*121*
Izuku klęknął przed mężem, powoli zaczynając mu rozpinać spodnie. Wziął głęboki wdech i zarumienił się, bo ten patrzył na niego intensywnie. Zsunął mu lekko spodnie razem z bokserkami, ale z elektrycznej niani wydobyło się kwękanie. Zielonooki natychmiast się poderwał na proste nogi, ruszając do wyjścia. Tak naprawdę zapomniał o mężu i o tym co miał zrobić. Wziął marudzące maleństwo na rączki i pogłaskał po plecach.
- Zły sen? - cicho zamruczał a chłopiec czując zapach mamusi uspokoił się. Mężczyzna nie odłożył go do nosidełka, tylko ruszył z nim do pokoiku. Położył królewicza w łóżeczku i okrył. Nie mógł się powstrzymać i zrobił mu zdjęcie, wysyłając mamie z podpisem 'Pierwsze spanko w łóżeczku'. Odwrócił głowę do męża, który stał w progu zapinając spodnie.
- Przepraszam. Miał zły sen. - mruknął cicho zawstydzony, a ten pokręcił głową rozbawiony.
- Nic nie zrobię z tym. Bedziesz do niego latać co chwilę, to normalne przy pierwszym dziecku. - oznajmił z uśmiechem na ustach. - Twój instynkt jest bardzo mocny, skoro wiesz o co chodziło. - uśmiechnął się. - Ale loda ci nie odpuszczę. - pokazał mu, że ma go na oku, po czym ruszył do kuchni. Omega westchnęła. Mąż miał stu procentową rację, co nie przeszkadzało mu, by za nim pójść.
- Zajmiemy się tym później. Jesteś głodny? Zrobić ci, coś?
- Loda - uśmiechnął się, a ten westchnął i klęknął przed nim. - Nie miej takiej miny, bo mnie wcale nie podniecasz. Jak go nie chcesz mieć w ustach, to go nie bierz. Chce wiedzieć, że sprawia ci przyjemność czucie go w gardle, jego smaku.
- Jest za duży bym czuł się dobrze - mruknął cichutko podnosząc się. - Boli mnie całe gardło, bo jest taki ogromny. - szepcze wtulając się. - Moja Alfa ma ogromnego penisa - mruczał. Wiedział jak udobruchać męża. Kilka komplementów działało cuda.
- Tak? - zamruczał cichutko. Ten pokiwał główką. - Chce by cię cię bolało gardło. Chce się w twoje usta spuścić obficie. - mruknął mu do ucha przesuwając palcami po jego oznaczeniu. Chłopak zadrżał. - Albo na twarz. To będzie piękny widok. Najpiękniejszy. - szepcze cicho, patrząc na niego. - Klęknij przed królem. - oznajmił, a ten jęknął i się odsunął.
- Powiedziałem ci, że tego nie lubię, Katsuki. Nie będę brał do buzi. - oznajmił poważnie i cofnął się. Oparł się o blat i przymknął oczy.
- To przykre wiedzieć, że go nie lubisz - oznajmił gładząc go po policzku. - Dasz się przekonać na jednego loda na tydzień? - zapytał, a jak zobaczył jego wzrok to przygryzł wargę w niepewności. - Raz na dwa? - dopytał. - Na trzy? Na miesiąc? - dopiero po ostatnim zapytaniu ten się uśmiechnął. - No, Deku! - jęknął cicho patrząc na niego. - Chociaż dwa razy w miesiącu? - zapytał patrząc na niego.
- Kochanie, Moja Omega uwielbia obciągać twojemu Alfie, ale ja nie. - szepcze i całuje go w usta. - Pamiętaj, że jak będzie mało lodzików, to więcej seksu.
- Nie będzie na niego czasu mamy małe dziecko. Zanim się rozkrecisz.... Nie mydl mi oczu.
- Kochanie, istnieją szybkie numerki. I nie mam nic przeciwko nim. - oznajmił. - Tylko nie dopóki boli mnie tyłek. - szepcze. - A tak, to będziemy robić szybkie numerki. - Obiecał całując go w policzek. - zrobię nam jedzenie, a ty możesz mi pomóc i przestać marudzić.
Kolejny miesiąc minął w zastraszającym tempie. Izuku miał naprawdę silny instynkt macierzyński, przez co nie mieli problemów z malcem. Zielonooki zawsze wiedział co się działo ich dziecku, czego potrzebowało, czy się nudziło. Katsuki był pod ogromnym wrażeniem, więc że spokojną głową zostawił maleństwo same z mamą, by chociaż na trzy godziny dziennie chodzić do biura, w domu głównym. Był Alfą i musiał usiąść do dokumentów, przestudiować je i odpisać na oficjalne listy i prośby.
Deku, przez to, że ich królewicz nie sprawiał problemów starał się wypełniać obowiązki Luny. Oprócz spacerów z Todorokim i maluchami nie wychodził z domu, więc gdy ktoś prosił o jakiś pieniężny dodatek z uwagi na złą sytuację wysyłał Kirishime, by zerknął jak ma się sytuacja. Ten dużo mu pomiagał ostatnim czasie, więc Deku był mu wdzięczny. Miał wrażenie, że ten lubi Towarzystwo Omegi bardziej niż swojego króla, oraz, że wręcz go unika. Często wybierał się na spacer z Shoto i z nim i badawczo się przyglądał czynnościom, które wykonywali z małymi Alfami. W końcu stał się ochroniarzem Luny.
Pewny chłodny wieczór, spędzali czas przy planszówce. Katsuki i Elis byli na rozmowie biznesowej, więc czerwonooki dotrzymywał im towarzystwa.
- Chciałbyś mi coś powiedzieć, Kiri? - zapytał spokojnie, a ten raczej niespokojnie pokręcił się w miejscu.
- Zrobiłem coś nie tak ? - zapytał patrząc na nich.
- Nie. Oczywiście, że nie. Nie masz jakiegoś problemu? Wyglądasz jakbyś coś było na rzeczy, więc pytam. Jesteś jakiś nieswój. Katsuki znowu ci dokuczał? - zapytał. Ten westchnął i pokręcił głową.
- Nic mi nie jest. Bawmy się dobrze po prostu - mówi i uśmiecha się do niego wymuszenie. Po godzinie Shoto zadecydował, że musi wracać do domu. Małego czas najwyższy było wykąpać, a przy czynności zawsze pomaga mu położna gdyż lekko obawia się to robić sam.
Deku uśmiechnął się do czerwonowłosego.
- A tak serio? Co cię trapi? - zapytał cicho, kładąc mu dłoń na ramieniu. - Widzę, że coś cię męczy.
- Wiesz Luno... Tak się przypatruje tobie i dziecku i jesteś taka spokojna. Robisz wszystko z łatwością, nie wiem, czy ja bym sobie poradził. Nie czuję się gotowy na dziecko. Jestem wojownikiem, boje się, że nie podołam...
- Kiri... Yui jest w ciąży? - zapytał spokojnie, a ten westchnął. Pokiwał głową na tak.
- Tak... Ale ja nie wiem czy uda mi się być ojcem. Mówię, jestem wojownikiem. - szepcze cichutko.
- Chodź ze mną - poprosił i złapał go za dłoń. Poszli do kuchni, bo maleństwo miało w maleńkiej rączkę kartę i przypatrywał się jej zaciekawiony.
Chłopak napisał na kartce proporcje i poprosił smoka by przygotował mleko dla Królewicza. Ten się wahał, ale zrobił wszystko dokładnie z instrukcją, a zielonowłosy pokiwał głową, że zrobił super robotę. - Widzisz? To nie jest trudne. Wystarczy, że będziesz pomagał Yui, nie musisz brać wszystkiego na siebie, zobaczysz, przebieranie, czy utulanie do snu jest łatwe. - oznajmił spokojnie. - Pokaże ci Bakugo w akcji. - zachichotał i wrócili do salonu. Podał mu mleko, by nakarmił dziecko, cały czas przyglądając mu się.
- dziękuję - cicho wyszeptał a ten uśmiechnął się delikatnie.
- Do usług. Następnym razem od razu mów co się dzieje. - uśmiecha się szeroko i parsknął śmiechem.
Deku jest matką i Luną pełną Parą. Yui jest w ciąży, Kiri będzie tatą!
Kto się cieszy?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro