*120*
Izuku właśnie ubrał sweter, po czym wziął na ręce swoje dziecko, aby ułożyć je w nosidełku. Minęło odpowiednio dużo czasu by mogli wrócić do domu, więc zielonooki bardzo się z tego cieszył. Był podekscytowany myślą, że już dziś będą spać w ich prywatnym gniazdku. Tylko oni, z ich synkiem. Będą mogli czuć się swobodnie i będą mogli robić co im się żywnie podoba.
Przygotuje jutro rano pierwsze śniadanie w ich kuchni dla męża i dziecka. No i w dodatku będzie mógł spokojnie sam zajmować się sprzątaniem, w końcu będzie miał wszystko poukładane jak on lubi...
O matko.
Gdy wkładał dziecko do auta i przypinał nosidełko pasami, siadając obok, uznał, że już totalnie został panią domu. Myślał o takich rzeczach! A może to nic złego? Teraz jedyne czego chciał, to być przy dzieciątku. Przy małej Alfie którą urodził. Będzie go pielęgnował i kochał, a niedługo maleństwo wyrośnie na samego Króla ich watahy.
- Zaczynam być zazdrosny. Przycisnęłeś się do tego nosidełka, po za tym całą uwagę poświęcasz naszemu synowi. On śpi kochanie, chodź tutaj do mnie, na kolana, poprzytulajmy się. - oznajmił i złapał go za dłoń. Siedzieli w limuzynie, a szofer właśnie ruszał z parkingu. - Proszę, nie ukradnę ci go. Ani nikt inny tego nie zrobi skarbie. - obiecał, a ten po cichu przyznał mu rację... Przysunął się i niepewnie usiadł okrakiem na jego kolanach, wtulając się w klatkę piersiową męża. Zaciągnął się jego zapachem i zamruczał cichutko.
- N-Nie. Jeszcze boli - mruknął i zabrał jego dłoń ze swoich pośladków. Ten zmienił kierunek i zamiast je gładzić, to robił to z plecami. Deku docenił ten krótki moment, gdzie przytulali się do siebie, uspokajając się przez swój zapach. - Jesteś szczęśliwy, Kacchan? - zapytał cichutko, zamykając oczy. Ten zamruczał cichutko.
- Tak - stwierdził spokojnie. - Nic już nie jest ważne, teraz gdy mam blisko ciebie i małego Alfę, jest cudownie. Nazwiemy go jakoś dumnie. W końcu będzie wielkim mocnym alfą. Może nazwiemy go... Ajita? To znaczy niezwyciężony po Pendżabsku. - mruknął i musnął jego policzek, a ten zmarszczył brwi.
- Arsy? - Zapytał patrząc na Bakugo, a ten uniósł brew. - To znaczy Tron. Jest spadkobiercą tronu, prawda? - pyta cicho, a ten kiwa głową. - Pomyślimy o tym jeszcze. Na razie nie mam głowy do tego.
- Henry? Horacy? Król Wilków? - pyta, a ten parsknął. - Chce mu dać imię które będzie godne króla.
- Rozumiem, ale nie wymyślaj takich głupot. - oznajmił i musnął jego usta. - Zobaczysz wymyślimy coś co nam obu się spodoba - oznajmił.
Gdy podjechali pod budynek, to Katsuki wziął nosidełko z wciąż śpiącym maleństwem i weszli do domu. Izuku uczynił honory pierwszego otworzenia drzwi..w końcu Katsuki nie widział ich domu. Weszli do przedsionka, który zresztą był wysunięty nieco do przodu, przez co weranda po prawej stronie miał dużo cienia. Tutaj we wnęce była szafka na buty, na której było siedzenie. To był bardzo europejski dom, więc nie mieli typowo japońskiego wejścia. Była też wnęka na kurtki, wieszaki w wgłębieniu sprawiały, że nie będą mokre ubrania przeszkadzać, gdy się będzie przechodziło dalej. Przedsionek od reszty domu był odgrodzony drzwiami. Był pomyślany, gdyby ktoś palił w zimne wieczory, bądź po prostu by zostawiać zimne odzienia tu i wejść do ciepłego domu bez zbędnego balastu. Weszli do korytarza. Od razu rzuciły się w oczy schody, były na końcu korytarza. Po lewej był salon, otwarty na korytarz, a z okna było widać podwórko przed domem i werandę. Po prawej, od salonu była jadalnia z dużym stołem na sześć osób i dalej, nadal po prawej stronie, tylko tym razem jadalni, była kuchnia z dużymi oknami, które wychodziły na bok i tył domu. Cofając się do korytarza, po prawej, blisko wejścia jest toaleta z sedesem i umywalką. Obok jest sypialnia gościnna, która aktualnie jest pokojem dla ich małej Alfy. I po drugiej stronie sypialni była kolejna łazienka z wanno-prysznicem, umywalką z szafeczką, w której można trzymać kosmetyki.
Cofając się z łazienki, krętymi schodkami trafimy na piętro, gdzie są dwie sypialnie. Jednej okna i balkon wychodzi na podwórze, a drugiej na tyły domu. Do nich przyłączona jest garderoba. Do której można zajrzeć od zewnątrz, nie musząc wcale wchodzić do pokoju. Izuku wyjaśnił Katsukiemu, któremu pokazywał dom, że to po to, by mógł wkładać dzieciom pranie do złożenia, nie budząc ich, czy też nie wchodząc im chamsko do sypialni. Przy okazji zerknął na Elektryczną Nianię, bo maleństwo zostawili w salonie, w nosidełku, ale cały czas nas nim czuwali dzięki kamerce.
By dzieci nie musiały latać na dół, na piętrze także była łazienka. Po lewo od schodów, dość mała, z prysznicem sedesem i umywalką. Zeszli na dół i Izuku wstawił wodę na herbatę.
- Skarbie, a gdzie będziemy my spać? - zapytał Katsuki. - Dom lekko się różni od tego co początkowo mieliśmy w planach, prawda? Jest gościnna, która jest przerobiona jak na razie na pokój naszego syna, dwie sypialnie na górze, mówisz, że dla dzieci, a dla nas to co? Na kanapie? - zapytał, a ten pokręcił głową z lekkim uśmiechem. Zrezygnował z herbaty i odstawił czajnik na bok, by złapać go za dłoń i pociągnąć spowrotem pod schody. Nie weszli nimi na górę, tylko za nimi były drzwi do piwnicy. Zeszli tam, a ukazał im się korytarz. Najwyraźniej Deku chciał wyraźnie podzielić granice. Na jego końcu stała półeczka z winami. To miał być osobisty prezent dla męża. Jednak korytarz miał dwoje drzwi, naprzeciw siebie. Po lewej, była pralnia. Z pralką oraz suszarką, no i były tutaj też poukładane środki czystości, do sprzątania. Wolał mieć to blisko siebie, pod kluczem, by maleństwo nie napiło się czegoś żrącego. Po prawej była ich sypialnia. Mieli garderobę po prawej, a po lewej łazienkę, przyłączoną do pokoju, jako jedyni w domu. Mieli ogromną wannę, za cienką ścianką, sedes oraz umywalkę, z półeczkami na kosmetyki. Deku miał na uwadze, że będzie miło wziąć po ciężkim dniu wspólną kąpiel, gdy maleństwo będzie już spać. Sama sypialnia nie była bogato zdobiona. Miała okna, długie na boki, ale nie za wysokie, pod samym sufitem. Mogą je uchylić, bądź otworzyć, sprawdził to, nie zaleje im sypialni podczas ulewy, więc nie mieli co się o to martwić. Z drugiej strony, gdy otworzą okno całkowicie jest na tyle wąskie, że złodziej się nie wciśnie. W końcu bezpieczeństwo jest ważne. Dzięki oknom mają trochę światła dziennego, ale nie będzie ono im uderzało w twarz. W pomieszczeniu była tak naprawdę półka na książki, klimatyzator i łoże małżeńskie. Nic więcej. Nie potrzebowali w końcu dużo, będą tutaj tylko spać.
- Jesteś zły... Że zmieniłem trochę rozkład mieszkania? - zapytał cicho zielonooki, łapiąc go za dłoń, a ten przestał patrzeć na okna, by przenieść wzrok na niego.
- Nie. - odezwał się. Objął go w talii. - Pomyślałeś o wszystkim, co ważne. Inne rzeczy można dopracować.
- Tak... Na razie syn ma pokoik na parterze, ale jak będzie większy to wtedy dostanie pokój na górze. Dopóki będą plątać mu się nogi nie pozwolę mu wejść na górę, boje się, że mógłby spaść z tych schodów. Dlatego też do nas nie są strome i wyłożone materiałem, by nie były śliskie. Mają też barierkę, by mógł się trzymać. - mruknął. - Przeniosłem twoją kolekcję starych win z domu głównego i mają swoje miejsce, pralnia z środkami czystości jest zamykana... A nas nikt nie będzie podglądał podczas... Bo z okien nie widać łóżka... - szepnął jakby tłumaczył się mu, a ten westchnął.
- Kochanie. Dom jest piękny. - oznajmił. - więc nie martw się. Nie jestem zły. Pomyślałeś o wygodzie naszej i dzieci i gości. - oznajmił.
- Kot może mieć legowisko u nas? - zapytał z nadzieją wskazując małe posłanie w rogu. - Proszę! - powiedział. Katsuki nie chciał się zgodzić. Za cholerę. Po co mu tutaj sierściuch? Jednak widząc wzrok Deku, że mu tak zależało... Zgodziłby się od razu. - Będzie mógł sobie wejść przez okno - wskazał. Faktycznie, z ściany wystawały małe deseczki, jakby schodki dla kota, pomyślane to było, aby mógł wyjść i wejść z obu okien.
- Ty... Zaplanowałeś to. - oznajmił i uniósł brew, patrząc na niego prawie z naganą.
- Proszę! - przygryzł wargę, patrząc na niego z dołu, a ten westchnął. - Proszę, proszę, proszę! Zrobię ci dobrze!
- Okej. Skoro sam proponujesz, to chętnie - parsknął cichutko widząc, że mąż był przygotowany mu obciągać, jednak w ostateczności. Blondyn usiadł wygodnie na brzegu łóżka i pociągnął na siebie ukochanego męża. - Zapraszam moją królową do zadowalania króla.
Cześć!
Rozdział dłuższy, bo prosiliście o to, no i było dużo opisywania domu chłopaków.
Nie umiem pisać takich opisów, więc postaram się zrobić wam jakieś poglądowe szkice i wtedy wstawię je pod rozdziałem, albo w mediach.
Cieszę się, że Deku i Kacchan się dogadują i są szczęśliwi.
Izuku ma łeb do projektowania domów. Pomyślał o wszystkim. Co myślicie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro