Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*123*

Gdy weszli do salonu, to zauważyli pewną prawidłowość. Na kanapie siedziały alfy. Shinso, Elis, oraz smok Kirishima. Na swoich mężczyznach siedziały ich Omegi. Shoto dodatkowo w rękach trzymał synka, którego karmił. Denki przypatrywał mu się z zaciekawieniem, tak jak fioletowowłosy. Może uznali, że powinni się przypatrywać, by się lekko poduczyć. Yui z odległości drugiej kanapy i kolan swojego chłopaka także im się przypatrywał, delikatnie gładząc swój brzuszek, mając świadomość, że jeszcze kilka miesięcy i będzie miał takie małe maleństwo na swoim ramieniu.

- Cześć wszystkim. Co się stało? Opowiadajcie - mówi i kładzie nosidełko na stole, służące od razu pojawiły się obok, by usłużyć Lunię, co go zbiło z tropu. - Zróbcie nam herbatki i może cos na zagryzkę - poprosił a te od razu wykonały polecenie. Usiadł na kanapie obok Kiriego, ale Bakugo od razu mocno i że stanowczością posadził na swoich kolanach. Jak wszyscy to wszyscy.

- Mogę ja go uśpać? - zapytał Yui bardzo cicho, patrząc na Todorokiego. Ten spojrzał na maleństwo, które właśnie beknęło. Po chwili pokiwał głową i niepewnie się uśmiechnął do niego. Ten bardzo fachowo zajął się sprawą i wziął nawet od Elisa bluzę, w końcu, gdyby czuł tylko obcy zapach, nie zasnąłby. Okrył go też kocykiem i zaczął kołysać delikatnie.

Izuku spojrzał na Kirishime i poklepał go po kolanie. Wszyscy milczeli, by Yui najpierw maleństwo uspał.

- Co ... - odezwał się Bakugo. - Słyszałem, że Yui jest w ciąży - oznajmił odchrząkując. Spojrzał na starego przyjaciela.

- Tak. - oznajmił spokojnie.

- Zajmiesz się nim jak należy, prawda? Mam na myśli....

- Tak Katsuki. Wychowam te dziecko razem z Yuim. - oznajmił a trzydziestolatek spojrzał na niego z niedowierzaniem. - Właściwie po rozmowie z Izuku od razu poleciałem do najlepszego jubilera. - stwierdził i się podniósł. Shoto przeczuwając co się święci wziął małego na ręce delikatnie spowrotem siadając na męża kolana.

- Co masz na myśli, Smoku?

- To, że chce cię za męża. Chce mieć cię dla siebie, chce się opiekować rodziną, którą stworzyłem - szepcze cichutko. Klęknął przed nim i pokazał mu pierścionek. Drobny, bo Yui nie lubił biżuteri. Była to bardziej jak gruba obrączka z srebra i grawerem.

- J-Ja... - zajęczał i rzucił się na niego. - Tak, Kiri, tak się bałem że mnie zostawisz. - zaszlochał a ten go przytulił. - Przepraszam!

- Ci .. nie płacz. Każdy patrzy. To oświadczyny. Uśmiechaj się. - szepcze parskając śmiechem. Ten też się zaśmiał i gdy ten wstał to przytulił się mocno. Usiedli spowrotem na kanapę. Yui przytulił Smoka mocno, a ten uśmiechnął się zakłopotany, jakby przepraszając za tę scenę. - Wybacz, że tak późno - szepnął mu jeszcze cicho do ucha, a ten pokręcił głową, by się tym nie przejmował.

- Możecie w końcu powiedzieć o co chodzi? - zapytał Deku spokojnie. - Co się stało u Kiriego?

- Kochaliśmy się... I usłyszeliśmy trzask. - szepnął Yui. - Kiri kazał mi się schować w garderobie.

- Zszedłem na dół i zobaczyłem włamywacza w ciemnej bluzie. Ledwo stał na nogach, więc powaliłem go bez problemu. Okazało się, że to kobieta, dokładniej Ochacko. Byłem zaskoczony i odskoczyłem. - oznajmił i westchnął. - Powiedziała wtedy, że nie... Nie chce nam zrobić krzywdy. Ani nikomu. Chce nas ostrzec przed czymś co ma przyjść.

- Czyli? - zapytał Katsuki.

- Ludzie planują ponownie zrobić tę noc. - oznajmił, a wszyscy w salonie wyraźnie się spięli.

******************
Deku siedział właśnie w biurze ukochanego. Zastanawiał się nad słowami Kiriego. Jego mąż był zajęty lataniem w tę i we w tę. Musiał potwierdzić fakty, zanim zrobi cokolwiek. Jego biuro było jedynym spokojnym miejscem.
Spojrzał na syna, którego karmił, trzymając w dłoniach. Gdy cała butelka mleka zniknęła, wziął go w odpowiedniej pozycji do odbeknięcia, przytulając do siebie. Ruszył powoli do wyjścia. Nikt nie zauważył jak wychodził, bo każdy był mocno zajęty, bo Katsuki każdemu wyznaczył zadanie.
Izuku coś niepokoiło. Nie wiedział co, ale musiał sprawdzić. Najlepiej u źródła.
Gdy doszedł do komisariatu, drzwi otworzyli mu policjanci stojący na warcie. Oczywiście skłonili się, a Luna powitała ich uśmiechem. Na miejscu było dość głośno, ale nagle jakby przycichło, gdy usłyszeli prawie płaczące, senne gaworzenie chłopca spod kocyka.

- Chce się spotkać z Ochacko Uraraką - oznajmił spokojnie, a pani w recepcji zaprowadziła go przed celę. Dziewczyna wpatrywała się w okolice, przez maleńkie okienko. - Ochacko. - zawołał ją, a ona od razu doskoczyła do krat.

- Dekuś! - powiedziała z uśmiechem i zasłoniła usta, gdy usłyszała postękiwanie brzdąca spod koca - Wybacz, podekscytowałam się.

- Co to za szopka, co? - zapytał stojąc sztywno przed nią. - Czemu powiedziałaś, że ludzie planują znowu zrobić wilkom noc krwistej rzezi?

- Ponieważ planują to zrobić, Izuku. - oznajmiła spokojnie i westchnęła. - Działo się za dużo byś to wszystko wytrzymał w jednej pozycji. Poproś o krzesło i coś do picia, a ja ci wszystko opowiem. - oznajmiła i usiadła na więziennym łóżku. Gdy ten zrobił to, to zaczęła mówić.

Bakugo powinien dostać odznakę zajebistego męża. Zgubił swojego i właśnie go szukał. Zostawił go w biurze, ale istota z nogami najwyraźniej potuptała gdzieś nie mówiąc mu o tym. Po przeszukaniu domu głównego postanowił pójść do ich prywatnego gniazdka. Może tam chłopak zabrał ich syna, by go przebrać, albo uśpać, bo tutaj było za głośno.

Przechodził właśnie przez salon, gdzie siedział Shoto i Elis, oraz Kirishima i Hitoshi. Pomyślał o tym, że chciałby porozmawiać z czerwonowłosy, ale wmówił sobie, że ma ważniejsze rzeczy do roboty. W końcu jego mężowi może się coś stać! Już miał wychodzić, gdy do pomieszczenia wkroczył zielonooki z wózkiem. Najwyraźniej wstąpił do domku, by nie nosić maleństwa na rękach, no bo ich nosidełko dalej stało tutaj. Zjeżył się, gdy zobaczył za nim brązowowłosą kobietę.

- Nie krzyczcie, maluszek śpi - oznajmił. - Wszystko wam wytłumaczę. - szepnął poprawiając królewiczowi kocyk i wskazał im kanapy.

Siema! Jak myslicie, co powiedziała Izuku Ochacko, że ten wyciągnął ją z pierdla?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro