - Faktycznie. A my dopiero skończyliśmy kuchnie. - zaśmiał się. - Ale przynajmniej lśni.

******
Czas mijał na porządkach i codziennych randkach Elisa i Deku. No, można powiedzieć, że randkach. Chodzili na spacery, czy też pikniki, dużo rozmawiali i z każdą chwilą dowiadywali się o sobie więcej. Nie podobało się to Katsukiemu, który wiedział o wszystkim. Skąd? Miał swoich szpiegów w watasze, był w końcu Królem.
Miał ochotę wpaść  tam i ich od siebie siłą oddzielić. Nadal nie  wiedział co ma zrobić z tamtą sytuacją, a piętrzą mu się kolejne... Dodatkowo siedział po nocach nad sprawami watahy, więc chodził niewyspany i wkurwiony.  Dzień przed pełnią, czyli w piątek po południu przyjechał z Shinso i Kirishimą do domu głównego. Mieszkał tam i była tam sala  gdzie przyjmował interesantów. Shinso także tam mieszkał, jako jego "ochroniarz" i Denki jako partner życiowy fioletowowłosego, Kirishima nie był gorszy i miał swój pokój, bo nie miał tu rodziny, po za tym był drugim "ochroniarzem". 
Katsuki musiał mieć ich pod ręką,  bo takie było prawo młodego Króla. 
Wracając. Bakugo miał mały rytułał, który musiał odprawić przed nocą oczyszczenia. Może nie wyglądał, ale  był Królem, który dba o swoich, więc sprawdził wszystko, by mieć to zapięte na ostatni guzik. I zobaczył rzecz, która... zniszczyła go od środka. 

Deku z Elisem siedzieli na kocu, w środku lasu. Mężczyzna pokazywał mu właśnie iluzję, trzymając jego dłoń na swoim policzku, a swoją na jego, dla lepszego efektu. Izuku się uśmiechał do siebie, mając zamknięte oczy, to co widział było piękne, więc, gdy ten przestał, otworzył oczy i zabrał rękę. Chciał się odezwać, ale  poczuł delikatnie głaskanie kciukiem, więc pozwolił mu na to w milczeniu. Lubił jego duże dłonie, nawet o tym nie wiedząc. 

- Izuku - usłyszał słowo z ust mężczyzny i spojrzał mu w oczy. Ten zaczął się do niego zbliżać swoją twarzą. - Rozluźnij się, nie skrzywdzę cię - powiedział cicho i musnął usta zielonookiego. Myślał, że ten go odepchnie, ale poczuł, że ten też delikatnie napiera na jego usta, przez co był ogromnie szczęśliwy. Chyba... chyba udało mu się go zdobyć, chłopaka, w którym zakochał się od pierwszego wejrzenia. Tak się cieszył...










Uhuuuuuuuu.... Heh, no, niektórzy pewnie będą chcieli mnie zabić, ale spoko, spoko, myślicie, że Katsuś odpuści swojego mate?

Heh, a może tak? 

Nie wszystkie historie kończą się szczęśliwym zakończeniem dla głównych postaci. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro